Nawrocki: Cały czas twardo stąpam po ziemi

Siatkówka
Nawrocki: Cały czas twardo stąpam po ziemi
fot. Cyfra Sport

Polski siatkarki w efektownym stylu rozpoczęły Ligę Narodów, w której wygrały już pięć spotkań, m.in. z Brazylią i Holandią. Selekcjoner Jacek Nawrocki tonuje jednak hurraoptymistyczne nastroje. - Cały czas twardo stąpam po ziemi - powiedział.

Pięć zwycięstw i tylko jedna porażka z Włoszkami 2:3 to imponujący bilans na początek Ligi Narodów. Jest pan zaskoczony grą swojego zespołu?

 

Jacek Nawrocki: Jesteśmy bardzo szczęśliwi i zadowoleni z postawy całego zespołu. Cały czas jednak twardo stąpam po ziemi i na razie próbuję cieszyć się z tego, co ugraliśmy. Z drugiej strony cały czas wiemy, gdzie jesteśmy, ile mamy jeszcze do zrobienia i ile potrzeba pracy, aby ta reprezentacja spełniała te wszystkie oczekiwania. Te dwa turnieje dziewczyny zagrały z dużą ofiarnością, zaangażowaniem, dobrze realizując taktykę i wykorzystując te wszystkie walory, którymi dysponujemy. Tak naprawdę nie jestem zaskoczony ich postawą, ale jestem dumny z nich, z tego, jak one podchodzą do walki, z zaangażowania, bo to ma niebagatelne znaczenie w zdobywaniu tych punktów.

 

Przed rozpoczęciem rozgrywek mówił pan, że najważniejszym celem jest utrzymanie się w Lidze Narodów. To zadanie zostało już praktycznie zrealizowane po dwóch turniejach. Może czas na zmianę założeń i spróbować powalczyć o awans do Final Six?

 

Przed nami bardzo trudne mecze z wymagającymi reprezentacjami, które będą nas weryfikować. Za kilka dni czeka nas spotkanie z Belgią, która też jest w tej grupie krajów "pływających" (walczących o utrzymanie w Lidze Narodów), ale także przechodzi pewne przeobrażenia, jest odmładzana. Ma jednak też w swoim składzie kilka dziewczyn, które już pokazały się z dobrej strony w rozgrywkach klubowych. Na pewno bardzo trudne będzie spotkanie z mistrzem świata Serbią, nie wiemy też w jakim składzie przyjadą Rosjanki. Potem czeka nas chyba jeszcze trudniejszy turniej w Chinach, gdzie oprócz gospodarza, zagramy ze Stanami Zjednoczonymi i Turcją. Dlatego uważam, że te wszystkie rozpalone głowy trzeba studzić i nie jest to szukanie jakiegoś tłumaczenia z mojej strony. Musimy spokojnie kroczyć od meczu do meczu i skupiać się na zgrywaniu zespołu.

 

Prawdziwą liderką drużyny jest Malwina Smarzek, jej zdobycze punktowe są imponujące. Czy jednak gra zespołu nie za mocno opiera się na tylko jej sile ataku?

 

To, ile punktów zdobywa Malwina i jakie ma to przełożenie na nasze zwycięstwa - nie podlega dyskusji. Jeżeli zespół wygrywa, to znaczy, że ten potencjał jest wykorzystywany. Gdybyśmy potraktowali Ligę Narodów jako poligon doświadczalny, moglibyśmy mieć uwagi, że ta dystrybucja piłek w ataku nie jest tak zrównoważona. Taki jest jednak charakter naszego zespołu, my tak graliśmy w poprzednim sezonie - dużo środkiem i prawym skrzydłem. Z kolei dziewczyny na przyjęciu doskonale spełniały rolę defensywną, bez której nie można byłoby wykorzystywać mocnych zawodniczek. A malkontentów tej taktyki odsyłam do ostatnich meczów ubiegłorocznych mistrzostw świata, gdzie Włoszka Paola Egonu atakowała nawet po 80 razy w spotkaniu. Siatkówka na tym polega, że szuka się najmocniejszych punktów i najlepszego ich wykorzystania. Myślę, że pojawienie się Magdaleny Stysiak w składzie jest szansą na takie zrównoważenie gry w ataku.

 

Malwina, po takich wyczerpujących spotkaniach, sama jeszcze wchodzi po schodach?

 

Nie wygląda źle, dobrze sobie radzi i wytrzymuje te spotkania. Były już momenty w przeszłości, gdy Malwina była jeszcze bardziej obciążana w meczu. Myślę, że prezentuje się na boisku na tyle skutecznie, że gra daje jej satysfakcję.

 

W ciągu nieco ponad dwóch tygodni reprezentacja rozegrała 11 spotkań, bowiem przed Ligą Narodów wzięła udział w turnieju towarzyskim w Montreux. Nie widać symptomów zmęczenia w zespole?

 

Ta sytuacja dotyczy większości drużyn. Niemal wszyscy uczestnicy z Montreux występują w Lidze Narodów, a inne drużyny też grały sparingi, bo inaczej nie da się przygotować do takiej imprezy w bardzo krótkim okresie. Powiem tak - jak są zwycięstwa, ten wysiłek inaczej się znosi. Staramy się, by każda z zawodniczek dostała trochę oddechu, choć wiem, że to nie jest podział sprawiedliwy. Dziewczyny mają też świadomość celu, do którego zmierzamy i to zmęczenie gdzieś odkładają na bok.

 

Nie umniejszając sukcesów pana podopiecznych, nie można jednak nie zauważyć, że niektóre topowe reprezentacje nie występują w Lidze Narodów w najmocniejszych składach.

 

Oczywiście, że zdaje sobie sprawę, iż Holandia, którą wczoraj pokonaliśmy, to było zaplecze tej reprezentacji. To samo dotyczy Włoszek, z którymi przegraliśmy w Opolu. Patrzę jednak na to przez pryzmat innych meczów - z Niemcami, Tajlandią czy Bułgarią. Jeszcze dwa, trzy lata temu musielibyśmy się mocno napracować, żeby wygrać te spotkania.

 

Rzadko na boisku pojawiała się rozgrywająca Julia Nowicka. To wynikało z tego, że niedawno doznała urazu stawu skokowego czy też z założeń taktycznych?

 

Nie spieszymy się z Julką, będziemy mieli ją przy zespole do końca Ligi Narodów. Nie widziałem zasadności ryzykowania i wpuszczania jej na dłuższe fragmenty meczu. Cieszę się, że Marlena Pleśnierowicz sama praktycznie sobie poradziła. Tymi krótkimi zmianami nie obciążaliśmy Julki zbyt mocno i mam nadzieję, że w ciągu dwóch, trzech najbliższych dni rekonwalescencja zawodniczki się zakończy.

 

Przed kolejnymi turniejami zamierza pan dokonać jakiś roszad w składzie?

 

W Belgii dołączy do nas libero Monika Jagła, która zastąpi Paulinę Maj-Erwardt. Do Azji poleci z nami rozgrywająca Joanna Wołosz, która zastąpi Marlenę. Co do innych siatkarek, to decyzje podejmiemy po zakończeniu turnieju w Belgii. To też będzie zależeć od dyspozycji zawodniczek, które pozostały w kraju i cały czas trenują. 

 

WYNIKI I TABELA LIGI NARODÓW

mż, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie