Wimbledon: Czas na szalony poniedziałek!
Cisza podczas Wimbledonu w "Middle Sunday" to już tradycja, z którą nie sposób zerwać. Trawa zaznaje ukojenia, odpoczywa. Po dniu przerwy czas na "Manic Monday", szalony poniedziałek. Zostaną rozegrane wszystkie mecze 1/8 finału gry pojedynczej kobiet i mężczyzn. Relacje od 12:30 na sportowych antenach Polsatu!
Lotem błyskawicy dobiegł końca pierwszy tydzień Wimbledonu. Niespodziewane rozstrzygnięcia w turnieju kobiet spowodowały, że w drabince gry pojedynczej pań pozostała tylko jedna była mistrzyni The Championships, i to siedmiokrotna, Amerykanka Serena Williams. Z pierwszej „dziesiątki” rozstawionych tenisistek jest tylko jedna, Czeszka Karolina Pliskova, ale nie wiele brakowało, żeby i jej w drugim tygodniu rywalizacji na trawnikach przy Church Road nie było. Gwizdy publiczności na korcie nr 1 będące odpowiedzią niezadowolonych sympatyków tenisa na postawę Czeszki w spotkaniu z Rumunką Mihaelą Burzanescu nie są dobrą reklamą dla finalistki US Open 2016.
Koniec pierwszego tygodnia Wimbledonu i początek drugiego to dobra chwila na przypomnienie przesłania turnieju: "jeśli triumf i niepowodzenie z jednym honorem zniesiesz i odwagą". Przed startem The Championships Niemiec Alexander Zverev został zapytany w wywiadzie dla niemieckiego „Tennis Magazin” jak interpretuje hasło u wrót Wimbledonu. – Jest w 100% prawdziwe. Wygrywamy oraz przegrywamy mecze i musimy odnaleźć równowagę, balans między jednym a drugim. Kiedy uda ci się zaakceptować porażkę i zwycięstwo z tymi samymi emocjami, to pomoże ci tylko. Oczywiście nigdy nie są to te same uczucia. Myślę jednak, że jeśli zrobiłeś wszystko, aby wygrać, a potem przegrałeś, to jesteś w porządku. Musisz to zaakceptować - mówił 21-letni Sascha Zverev. W minioną sobotę przegrał z Łotyszem Ernestsem Gulbisem w pięciu setach, 0:6 w ostatniej partii…
W 2014 roku na kortach Rolanda Garrosa, łotewski bon vivant, takim określeniem można było go wówczas tytułować, dotarł do półfinału. Świat przekonał się o sile jego forhendu, który łudząco przypominał łabędzia. Wiosną tamtego roku Gulbis powiedział: - Nie wierzcie mi, nie wierzcie w to, co gadam, wierzcie tylko w moje rezultaty. Po czterech latach Gulbis przeszedł zmiany w zachowaniu. Wrócił niczym syn marnotrawny do Günthera Bresnika, po wcześniejszym rozstaniu. Austriacki trener, który pracuje też z Dominciem Thiemem i Dennisem Novakiem, w wywiadzie udzielonym podczas Roland Garros Tomaszowi Tomaszewskiemu (wideo dostępne na naszej stronie) zaprzeczył słowom mediów, że Ernestsa Gulbisa trenuje dla pieniędzy. Bresnik z satysfakcją pracuje z Łotyszem. Ponownie.
Gulbis w IV rundzie zmierzy się z Japończykiem Keiem Nishikorim, który w sobotę pokonał Australijczyka Nicka Kyrgiosa w trzech setach, po najlepszej, zdaniem ekspertów, grze na trawie w karierze. Pojedynek Gulbisa i Nishikoriego jest zaplanowany na korcie nr 2 jako drugi w kolejności od godziny 12:30. Dla Łotysza będzie to siódmy mecz z rzędu, poczynając od kwalifikacji w Roehampton.
Nie sposób zapomnieć o wulgarnym zachowaniu Nicka Kyrgiosa w Queen’s Club, za które niesforny Australijczyk otrzymał karę od ATP, 15 000 euro. Gdy podczas Wimbledonu skrytykowała go Marion Bartoli, za to że jest pozbawiony etosu pracy i ciągle pozostaje dzieckiem, odpowiedział ze złością w mediach społecznościowych. Zarzut Francuzki skierowany był także do rodaka Gaela Monfilsa. Wniosek obu tenisistów jeden: łatwo krytykować ludzi, gdy ich nie znasz. Kurtyna milczenia wydaje się być zasadna. Gael Monfils pozostał w Wimbledonie i dziś o ćwierćfinał powalczy z Afrykanerem Kevinem Andersonem (transmisja w Polsacie Sport Extra o godzinie 16:00).
