Fogiel: Super Didier
To trzeba szczerze powiedzieć: wielu w niego nie za bardzo wierzyło, a on wszystkich przeblefował. Wielu widziało na jego miejscu Zinedine Zidane’a sądząc, że to już koniec kariery trenera reprezentacji Didier Deschampsa, ale nie prezes FFF, Noël Le Graët, który jeszcze przed mistrzostwami świata przedłużył z nim umowę do 2020 roku.
Triumfując na rosyjskim mundialu zamknął usta licznym krytykom, szczególnie niektórym z jego kolegów z mistrzostw świata 1998, którzy nie za bardzo wierzyli w jego sposób prowadzenia zespołu.
W swojej karierze zdobył już 24 puchary. W 1993 jako kapitan sięgnął po Puchar Ligi Mistrzów z Olympique Marsylia, czego do dzisiaj żaden inny francuski klub nie powtórzył. Nie będziemy wszystkich tytułów wymieniać, bo są powszechnie znane. Zdobycie Pucharu Świata jako piłkarz i jako trener są jednak godne podkreślenia. Po wielkiej fecie na Champs Elysées, przyjęcia w pałacu prezydenckim, czas na zasłużony odpoczynek nad Morzem Śródziemnym. Didier Deschamps znalazł jednak chwile aby udzielić ciekawego, ekskluzywnego wywiadu dla popularnego dziennika le Parisien zatytułowanego „Jest jeszcze dużo pięknych rzeczy do dokonania’’.
Wybraliśmy ciekawsze fragmenty tego długiego wywiadu.
W poranek 1998 roku, wiedział Pan, że Francja zostanie mistrzem świata. Czy 15 lipca 2018 roku miał Pan to samo przeczucie?
Takie stwierdzenie brzmiałoby pretensjonalnie. Ale troszkę byłem tego świadomy. To było gdzieś napisane. Takie było przeznaczenie, a ja w przeznaczenia wierzę. Moja teściowa cały czas o tym mówiła, ale niestety nie doczekała tej chwili bo zmarła pod koniec kwietnia.
Co Pan odczuwał w chwili w której Hugo Lloris podnosił Puchar Świata?
Ogromną dumę. Nie ma nic powyżej reprezentacji narodowej. To konsekracja. Pamięć i emocje pozostają ale my jesteśmy wyczynowcami, i tylko tytuły się liczą. W 2016 roku zaprzepaściliśmy niesamowitą okazję, jednak z czasem, okazało się, że to doświadczenie z Euro we Francji nam się przydało, mogliśmy inaczej podchodzić do finału.
Mówiono o pokoleniu Platiniego później Zidane’a. Teraz jest Pan jakby wcieleniem obecnej generacji. Jakby to wytłumaczyć?
To tylko etykiety. To, że jestem ich przewodnikiem, to nie znaczy ze tak jest w rzeczywistości. Fakt, że jestem trochę jakby ich ojcem z dobrymi i słabymi stronami. To ważne mówić dzieciom, nawet jeżeli nie są twoimi, co nie gra i co trzeba zmienić. Te kolory, niebieski, biały i czerwony są święte. Ich zadaniem jest przekazywanie tych wartości i oni są tego świadomi. Mam chłopaka (Dylan, 22 lata), który mówi tym samym językiem. Ma te same zainteresowania co moi podopieczni. Ja mam tą przewagę, że mogę się dostosowywać do sytuacji.
Paul Pogba przeszedł metamorfozę podczas turnieju: dojrzałość, charyzma, dar swojej osoby. Czy zgadza się Pan z tym stwierdzeniem?
Paul mnie nie zaskoczył, bo wiedziałem jakim on jest na co dzień. Zawsze myśli w stosunku do zespołu. To czego wy, dziennikarze nie możecie sobie wyobrazić z zewnątrz. Dużo z nim rozmawiałem, bo on ma łagodny charakter. Mimo, że to on w końcu decyduje ale chyba kilka moich uwag wysłuchał i uniknął jakichś większych wpadek.
Jak narzuca swoją rolę lidera?
Dla młodszych kolegów jest przykładem sukcesu. Już był na mundialu w Brazylii i na Euro 2016. Mówiono, że temu zespołowi brakuje wodza, charakteru. Ci liderzy pokazali się podczas mundialu. Pavard? Kto go znał przed MŚ poza mną i Guy Stephanem (asystent Deschampsa). Obejrzeliśmy ze trzydzieści meczów Stuttgartu, a to nie łatwe, bo telewizja rzadko pokazuje mecze tego zespołu.
Pavard stał się popularny z dnia na dzień?
To chłopak wstrzemięźliwy, nie za bardzo medialny. Jest sympatyczny, pełen pokory, ma dużą wiarę w siebie. On i Hernandez są prawdziwymi wojownikami. Grają, jakby mieli doświadczenie 30-latków. N’Golo Kanté jest również doceniany. To niecodzienne zdarzenie aby piłkarz z cienia był tak lubiany i szanowany. Nie udziela się w mediach, nie za bardzo to lubi. Zawsze się uśmiecha, jest w równym humorze. Grupa uwielbia NK. To promień słońca. Kylian Mbappé jeszcze półtora roku nie grał na poziomie ekstraklasy a teraz jest mistrzem świata.
Czy Kylian jest dzieckiem ze złota?
To normalne, jeszcze niedawno miał 12 lat. Ale na poważnie, on jest świadomy, że dokonuje rzeczy na które innych nie stać. Jest inteligentny i słucha. Ja mu często mówię, jak inni, kiedy ma świetne zagrania. Ale mówię mu również o tym, kiedy cos nie wychodzi ale to tylko 5 procent w jego grze. On słucha i koryguje swoje błędy. W 1998 roku David Trezeguet i Thierry Henry mieli jego wiek. Ale nie spełniali tej samej roli. Kylian już jest wielki.
Jak znosi Pan muzykę puszczaną w autobusie przez piłkarzy?
To piękne, uwielbiam, nawet jeżeli wszystkiego nie rozumiem. Niektórym zdarza się włączać również piosenki z lat osiemdziesiątych. Wtedy, zmartwiony, spoglądam na Guy Stephana i boję się, aby mnie o coś nie spytali.
Czy dotknął już Pan wąsy Adila Ramiego?
Tak, są twarde. Można się wystraszyć, to jak w „Brygadach Tygrysa”. Nie wiem, czy to przynosi szczęście, o to zapytajcie Adila.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze