Leicester City nie przełoży meczu w Premier League

Piłka nożna
Leicester City nie przełoży meczu w Premier League
fot. PAP

Mimo tragicznego wypadku helikoptera, w którym zginął m.in. właściciel Leicester City, piłkarze tego klubu zgodnie z planem rozegrają zaplanowany na sobotę mecz 11. kolejki angielskiej ekstraklasy z Cardiff City. Spotkanie w Walii rozpocznie się o godz. 16.

"Mecz Leicester City z Cardiff City w Premier League w tę sobotę (3 listopada) odbędzie się zgodnie z planem, tymczasem klub w dalszym ciągu oddaje hołd prezesowi Vichaiowi Srivaddhanaprabhie" - napisano na oficjalnym koncie "Lisów" na Twitterze.

 

Władze rozgrywek poinformowały, że w geście szacunku piłkarze wszystkich zespołów będą grać w najbliższy weekend w czarnych opaskach na ręku, a spotkania poprzedzi minuta ciszy.

 

Wcześniej podjęto decyzję o przełożeniu zaplanowanego na wtorek meczu Pucharu Ligi z Southampton, natomiast w niedzielę, dzień po katastrofie, nie odbyło się spotkanie ligi kobiecej pomiędzy Leicester City a Manchesterem United.

 

Wieczorem w sobotę 27 października, po ligowym meczu z West Ham United (1:1), śmigłowiec Srivaddhanaprabhy wystartował z murawy King Power Stadium, jak zawsze po spotkaniu "Lisów" przed własną publicznością, ale niedługo później runął na ziemię na parkingu nieopodal stadionu. Na pokładzie, oprócz prezesa klubu, były też cztery inne osoby. Żadna z nich nie przeżyła wypadku.

 

Z kraju i z całego sportowego świata od tego czasu płyną wyrazy współczucia i wsparcia. Przed stadionem czuwały setki osób, składano znicze, kwiaty i piłkarskie pamiątki. Klub przygotował księgę kondolencyjną, do której każdy może się wpisać.

 

Srivaddhanaprabha był właścicielem klubu od 2010 roku. W 2016 pod wodzą trenera Claudio Ranieriego "Lisy" zdobyły mistrzostwo Anglii, sprawiając jedną z największych niespodzianek w historii futbolu.

 

"Ta wiadomość bardzo mną wstrząsnęła. To był dobry człowiek, z pozytywnym nastawieniem do każdego. Wszyscy dostrzegali jego dobrą energię, przyciągał ludzi do siebie. Jeśli przychodził do szatni, to tylko z miłym słowem, nigdy po to, żeby kogoś zbesztać. Wszystko, czego dotknął, stawało się lepsze" - wspominał na antenie Sky Sport Italia włoski szkoleniowiec, który pracował z pierwszą drużyną Leicester City w latach 2015-17.

 

Jego poprzednikiem był Nigel Pearson, który również wyłącznie ciepło wyrażał się o byłym pracodawcy, mimo że zarząd zdecydował o jego zwolnieniu w 2015 roku.

 

"Jego zdolności dowodzenia i zarządzania w klubie przyniosły owoce. Cały świat był świadkiem osiągnięcia tego, co niemożliwe, kiedy klub triumfował w Premier League w niezwykłych okolicznościach. To sprawiło, że teraz każdy wierzy, że cuda się zdarzają. Na poziomie osobistym menedżer nie mógłby sobie wymarzyć lepszego szefa" - podkreślił.

 

Wśród ofiar sobotniej katastrofy była Polka - pasażerka Izabela Lechowicz, która była doświadczonym pilotem i instruktorem lotnictwa. Pozostałymi ofiarami byli dwójka współpracowników - Nursara Suknamai i Kaveporn Punpare - oraz pilot Eric Swaffer.

IM, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie