Marian Tałaj: Sukcesy cieszą, ale wciąż wiele do zrobienia

Sporty walki
Marian Tałaj: Sukcesy cieszą, ale wciąż wiele do zrobienia
fot. PAP

Brązowy medal mistrzostw świata Agaty Ozdoby-Błach i trzy finały Grand Prix - to wyniki polskich judoczek z ostatnich tygodni. Trenera Mariana Tałaja cieszą sukcesy, ale przyznaje, że wciąż jest wiele do zrobienia. - Wierzę w zawodniczki, a one mi zaufały - podkreślił.

Niespełna pół roku temu, zaraz po warszawskich mistrzostwach Europy, 66-letni Tałaj, brązowy medalista olimpijski z Montrealu, objął kobiecą reprezentację. Już pod jego wodzą Ozdoba-Błach (63 kg) zdobyła brąz MŚ w Budapeszcie, zaś w poprzednim tygodniu biało-czerwone wywalczyły trzy krążki GP w Taszkiencie: złoty Anna Borowska (57 kg), a srebrne Agata Perenc (52 kg) i Beata Pacut (78 kg).

- Jestem zadowolony z tego, co już udało się osiągnąć, lecz mam w sobie pokorę i mnóstwo życiowego doświadczenia, nie bujam w obłokach. Wiem, że dobrze jest, gdy udaje się zrealizować 50 procent z zakładanego planu. Wierzę w zawodniczki, a one mi zaufały. Nie marudzą, chcą pracować, widzą, że idziemy w dobrym kierunku, chociaż był jakiś moment zwątpienia. Ale jest już w porządku, wciąż jest wiele do zrobienia - powiedział Tałaj, trzykrotny medalista mistrzostw Europy (srebro i dwa brązy).

Kilka dni temu w zawodach Grand Prix w Taszkencie pierwsze miejsce zajęła Anna Borowska (57 kg), drugie Agata Perenc (52 kg) i Beata Pacut (78 kg), piąte Karolina Pieńkowska (52 kg).

- Mogły być nawet trzy złote medale, bo na przykład Agata Perenc walczyła z dwiema Izraelkami, a z lepszą z nich wygrała w półfinale, z tą teoretycznie słabszą przegrała w finale. Ale generalnie nie narzekajmy, bo było dobrze. Nie narzekajmy, że była słabsza obsada, że brakowało jednej czy drugiej rywalki. Dziewczyny znów fajnie powalczyły, zdobyły sporo punktów i o to też chodzi w naszej pracy. Każdy kolejny awans w rankingu wiąże się z możliwym rozstawieniem w największych turniejach mistrzowskich. A wtedy jest łatwiej o kolejny sukces - dodał szkoleniowiec.

Tałaj wrócił na kilka dni do rodzinnego Koszalina, gdzie wypełnia "obowiązki" dziadka i ładuje akumulatory.

- Już połowa października, a ja dopiero miałem okazję zaprowadzić wnuka-pierwszoklasistę do szkoły. Cały czas jestem w rozjazdach, ciągle na walizkach. Za chwilę kolejne zgrupowanie w Zakopanem, potem kolejne zawody. Muszę obrać dobrą strategię startów na końcówkę roku. Wcześniej uparłem się aby zabrać sześć zawodniczek na mistrzostwa świata, aby pojechać na Puchar Świata na Białoruś i na Grand Prix do Uzbekistanu. Teraz czeka nas m.in. Grand Slam w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Grand Prix w Holandii - stwierdził.

Trener ma nadzieję, że za jakiś czas do kadry narodowej wrócą m.in. Ewa Konieczny (48 kg) czy Daria Pogorzelec (70 kg).

- Daria, która jest po ciężkiej kontuzji kolana, była już na jednym obozie, będzie z nami też ponownie w Zakopanem. Bardzo dobra zawodniczka, która wiele może jeszcze wygrać. Liczę również na Ewę, która na styczeń ma wyznaczony termin porodu. Mam nadzieję, że szybko wróci, być może na przyszłoroczne mistrzostwa Europy. Jej dłuższa przerwa też powinna dobrze zrobić - ocenił Tałaj.

en, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie