Pindera o walce Joshua - Takam: Sędzia niepotrzebnie się pospieszył
Anthony Joshua znów zapełnił wielki stadion. Tym razem w Cardiff, gdzie pokonał Carlosa Takama.
Na Principality Stadium przyszło 78 tysięcy ludzi. Na Wembley, gdy walczył z Władimirem Kliczką było 90 tysięcy, a te liczby tylko potwierdzają, że Wyspy Brytyjskie mają nowego, sportowego bohatera. Kilka miesięcy temu mówił o tym spec od sportowego marketingu Nigel Currie, który twierdził, że potencjał marketingowy czempiona wagi ciężkiej jest gigantyczny, dziś już porównywalny z Lewisem Hamiltonem, mistrzem F1, czy Davidem Beckhamem.
28-letni Joshua (20-0, 20 KO), syn nigeryjskich emigrantów, złoty medalista igrzysk olimpijskich w Londynie (2012) kazał na siebie czekać dość długo. Wrócił na zawodowy ring po 182 dniach przerwy, tyle czasu minęło od jego wspaniałej walki z Kliczką, który po porażce z Anglikiem zakończył karierę.
W Cardiff miał się zmierzyć z Bułgarem Kubratem Pulewem, ale gdy ten na 12 dni przed walką ogłosił, że rezygnuje z powodu kontuzji barku, zdecydowano, że rywalem mistrza IBF i WBA będzie trzeci w rankingu tej pierwszej organizacji, mieszkający w Paryżu 36 letni Carlos Takam, Kameruńczyk z francuskim paszportem.
Joshua miał świadomość, że to zupełnie inny przeciwnik niż Pulew. Piekielnie twardy, mocno bijący i znacznie niższy od Bułgara. Wiedział też, że czeka go trudne zadanie, a nokaut wcale nie musi przyjść szybko. Takama zdołał znokautować jedynie Aleksander Powietkin kilka lat temu.
Carlos Takam przystąpił do walki z Joshuą bardzo dobrze przygotowany, ważył najmniej od lat, był szybki, skoncentrowany i nie zamierzał tak jak to ma w zwyczaju atakować od pierwszego gongu. Starał się raczej wciągnąć mistrza w pułapkę i zmusić go do błędu. Od początku imponował unikami i balansem, miał szczelną gardę, co przy obniżonej pozycji i znacznej różnicy wzrostu (Joshua jest 12 cm wyższy) nie ułatwiało zadania faworytowi.
Ten z kolei ważył jeszcze więcej niż w starciu z Kliczką,.115,2 kg samych mięśni musi robić wrażenie, ale każe też postawić pytanie czy to nie za dużo ? I okazuje się, że Joshua nie stracił szybkości i dynamiki, kondycyjnie też nie miał większych problemów. W drugim starciu po zderzeniu głowami sądził, jak przyznał zaraz po walce, że ma złamany nos, ale późniejsze badania lekarskie to wykluczyły. W czwartym starciu Takam był liczony, a rozbity łuk brwiowy wyraźnie mu doskwierał. Sędzia Phil Edwards po raz pierwszy poprosił lekarza by obejrzał ranę w piątej rundzie, później oględziny miały miejsce w dziewiątym starciu.
Wojna w ringu ( z przewagą obrońcy tytułów) trwała już na dobre, Joshua szukał nokautu, a Takam starał się odpowiadać. Odnosiłem wrażenie, że Joshua niepotrzebnie wchodzi do półdystansu, ale ten widać czuł się pewnie, choć siódmą rundę, mimo przewagi Anglika w jej końcowej fazie, można było punktować dla Takama bijącego się po raz pierwszy w karierze o mistrzowskie pasy.
I trzeba przyznać, że pokazał w tej walce charakter, potwierdził też że ma głowę z granitu i spore umiejętności. W dziesiątej rundzie sędzia Edwards niepotrzebnie się jednak pośpieszył. Joshua trafił wprawdzie kilka razy, Takam przyjął te bomby, ale kolejnych uniknął broniąc się sprytnie. Edward podjął jednak już decyzję i przerwał pojedynek.
Takam nie chciał się z tym pogodzić, mógł przecież walczyć dalej.
Joshua zaraz po walce odciął się od decyzji Edwardsa mówiąc, że on wykonał swoją robotę najlepiej jak potrafił, ale już na konferencji prasowej go bronił.
- Praca sędziów polega na tym, by bokser mógł dożyć kolejnego dnia. I Edwards uznał, że czas zatrzymać walkę. Ja wiem tylko, że wcześniej powaliłem Takama na deski, rozbiłem oba łuki brwiowe, a moje białe spodenki i buty zmieniły kolor na różowy. Wiem, że ludzie chcieli widzieć go nieprzytomnego, starałem się go znokautować, ale to twardziel jakich mało – tłumaczył.
Oczywiście jego przewaga nie podlegała dyskusji, punktowo był niezagrożony, ale wystarczy poczytać angielską prasę. Odczucie, że sędzia zatrzymał walkę zbyt wcześnie jest powszechne.
Na pytanie, kto będzie kolejnym rywalem, Joshua odpowiedział niczym wytrawny dyplomata: najpierw muszę posklejać nos (myślał, że jest złamany), a później walczyć z tym kogo chcą zobaczyć kibice.
Tym zajmie się już jego promotor, Eddie Hearn. 02 Arena w Londynie zarezerwowana jest na 3 lutego. Ale czy dla Joshuy ?
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze