Pjongczang 2018: Fińscy olimpijczycy uwięzieni w uszkodzonym samolocie
Wylot fińskich olimpijczyków na zimowe igrzyska olimpijskie w Pjongczangu (9-25 lutego) był nerwowy, ponieważ ich samolot po uszkodzeniu na lotnisku w Helsinkach odleciał do Seulu po ponad sześciu godzinach. Podczas naprawy pasażerów nie wypuszczono z maszyny.
To spowodowało bardzo nerwową atmosferę. Na lotnisku w Helsinkach panowała w czwartek burza śnieżna i chaos komunikacyjny z dużą liczbą odwołanych lotów. W samolocie, którym część reprezentacji Finlandii udawała się do Korei Płd., podczas wypychania go spod terminalu ciągnik uszkodził przednie podwozie.
Na pokładzie znajdowało się 62 fińskich olimpijczyków, w tym gwiazdy biegów narciarskich Krista Parmakoski i Aino Kaisa Saarinen oraz drużyna hokeistek.
- Podczas naprawiania podwozia nikogo nie wypuszczono do terminalu, informacje były zdawkowe i pasażerowie zaczęli się denerwować, zwłaszcza że pracę poddenerwowanych mechaników w tumanach śniegu można było obserwować przez okna. Część zdenerwowanych pasażerów zaczęła się zastanawiać czy powinni lecieć zepsutym samolotem - zrelacjonował szwedzki dziennik „Aftonbladet”, którego dziennikarze znajdowali się na pokładzie samolotu.
- Pasażerowie chcieli lecieć albo wyjść i panowała atmosfera klaustrofobiczna, więc obsługa dla uspokojenia zaczęła podawać posiłki i napoje. To chyba pierwszy przypadek kiedy odbyło się to jeszcze przed odlotem samolotu - skomentowali szwedzcy dziennikarze.
Samolot, którego odlot był planowany na 17.30 wystartował dopiero o 23.45.
- Nie jest to dobra sytuacja dla naszych sportowców biorąc od uwagę, że mają szczegółowo wyliczony czas na podroż, odpoczynek i przygotowanie się do startu - skomentowały fińskie media.
Komentarze