W singlu kobiet i mężczyzn zabraknie w drugim tygodniu przedstawicieli Wielkiej Brytanii i Australii. Obecny na londyńskich kortach Rod Laver na pewno rozczarowany. W tym miejscu warto przypomnieć słowa śp. Bohdana Tomaszewskiego z wywiadu udzielonego Krzysztofowi Rawie (Rzeczpospolita, 12 stycznia 2013 roku). „Byłem wręcz zakochany w tenisie australijskim. Był przecież czas, że oni byli we wszystkim pierwsi, wprowadzali nowinki, takie jak oburęczny bekhend stosowany przez Johna Bromwicha i Vivian McGrath albo przerzucanie rakiety z ręki do ręki. Mieli legendarnych mistrzów takich jak Ken Rosewall. Stanowili osobną kategorię w światowym tenisie. Pozostaje smutną tajemnicą, jak w kraju o takiej tradycji tenis nie może nawiązać do wielkich czasów. Nawet Lleyton Hewitt to już tylko strony starego albumu. Tęsknię do chwil, gdy znów będą wygrywać.”
Krytyka, na pewno bezzasadna, przelała się na Belgijkę Alison Van Uytvanck, po zwycięstwie nad Estonką Anett Kontaveit. Tenisistka postanowiła dzielić radość w objęciach drugiej połówki Greet Minnen. Kamery BBC to uchwyciły, Internet hejtował. Uytvanck powalczy dzisiaj o najlepszą „ósemkę” z Rosjanką Darią Kasatkiną.
W sobotę „zasłynął” też Benoit Paire, który w trzech setach przegrał z Argentyńczykiem Juanem Martinem Del Potro, ale głośno domagał się zmiany sędziego spotkania. Zdaniem Francuza, Brazylijczyk Carlos Bernardes podejmował złe decyzje. Te na pewno były udziałem Jaka Garnera, który w meczu o IV rundę pomiędzy reprezentantem gospodarzy Kylem Edmundem a Novakiem Djokoviciem nie zauważył podwójnego odbicia piłki po stronie Edmunda. To był break point dla Serba w czwartym secie, przy wyniku 3:3. Mało tego, w tej jednej akcji Brytyjczyk dotknął siatki i wyrzucił piłkę na aut. Szczęście w nieszczęściu. Belgijka Kim Clijsters na Twitterze zażartowała, że na okoliczność podwójnego odbicia należy wprowadzić system VAR, który zbiera owoce na piłkarskich mistrzostwach świata w Rosji. Ostatecznie na wynik końcowy ta sytuacja nie miała znaczenia. Zdaniem komentatora stacji NBC, Teda Robinsona, ostatnie 15 minut gry Novaka Djokovicia były imponujące, a z perspektywy całego meczu oglądaliśmy więcej mistrzowskiej gry niż przez ostatnie 2 lata w wykonaniu mistrza Wimbledonu z 2011, 2014 i 2015 roku.
Serb o tegoroczny ćwierćfinał powalczy z Rosjaninem Karenem Chaczanowem (transmisja w Polsacie Sport Extra o godzinie 18:00). Na kortach All England Clubu zobaczymy także Rogera Federera i Francuza Adriana Mannarino (transmisja w Polsacie Sport o godzinie 14:00). Szwajcar zdaje się szeptać nad trawą tenis, który pozwoli mu dojść do finału. Po pierwszym tygodniu prowadzi w statystyce piłek wygranych po pierwszym podaniu. 92%. - Federer jest zdecydowanie artystą - mówił przed meczem Mannarino. - Jeśli on jest Picasso, może ja jestem też artystą, ale o wiele mniej znanym, nie mogę porównywać się do jego stylu - dodał Francuz. Główny rywal Szwajcara, a więc Hiszpan Rafael Nadal skrzyżuje dzisiaj rakiety z Czechem Jirim Veselym (transmisja w Polsacie Sport o godzinie 18:00). Vesely już raz zszokował świat tenisa. W 2016 roku pokonał na kortach ziemnych w Monte Carlo Novaka Djokovicia.
O polskie emocje zadbają w poniedziałek Marcin Matkowski, Alicja Rosolska oraz juniorzy, Wojciech Marek i Iga Świątek.
Dokładny program transmisji w "Manic Monday" na Polsatsport.pl [TUTAJ].
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze