MŚ Seefeld 2019: Austriackie dopingowe deja vu

Zimowe
MŚ Seefeld 2019: Austriackie dopingowe deja vu
fot. PAP

Austriackie media nie mają litości po aferze dopingowej, jaka wybuchła w środę przy okazji mistrzostw świata w Seefeld. "Już wystarczająco kiepskie austriackie biegi narciarskie na wieczność pogrążyły się w absolutną nieistotność" - podkreślił "Kurier".

Od rana w środę funkcjonariusze dokonali przeszukań w 16 miejscach, m.in. hotelach, kwaterach i domach prywatnych, w Seefeld i okolicach. Po południu policja wydała oświadczenie, że zatrzymano pięciu biegaczy narciarskich: po dwóch Austriaków i Estończyków oraz Kazacha.

 

Jeśli chodzi o zawodników gospodarzy MŚ, to federacja narciarska tego kraju szybko potwierdziła, że są nimi 26-letni Dominik Baldauf i jego rówieśnik Max Hauke. Obaj nie odnieśli dotychczas większych sukcesów, choć w Seefeld zajęli szóste miejsce w sprincie drużynowym. Obaj są uczniami w szkole policyjnej.

 

"Punktualnie o 10.00 skończyła się idylla. Wtedy w ramach +Operacji Aderlass+ (co znaczy "upuszczanie krwi" - PAP) specjalne policyjne komando wkroczyło do pensjonatu Villa Edeltraut zum See. W ręce jednego z podejrzanych wciąż tkwiła jeszcze igła do transfuzji krwi" - relacjonuje "Kronen Zeitung".

 

Prezes Austriackiej Federacji Narciarskiej Peter Schroecksnadel zapowiedział złożenie wniosku o wykluczenie biegów narciarskich ze struktur związku, ale pełniący tę funkcję od 1990 roku 77-latek również znalazł się w ogniu krytyki.

 

"Austria jest zbyt małym krajem, by mieć dobry program dopingowy" - to wypowiedź Schroecksnadela z 2006 roku po dopingowym skandalu w austriackiej kadrze podczas zimowych igrzysk w Turynie, którą media mu teraz wypominają.

 

Wówczas w kwaterach biegaczy i biathlonistów z tego kraju znaleziono substancje i sprzęt wykorzystywany do przetaczania krwi. Żaden z sześciu podejrzanych sportowców nie miał pozytywnego wyniku testu, ale wszyscy zostali wykluczeni z igrzysk, a ich rezultaty anulowano.

 

W słowach Schroecksnadela jest trochę prawdy, bo mózgiem nielegalnego procederu miał być niemiecki 40-letni lekarz sportowy Mark Schmidt, zatrzymany razem z asystentem także w środę w Erfurcie. Policja przekazała, że akcja była elementem trwającego od kilku miesięcy międzynarodowego śledztwa.

 

"Oesterreich" donosi, że Schmidt w przeszłości "leczył" Bernharda Kohla - austriackiego kolarza przyłapanego na dopingu podczas Tour de France 2008.

 

Zdaniem mediów policyjnym informatorem mógł być Johannes Duerr. Austriak został przyłapany na stosowaniu EPO podczas igrzysk olimpijskich w Soczi w 2014 roku, a następnie zdyskwalifikowany na dwa lata. Skruszony narciarz został swego czasu przesłuchany przez prokuraturę w Monachium, a przekazane przez niego informacje znalazły się później w dokumentalnym materiale stacji ARD nt. procederu dopingowego.

 

Do środy wydawało się, że największym problemem organizatorów jest kiepska frekwencja na trybunach. Podczas niedzielnego konkursu drużynowego w skokach trybuny Bergisel były zapełnione tylko w nieco ponad połowie.

 

"Z czego zostaną zapamiętane mistrzostwa świata w Seefeld? Z tego, że w tej słonecznej miejscowości dopisano kolejny mroczny rozdział historii austriackiego sportu" - podsumował "Kurier".

CM, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie