Stoch: Byłem pewny, że po sobocie wrócę do domu
Reprezentacja Polski wywalczyła pierwsze miejsce w konkursie drużynowym otwierającym Puchar Świata 2018/2019 w skokach narciarskich. Dość nieoczekiwanie kłopoty z awansem do konkursu indywidualnego miał Kamil Stoch, a więc najlepszy skoczek ubiegłego sezonu. - Może nie zdziałam za dużo, ale zamierzam solidnie popracować - zapowiedział przed niedzielą w rozmowie z skijumping.pl.
W sobotę Piotr Żyła, Jakub Wolny, Dawid Kubacki i Kamil Stoch zdominowali rywalizację drużynową na skoczni imienia Adama Małysza. Dość nieoczekiwanie dużo problemów podczas kwalifikacji indywidualnych miał zdobywca zeszłorocznego Pucharu Świata...
- Rozbieg, który jest zamontowany w Wiśle, sprawiał mi wiele trudności. Nie mogłem złapać dobrego czucia w pozycji najazdowej, co jest moim problemem od kilku tygodni. Po wylądowaniu w kwalifikacjach byłem pewny, że dzisiaj wracam do domu. Na szczęście, mam jeszcze szansę poskakać na śniegu, na który tak długo czekałem. Może nie zdziałam za dużo, ale zamierzam solidnie popracować. W kolejnych dniach postaram się trzymać swojego planu i konsekwentnie działać, bo jest jeszcze dużo pracy do wykonania - powiedział Stoch przed niedzielnym konkursem indywidualnym w Wiśle-Malince.
Stoch wylądował zaledwie na 111. metrze podczas pierwszych kwalifikacji tego sezonu.
- Patrzę w przyszłość. To dopiero pierwsze trzy skoki z iluś setek, które czekają nas tej zimy. Jest jeszcze dużo czasu. Bywa tak, że początek sezonu jest trudny. Są emocje i jest chęć rywalizacji. Dochodzi też nowy bodziec w postaci śniegu. My sami staramy się robić coś więcej, czego w danym momencie nie jesteśmy w stanie zrobić. Nawet ja, z latami doświadczeń, miewam wpadki i nie wstydzę się tego. Na moje szczęście nie zakończyło się na kwalifikacjach - zakończył w rozmowie dla skijumping.pl.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze