Były selekcjoner przesiadł się z ławki trenerskiej do... kabiny ciężarówki

Inne
Były selekcjoner przesiadł się z ławki trenerskiej do... kabiny ciężarówki
fot. PAP

Szkoleniowiec Karol Śnieżek po zakończeniu pracy z kadrą hokeistów na trawie postanowił odpocząć od sportu. Ławkę trenerską zamienił na... kabinę ciężarówki i jak przyznał, wdraża się w biznes transportowy. - Spełniam też marzenia z dzieciństwa - powiedział.

W czerwcu po niezbyt udanym występie w Indiach w turnieju Hockey Series Finals, który byłe etapem kwalifikacji do igrzysk olimpijskich w Tokio, dotychczasowy selekcjoner męskiej reprezentacji w hokeju na trawie postanowił zakończyć swoją misję. Jednocześnie zrezygnował z prowadzenia zespołu mistrza Polski Grunwaldu Poznań.

 

Krótko po zakończeniu pracy szkoleniowej Śnieżek swój czas poświęcił na rozkręcenie biznesu transportowego.

 

- Krótko mówiąc, zacząłem jeździć na ciężarówkach. Uprawnienia nabyłem już jakiś czas temu, gdy były trenerem. Ciężarówki to tak naprawdę spełnienie moich marzeń z dzieciństwa, zawsze interesowałem się dużymi samochodami. Tą pasją zaraził mnie mój wujek - wspomniał.

 

Jak zaznaczył, za kierownicę tirów nie chwycił ze względów finansowych, bowiem gdy pracował z reprezentacją, cały czas prowadził własną firmę.

 

- To zupełnie coś innego, niż robiłem do tej pory. Strasznie mnie to wciągnęło i naprawdę relaksuję się siedząc w kabinie za kółkiem. Nie podjąłem jednak tej pracy, bo musiałem z czegoś utrzymać rodzinę. Aczkolwiek nie ukrywam, że to moje hobby może stać się w przyszłości źródłem dochodu. Poważnie myślę o tym interesie. Jeżdżę praktycznie po całej Europie - Anglia, Francja, Hiszpania. Chwilowo zawiesiłem tę moją działalność, ale w tym okresie przedświątecznym prawie codziennie odbieram telefony z pytaniem, czy bym nie pomógł. Przyznam, że nawet nie wiedziałem, że zawód kierowcy jest bardzo pożądany, a ja za kółkiem zarabiałem więcej niż jako selekcjoner reprezentacji - zdradził.

 

Przemierzając samotnie Europę miał też sporo czasu na przemyślenia i refleksje dotyczące polskiego hokeja na trawie. Jak podkreślił, wciąż za mało młodzieży uprawia tę dyscyplinę i trudno myśleć o większych sukcesach.

 

- Chciałem przede wszystkim odpocząć, nabrać dystansu. Różne pomysły i refleksje przewijały się w głowie. Choćby o strategii szkolenia, którą w Holandii kreuje sam klub, a u nas jest trochę nakreślana z góry przez związek. A to jednak sami zainteresowani wiedzą najlepiej, jak to powinno wyglądać. Na pewno Ameryki nie odkryję, ale żeby pojawiły się sukcesy, to musi być nas więcej, przede wszystkim więcej dzieciaków uprawiający hokej. Związek podjął starania i powoli coś się dzieje w tej kwestii. Póki co, jest nas na razie ok. trzech tysięcy osób grających w hokej, jak będzie nas 30 tysięcy, to będzie mogli mówić o masowości, o wielkich planach, które może i teraz są, ale raczej na inny wymiar - tłumaczył.

 

Śnieżek mógł też z innej perspektywy spojrzeć na swoją karierę trenerską i doszedł do wniosku, że przerwę od prowadzenia reprezentacji powinien był zrobić już kilka lat temu. Po nieudanej kwalifikacji do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro myślał o rezygnacji, ale został namówiony przez działaczy na kolejne czterolecie.

 

- Myślę, że taki wcześniejszy rozbrat dobrze by mi zrobił, człowiek wówczas nabrałby świeżości, dystansu. Mógłbym spojrzeć na pewne rzeczy z innej strony. Sami zawodnicy wraz ze zmianą trenera dostają nowe bodźce, może szansę otrzymaliby inny gracze, których ja akurat nie widziałem. Tak sobie myślę, że osoba, która zastąpiłaby mnie, być może z zupełnie nowym sztabem, też nabrałaby doświadczenia, głównie takiego międzynarodowego. Im więcej będzie doświadczonych trenerów, tym lepiej dla naszej dyscypliny. A często tak się w klubach dzieje, że jednak osoba +ciągnie+ ten wózek przez wiele lat, aż do wyżyłowania. Dziś uważam, że trzy-cztery lata to jest taki "maks" dla trenera reprezentacji – ocenił.

 

Były selekcjoner podkreślił, że jego dość spontaniczna decyzja sprzed kilku miesięcy nie oznacza, że obraził się na hokej. Wręcz przeciwnie, wierzy, że wkrótce odnajdzie się w nim, ale może w innej roli.

 

- Hokej zawsze będzie częścią mojego życia. Będę chciał w nim funkcjonować tylko może w innych rolach, nie do końca jako trener, ale raczej jako konsultant, +ciało doradcze+, choć z drugiej strony ja nigdy nie przepadałem za różnej maści doradcami. Może widziałbym się w roli działacza, w Holandii miałem okazję pełnić funkcję dyrektora sportowego jednego z klubów. Zaczynam też kursy edukatorskie prowadzone przez międzynarodową federację, dzięki nim będę mógł szkolić trenerów. Na pewno moje zaangażowanie w hokej nie będzie jednak takie, jak wówczas gdy byłem selekcjonerem - zaznaczył.

 

Jak dodał, w Polsce brakuje też pasjonatów, którzy bezinteresownie chcieliby wspierać hokej.

 

- W Holandii ludzie, którzy przez wiele lat działali w hokeju, czy jako zawodnicy, trenerzy, nie odchodzą z niego definitywnie. Prowadząc własne interesy, wciąż pomagają dyscyplinie w różnej formie. My akurat ani w biznesie, ani w polityce nie mamy żadnego lobbingu. Wiele osób odchodzi z hokeja i trochę o nim zapomina - zauważył.

 

Niedawno Śnieżek wrócił na ławkę trenerską, ale na "krótkoterminowy" kontrakt. Poprowadzi Grunwald w sezonie halowym, którego zwieńczeniem będzie Klubowy Puchar Europy. Turniej z udziałem ośmiu najlepszych drużyn Starego Kontynentu rozegrany zostanie w lutym w Poznaniu.

 

- Na początku roku graliśmy Klubowy Puchar Europy drugiej dywizji w Chorwacji i wówczas obiecałem, że jak awansujemy, to co by się nie działo, to ja dokończę to dzieło. Słowo się rzekło, z obietnic trzeba się wywiązywać. Z drugiej strony trochę zatęskniłem za hokejem. Wracam jednak tylko i wyłącznie na sezon halowy, a potem znów zajmę się swoimi prywatnymi sprawami - podsumował.

PN, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie