Wimbledon: Rywalizacja organizatorów turniejów Wielkiego Szlema korzystna dla zawodników
Każdy z turniejów wielkoszlemowych - nawet dbający o tradycję Wimbledon - stara się co roku wprowadzać nowe udogodnienia, by wyróżnić się na tle pozostałych imprez tej rangi. Korzystają na tym tenisiści, którzy w Londynie mają teraz np. większą strefę do rozgrzewki.
Jeszcze dwa lata temu zaraz po wejściu na korty treningowe w Aorangi Park widoczne były dwa pierwsze z obiektów, na których poszczególne zagrania ćwiczyli gracze ze światowej czołówki. Robili to ku uciesze zbierających się tuż za siatką kibiców, którzy mieli okazję zrobić zdjęcia gwiazdom tenisa. Rok temu w tym miejscu leżały elementy konstrukcji dachu dla położonego w pobliżu kortu nr 1. Dach został już zamontowany, a "odzyskane" miejsce zostało zamienione na powiększoną strefę do rozgrzewki. Jest tam miejsce do krótkich przebieżek, mała siłownia z rowerami stacjonarnymi oraz stoły do masażu, przy których uwijają się fizjoterapeuci.
- To bardzo fajny pomysł. Mam nadzieje, że to zostanie, choć słyszałam, że za rok będzie zmienione. Bo mimo wszystko dla ludzi z zewnątrz fajniej jest pooglądać z bliska jak np. Roger Federer odbija piłkę na tych pierwszych kortach. Dla tenisistów obecny model to z kolei bardzo duża zmiana na plus, bo mamy dużo więcej miejsca na rozgrzewkę. Nie tłoczymy się już w tym jednym namiocie jak było wcześniej - oceniła Magda Linette.
Alicja Rosolska także chwali sobie obecne rozwiązanie, choć miło wspomina również poprzednie.
- Brakuje mi tych dwóch kortów, bo siedząc w kawiarence można było pooglądać, jak ktoś odbija piłkę. Ale z drugiej strony mamy teraz więcej miejsca na rozgrzewkę - przyznała.
Łukasz Kubot z kolei, obserwując zmiany zachodzące na przestrzeni ostatnich lat na poszczególnych turniejach Wielkiego Szlema, zauważył ducha rywalizacji między ich organizatorami.
- Mam dziś takie poczucie, jakby każdy z Wielkich Szlemów chciał się czymś wyróżnić. Jakby rywalizowali między sobą, który będzie miał najlepsze opinie. Dla zawodników to oczywiście na plus - przyznał triumfator Wimbledonu w deblu z 2017 oraz ćwierćfinalista z 2013 roku.
Linette spytana o to, która z imprez tej rangi zapewnia najlepsze warunki pod kątem bazy treningowej, wskazała po namyśle Australian Open.
- Tam w ogóle jest najwięcej miejsca, wszystko jest rozbudowane. Ale z drugiej strony, droga z jednego końca kompleksu na drugi jest długa. Tak naprawdę każdy z Wielkich Szlemów jest inny. W Londynie podobno są plany rozbudowy kompleksu za obecnymi kortami treningowymi, ale z tego co słyszałam, nie nastąpi to raczej za czasów mojej kariery - zaznaczyła z uśmiechem poznanianka.
Po raz drugi w seniorskim Wimbledonie rywalizuje Hubert Hurkacz. 22-letni wrocławianin przyznał, że londyńska impreza wersji juniorskiej i "dorosłej" bardzo się różni. Ceni sobie obecny dostęp do kortów i pomieszczeń, do których nie miał możliwości wejścia jako młodszy gracz.
- Osobno jest jeszcze szatnia dla zawodników rozstawionych, w której na razie nie byłem. Może za rok - podkreślił.
Ze wspomnianej szatni dla rozstawionych korzysta zaś obecnie Kubot, który jest turniejową "jedynką" w deblu.
- To zaszczyt dzielić ją z najlepszymi tenisistami świata, niezapomniana chwila. Jest w niej trochę więcej miejsca. Każdy ma po dwie szafki, podczas gdy w normalnej szatni jedną. Tu jest też więcej miejsca na odpoczynek i relaks. Jest też połączona z pokojami dla fizjoterapeutów. To taka sama przestrzeń jak ta normalna szatnia, ale dla mniejszej liczby tenisistów, co powoduje, że panuje większa cisza i ma się więcej przestrzeni dla siebie - opisywał.
Z relacji doświadczonych tenisistów i dziennikarzy wynika, że Wimbledon jest jedyną imprezą wielkoszlemową, która wprowadziła tego typu rozwiązanie.
- Nie wiem, jak jest u singlistów, ale ja sobie nie przypominam, by taka osobna szatnia była np. na French Open, gdzie byłem rozstawiony w czołowej "czwórce" debla, więc wydaje mi się, że tylko w Londynie może coś takiego funkcjonować - zaznaczył Kubot.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze