Zwycięski powrót Fury'ego! Nie brakowało kabaretu

Fury do ringu wyszedł pierwszy raz od listopada 2015 roku. Wtedy to zadziwił cały świat pokonując Władimira Kliczkę i odbierając mu pasy WBO, WBA, IBO i IBF w wadze ciężkiej. Potem jednak dopadły go m.in. depresja i problemy pozasportowe. "Olbrzym z Wilmslow" z czasem się jednak pozbierał, zaczął trenować i wrócił do boksu. Zrzucił 45 kilogramów, ostro trenował i zapowiedział powrót na sam szczyt.

Już ważenie pokazało, że Fury z ogromnym dystansem podchodzi do walki. Prawie 30 kg lżejszego rywala podnosił na oficjalnej ceremonii. Przed samym starciem obaj panowie się pocałowali, a sama walka to istny kabaret. Jeden tańczył, drugi się śmiał i na odwrót. Obaj dobrze wczuli się w zabawny charakter pojedynku, mało było czystego boksu. Brytyjczyk oczywiście kontrolował walkę, ale co chwilę starał się rozbawić Seferiego. Pod koniec drugiej rundy bardziej zainteresowała Fury'ego bójka kibiców na trybunach niż jego starcie.

Przewaga warunków była ogromna, więc i dominacja w ringu nie podlegała dyskusji. Z czasem były mistrz świata zaczął nieco poważniej boksować. Fury mógł walczyć praktycznie bez gardy, gdyż żaden z ataków Albańczyka nie mógł mu zagrozić. Czasami wydawało się, że Anglik bawi się ze swoją ofiarą.

Do piątej rundy Seferi nie wyszedł, podobno spowodowane było to kontuzją barku. Fury zaliczył w miarę udany powrót, chociaż tę walkę należy traktować z lekkim przymrużeniem oka. Czas na kolejne wyzwania dla "Olbrzyma z Wilmslow". Sam zapowiada, że chciałby zmierzyć się z Anthonym Joshuą oraz Deontayem Wilderem. Na razie jest jednak jeszcze za bardzo "zardzewiały", ale z czasem, kto wie...