TOYOTA Thailand Open: Transmisja na Polsatsport.pl

Inne
TOYOTA Thailand Open: Transmisja na Polsatsport.pl
fot. PAP

W Bangkoku, gdzie rozgrywany jest kolejny turniej badmintonowego World Touru, wielcy tego sportu nie mają łatwego życia. Niewielu z nich zagra w niedzielnych finałach. Transmisja niedzielnych zmagań od 8:00 na Polsatsport.pl.

Otwarte Mistrzostwa Tajlandii w badmintonie to turniej z cyklu Super 500, z pulą nagród 350 tysięcy dolarów. Wcześniej najlepsi spotkali się w Indonezji, później polecieli do Tokio, na Japan Open. Tempo jest szalone, a przecież już niedługo, pod koniec sierpnia rozpoczną się w Bazylei mistrzostwa świata. Cały czas trwa też walka o punkty, które będą decydować o olimpijskich kwalifikacjach.

 

Przedstawiciele Europy, nie mówiąc o USA nie mają łatwego życia w tej rywalizacji. W Bangkoku najlepsi Duńczycy odpadli już przed ćwierćfinałami. Ale nie tylko oni. Z turniejem w Tajlandii szybko pożegnali się też legendarni Chińczycy, Lin Dan i Chen Long. Pierwszy z nich, dwukrotny złoty medalista olimpijski w grze pojedynczej i pięciokrotny mistrz świata musiał uznać wyższość mało znanego Indonezyjczyka Hirena Rhustavito  w drugiej rundzie. A rozstawiony z nr 4 Chen Long, najlepszy singlista ostatnich igrzysk w Rio de Janeiro przegrał już w pierwszym meczu z Wang Tzu Wei z Tajwanu, ten zaś odpadł w kolejnej rundzie.

 

Warto tylko dodać, że Lin Dan ten rok zaczął obiecująco wygrywając w Malezji, ale później było coraz gorzej. W Australian Open doszedł wprawdzie do ćwierćfinału, lecz w Japonii odpadł już w pierwszej rundzie. Niewiele lepiej było tydzień wcześniej w Indonezji.

 

Mimo wszystko imponująca jest ambicja jednego z najpopularniejszych chińskich sportowców i bezspornej ikony badmintona, który za wszelką cenę chce wywalczyć prawo startu na kolejnych igrzyskach, choć widać wyraźnie, że jego czas minął.

 

Ale nie odbierajmy mu marzeń, tacy jak Lin Dan, czy jego rodak Chen Long zawsze są przecież w stanie mile zaskoczyć.

 

W niedzielnym finale zabraknie też lidera światowego rankingu Kento Momoty, ale z zupełnie innych względów, Japończyk oddał ten turniej walkowerem, gdyż wybiera te najtrudniejsze i najlepiej płatne, dające najwięcej punktów za zwycięstwa. On wciąż jest faworytem tam gdzie się pojawi.

 

Jeszcze do niedawna Japończycy oprócz Momoty najbardziej mogli liczyć na swoje deblistki. Mają przecież aktualne mistrzynie świata (Wakana Nagahara, Mayu Matsumoto), złote medalistki igrzysk w Rio (Misaki Matsutomo, Ayaka Takahashi) oraz wielokrotne medalistki największych światowych imprez, długo liderujące rankingowi World Badminton Federation (Sayaka Hirota, Yuki Fukushima).

 

Tyle, że to na razie nie są żelazne faworytki, coraz częściej przegrywają. Tak też jest i w Bangkoku. Debel Hirota, Fukushima przegrał szybko z Koreankami (Chang, Kim), mistrzynie świata z Chinkami (Du Yue, Li Yin), a złote medalistki z Rio, ze swoimi rodaczkami Shiho Tanaką i Koharu Yonemoto, i to właśnie one zagrają w finale z Du i Li.

 

Japonia w przypadku żeńskich debli może więc mówić o kłopotach bogactwa, gorzej jak przyjdzie wybierać im dwa deble na przyszłoroczne igrzyska w Tokio. Ale to już problem japońskich trenerów, a konkretnie Koreańczyka  Joo Bong Parka , który od lat jest tam szkoleniowym guru i głównym wodzem.

 

W finale zabraknie też faworytów debla męskiego, słynnych Indonezyjczyków, Marcusa Fernaldi Gideona i Kevina Sanjaya Sukamuljo, którzy w ćwierćfinale ulegli japońskiej parze, Hiroyuki Endo, Yuta Watanabe w trzech setach. Będą za to dwie chińskie wieże, czyli aktualni mistrzowie świata, Li Jun Hui, Liu Yu Chen Na nich jak grają też można zawiesić oko. Blisko dwumetrowi Chińczycy wygrali w półfinale z Japończykami 2:0 (21:13, 22:20) i  w finale zmierzą się z Hindusami (Satwiksairaj Rankireddy, Chirag Shetty), którzy dość nieoczekiwanie pokonali w trzech setach Koreańczyków, Choi SolGyu i Seo Seung Jae.

 

Jeśli jeszcze w niedzielę pokonają w Bangkoku  mistrzów świata, to sprawią sensację największego kalibru.

 

Transmisje TOYOTA Thailand Open w niedzielę na Polsatsport.pl. Początek o godz. 8:00.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie