Pindera przed walką Whyte – Browne: Dużo krzyku
Na razie obaj obrzucają się pomyjami, ale już w sobotę w 02 Arena w Londynie muszą pokazać na co ich stać w ringu. W starciu Dilliana Whyte’a z Lucasem Brownem nie ma zdecydowanego faworyta, ale Anglik powinien wykorzystać własny teren.
Niepokonany Browne (25-0, 22 KO) w marcu 2016 roku pokonał w Groznym Uzbeka Rusłana Czagajewa i został mistrzem WBA regular w wadze ciężkiej, ale na krótko. Okazało się, że Australijczyk wspomagał się clenbuterolem.
38-letni dziś Lucas Browne do czasu przerwania walki w 10 rundzie prowadził wysoko na punkty, ale trzeba pamiętać, że to już nie był Czagajew z czasów, gdy wygrywał z Nikołajem Wałujewem. A i tak rzucił Browne’a na deski.
29-letni Whyte (22-1, 16 KO) jest pewny siebie i ma sporo racji, gdy mówi, że walczył z takimi, którzy potrafią kończyć pojedynki jednym ciosem, wysokim, niskimi, szybkimi, wolnymi, dobrymi technikami itd.
Mógłby oczywiście jeszcze dodać, że jako jedyny w zawodowej karierze mocno zranił Anthony’ego Joshuę, którego wcześniej pokonał w czasach amatorskich i przymknąć oko na fakt, że został przez niego ostatecznie znokautowany, ale o tym i tak wszyscy wiedzą. Tak samo jak to, że stoczył naprawdę pasjonującą wojnę z Dereckiem Chisorą, w której sędziowie z powodzeniem mogli przegranego uznać zwycięzcą, bo był to nie tylko emocjonujący, ale i bardzo wyrównany pojedynek.
Ale na jego miejscu nie lekceważyłbym Australijczyka. Lucas Browne nazywany przez Whyte’a ulicznikiem jest wprawdzie znacznie od niego starszy, lecz wciąż bardzo silny i myślę, że nie stracił mocy uderzenia. Ten były ochroniarz z Sydney jak trafi może narobić Anglikowi problemów, a sam ma przy tym twardą głowę. Pytanie tylko, na jak długo starczy mu sił.
Whyte z Chisorą pokazał, że potrafi bić się do końca. – Wcześniej byłem puncherem na krótkich dystansach. Teraz jest już inaczej – twierdzi Brytyjczyk, któremu marzy się rewanż z Joshuą. Aby do niego doszło musi jednak pokonać Browne’a, a Joshua 31 marca w Cardiff Josepha Parkera, mistrza WBO.
Whyte i Browne mieli w przeszłości trudne chwile i doskonale wiedzą jak ważna jest dla nich sobotnia walka. Whyte przed laty postrzelony i dźgnięty kilka razy nożem w Londynie, cudem przeżył. Dziś mówi, że tak naprawdę życie uratował mu boks, który zaczął trenować. Później złapano go na dopingu i został zdyskwalifikowany na dwa lata.
Browne też zna ten ból, choć uważa, że wtedy w Groznym, gdzie pokonał Czagajewa i wywalczył regularny pas WBA, został wrobiony.
Ale teraz nie ma to już żadnego znaczenia. Tak samo jak kubły pomyj, które wzajemnie wylewają na swoje głowy. Obaj doskonale wiedzą, że zwycięzca sobotniego pojedynku w Londynie może jeszcze zarobić kupę forsy. I to jest najważniejsze, dlatego nie odpuszczą, będą się bić jak o życie.
Walka o pas mistrzowski WBC Silver w Londynie: Dillian Whyte – Lucas Browne w Polsacie Sport Fight. Transmisja gali od godziny 20.00.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze