Malarz: Pierwszy raz byłem na meczu Legii
Niewiele brakowało, by bramkarz Legii Warszawa Arkadiusz Malarz został koszykarzem. Jako nastolatek uprawiał obydwie dyscypliny, ale wybrał piłkę nożną. Pozostał jednak kibicem koszykówki. W sobotę oglądał mecz ekstraklasy stołecznego zespołu z BM Stalą Ostrów.
Najlepszy bramkarz minionego sezonu w piłkarskiej ekstraklasie oglądał wraz z rodziną w hali OSiR Bemowo rywalizację koszykarskiej Legii z wicemistrzem Polski z Ostrowa Wielkopolskiego i był niepocieszony porażką 68:77.
– Pierwszy raz byłem na meczu koszykarzy Legii, ale mam nadzieję, że nie ostatni w tym sezonie. Jak tylko znajdę wolną chwilę i nie będzie to kolidowało z naszymi piłkarskimi treningami i meczami, będę przychodził do hali na Bemowie. Jestem kibicem koszykówki, chociaż kiedyś byłem nim bardziej niż teraz. Szkoda, że nie udało się wygrać ze Stalą, ale wierzę, że w następnych meczach, my legioniści będziemy górą – powiedział PAP.
Urodzony w Pułtusku Malarz jako nastolatek trenował koszykówkę równolegle z piłką nożną, ale w końcu zdecydował się na wybór tej drugiej dyscypliny. Futbol stał się jego pasją i zawodem, ale nie zapomniał o parkiecie.
– Gdy zaczynałem przygodę ze sportem to koszykówka i piłka nożna były 'na równi'. Wahałem się, ale jednak 'bramka' zwyciężyła. Wyboru dokonałem w wieku 14-15 lat, choć było trudno. Nie pamiętam już teraz, co było decydujące. Po prostu bardziej mnie ciągnęło do piłki nożnej i chyba wybór podpowiedziała mi intuicja. Nie żałuję oczywiście decyzji, ale lubię cały czas oglądać koszykówkę – podkreślił mistrz Polski.
Jego zdaniem koszykarski trening pomógł mu w doskonaleniu umiejętności bramkarskich.
– Treningi koszykówki pomogły i cały czas pomagają jako bramkarzowi. Wzmocnione ręce i nogi, wyrobienie skoczności. Cieszę się z tego, że miałem takie możliwości, by trenować jednocześnie dwie dyscypliny jako młody chłopak – powiedział 39-letni piłkarz.
Jako kibic wychowywał się koszykarsko na meczach ligi NBA w połowy lat 90. XX wieku. Jego idolem był legendarny Michael Jordan i jego koledzy z chicagowskiej ekipy sześciokrotnych mistrzów rozgrywek za oceanem (1991-93 i 1996-98).
– W latach dziewięćdziesiątych wstawałem o drugiej czy trzeciej w nocy, by oglądać mecze koszykówki w NBA. Czekałem na każde spotkanie. Teraz już tego nie robię, bo czasu brak i więcej obowiązków. W nocy wstaję przede wszystkim do dzieci, jeśli się obudzą i potrzebują mnie. Fascynowałem się grą Jordana, Scottiego Pippena, a Chicago Bulls to był mój ulubiony zespół. Teraz nie mam swojej drużyny za oceanem. Oczywiście w Polsce kibicuję legionistom – zaznaczył.
Choć ogląda niewiele spotkań NBA, to obejrzenie bezpośrednio rywalizacji w najlepszej koszykarskiej lidze świata było dla niego przeżyciem.
– Byliśmy w zimie z Legią w Stanach Zjednoczonych na obozie przygotowawczym i mieliśmy tę przyjemność, by obejrzeć na żywo mecz NBA. To naprawdę fajne przeżycie, widzieć z bliska największe gwiazdy. Mam nadzieję, że będzie mi dane jeszcze pojechać do USA i zobaczyć kolejne spotkania – dodał.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze