Winiarski: Jako zawodnik czasami traciłem głowę
Michał Winiarski po raz pierwszy w swojej karierze finałom PlusLigi przygląda się "z boku". Wybitny polski siatkarz w takiej roli dostrzega wiele plusów. "Mogę podpowiedzieć kolegom, bo zachowuję spokój i pewne sytuacje wyglądają zupełnie inaczej niż na boisku" - przyznał członek sztabu PGE Skry po zwycięskim meczu finałowym z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.
Krzysztof Wanio: Jak się gra o złoto z ławki? Bo to po raz pierwszy w twoim życiu...
Michał Winiarski: O złoto gra się w każdej postaci super. Czy jest się zawodnikiem, czy trenerem, czy też członkiem sztabu. Wszyscy jesteśmy razem, wszyscy stanowimy drużynę i emocje są niezapomniane.
Pytanie może banalne... Większy stres jak grałeś czy jak siedzisz i obserwujesz z boku? Wpływ na drużynę jest mniejszy, przynajmniej w trakcie meczu...
Na ławce panuje przede wszystkim większy spokój. Jest on bardzo potrzebny, właśnie w tych momentach stresowych. Jako zawodnik często traciło się głowę i pewne sytuacje wyglądały zupełnie inaczej. Poprzez ten spokój, który staram się zachować, mogę więcej zobaczyć i staram się podpowiedzieć coś chłopakom.
Mamy mistrzostwa Polski w siatkówce, ale na ławkach trenerskich mistrzostwa Włoch. Trenerzy czołowej czwórki to przecież reprezentanci Italii. To są dla nich dodatkowe emocje, jest między nimi rywalizacja?
Ciężko mi odpowiedzieć za trenerów, jednak znając trenera Piazzę nie ma kompletnie żadnego podtekstu. Żyje tak jak wszyscy meczem, chce wygrać, a kto jest po drugiej stronie - nie ma dla niego znaczenia.
Rozmowa z "Winiarem" w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze