Duża zmiana w światowym żużlu. "To poprawi żywotność silnika"
W 2020 roku Światowa Federacja Motocyklowa (FIM) wprowadzi do żużla limitery mające ograniczyć obroty silnika, poprawiające jednocześnie jego żywotność. Czy to dobry pomysł? Eksperci są tego samego zdania.
Wydaje się, że wprowadzenie limiterów do żużlowych motorów to słuszna idea. Dzięki temu silnik będzie potrzebował rzadszej naprawy, podobnie jak jego podzespoły.
- Jeżeli wszystko jest ok, to średnio co cztery, pięć meczów wymagany jest serwis silnika. Z tego co wiem, to limiter sprawi, że obroty wyniosą do 10 tysięcy, a później do ośmiu i pół. Zobaczymy jak to będzie na pierwszych testach za rok. Limitery mogą przełożyć się na żywotność sprężyn oraz silnika, który nie będzie chodził na maksymalnych obrotach na starcie, tak jak w tej chwili. Obecnie obroty silnika na starcie wynoszą od 12 do 13 tysięcy na minutę. To jest bardzo uciążliwe dla sprężyny. Nie wiadomo jak to się przełoży na zachowanie na torze, czy to nie będzie za bardzo osłabiać silnika - zastanawia się Krzysztof Stempel, mechanik żużlowy, który w przeszłości pracował m.in. z Antonio Lidnbaeckiem, uczestnikiem cyklu Grand Prix.
Awaria silnika żużlowego oznacza spory wydatek dla zawodników, sięgający kilku tysięcy euro. Najbardziej newralgicznym momentem jest start, podczas którego eksploatacja jest najwyższa.
- Zdarzało się, że przy maksymalnych obrotach ten silnik rozleciał się kompletnie. Potrafił pęknąć cylinder, rozleciał się wał korbowy, różne rzeczy się dzieją. Przy takich obrotach eksplozja jest wliczana w koszt. Jeżeli limitery poprawią żywotność silnika, wówczas koszty się zmniejszą - przyznał Stempel.
Zdaniem Ryszarda Dołomisiewicza, byłego żużlowca, a obecne eksperta Polsatu Sport, redukcja obrotów silnika nie może być zbyt duża.
- W przypadku tego co w tej chwili się planuje, czyli obniżenie tych obrotów, to można zgodzić się z tym, że silnik żużlowy nie osiąga swoich najlepszych osiągów na maksymalnych obrotach. Jednak te obroty są niezbędne, żeby wykorzystać nadmiar mocy i utrzymać kontrolę nad motocyklem - rzekł.
Z decyzji FIM o wprowadzeniu limiterów zadowolony jest Hans Nilesen, legendarny duński żużlowiec, czterokrotny Indywidualny Mistrz
Świata.
- Myślę, że to im pomoże. Oczywiście można zrobić jeszcze wiele innych rzeczy, a z pewnością tunerzy mogliby coś więcej powiedzieć jak limitery działają na silnik, jeżeli go zbyt eksploatujesz. Z tego co słyszałem i co wiele osób mi mówiło, limitery będą mieć przede wszystkim wpływ na moment startowy, kiedy silnik osiąga maksymalne obroty i jest najbardziej podatny na zniszczenie, tak samo jak jego części, które są drogie w naprawie - powiedział "profesor z Oksfordu".
Reportaż w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze