Spektakularny nokaut – zaliczony. Teraz Gołowkina czeka wojna o Canelo

Sporty walki
Spektakularny nokaut – zaliczony. Teraz Gołowkina czeka wojna o Canelo
fot. YouTube

Przez dwie-trzy pierwsze rundy w Madison Square Garden, Kanadyjczyk Steve Rolls wyglądał jakby wierzył w to, że jest w stanie powtórzyć sensację sprzed tygodnia, z walki Joshua – Ruiz. Już na początku czwartej, kiedy spróbował po raz kolejny zaatakować Giennadija Gołowkina, były mistrz świata wagi średniej przypomniał mu, że cuda zdarzają się niezmiernie rzadko.

Potwornie silny lewy sierpowy, Rolls pada na twarz, a sędzia ringowy jeszcze próbuje liczyć. Sekundy później, walka się kończy, a wypełniona 12,000 widzów sala krzyczy, kiedy GGG mówi, że interesuje go tylko trzecia walka z Canelo Alvarezem. „Teraz, zaraz, w następnej walce, we wrześniu” – mówi Kazach. Łatwiej powiedzieć, trudniej zrobić.

 

„Jak wrzuciłem drugi bieg...”

 

Na konferencji po walce, Gołowkin był z siebie zadowolony. „Trochę się trzeba było rozkręcić, ale kiedy wrzuciłem po pierwszym biegu ten drugi, to wiecie...” mówił 37-letni Kazach. Rzeczywiście potrzebował, bo przez trzy rundy było widać zarówno jego wiek, jak te osiem miesięcy przerwy. Im dalej, tym ciosy stawały się dokładniejsze „. To zawsze stresowa sytuacja, kiedy przejmujesz zawodnika po kimś, kiedy nie masz pełnego okresu przygotowań na wprowadzenie swojego pomysłu na walkę” – mówił na konferencji nowy trener GGG – Johnathon Banks. „Ale kiedy złapał już ten rytm, widziałem, że robi dokładnie to, o czym rozmawialiśmy”. Inni pięściarze nie byli zachwyceni formą byłego championa WBA, IBF i WBC, ale ciągle doceniaja siłę mistrza nokautu. „Gołowkin zrobił to, co do niego należało, choć widać, że już czegoś brakuje. Ale siłę ciosu na pewno ma, to się nie zmieniło. To było widać” - skomentował pojedynek Gołowkina, mistrz świata WBO, potencjalny rywal GGG – Demetrius Andrade.

 

Gołowkin chce Canelo... ale czy go dostanie?

 

„Ja jestem zdrowy, on jest zdrowy. DAZN chce tej walki, ja chcę tej walki, podobnie jak chcą jej kibice. W tej sprawie 99 procent decyzji ma Canelo, a 1 procent Oscar De La Hoya” – mówił Gołowkin, którego nasze pytania, co zrobi, jak nie będzie w tym roku walki z Canelo, wyraźnie irytowały. „Jak powiem, że chce walczyć z Charlo, to się zapyta Andrade dlaczego nie z nim. I odwrotnie. Co to ma za sens? – odpowiadał.

 

Najwięcej zamieszania wzbudziło zacytowanie na konferencji „tweeta” szefa Golden Boy Promotions i promotora Canelo – Oscar De La Hoyi: „Gratuluję zwycięstwa z Rollsem. Jak wygrasz jeszcze z jakimś prawdziwym bokserem, zdobędziesz pas to wtedy pomyślę, czy dać ci trzecią szansę. Canelo to twój boss”.

 

GGG zareagował natychmiast: „No i co ja mam mu odpowiedzieć? Jaki to ma sens? Może coś wziął, wiadomo to Oscar . Co on ma do gadania?”. Paradoksalnie... prawdopodobnie obaj mają niewiele. Ma ten, który im płacić, czyli streamingowe DAZN. Zainwestowali w kontrakt z Canelo Alvarezem 365 milionów, dodatkowe 100 milionów za kontrakt z Gołowkinem i to DAZN będzie miało decydujący głos, kto z kim będzie się bił. I kiedy – bo to dla GGG jest najważniejsze, Alvarez może poczekać, bo jest osiem lat młodszy, Giennadij, który zarobił za Rollsa 15 milionów chciałby walki jak najszybciej, kiedy jest jeszcze najbliżej swoich dawnych umiejętności. Przepychanki czas zacząć, a to, że będzie tak samo ciekawie jak na ringu mamy gwarantowane.

Przemek Garczarczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie