EBL: Anwil Włocławek znów w święta na parkiecie
Koszykarze Anwilu Włocławek znów spędzą święta Bożego Narodzenia na parkiecie. Rok temu 26 grudnia pokonali zielonogórski Stelmet, a teraz ich rywalem będzie Arka Gdynia. Kibice wypełnią Halę Mistrzów po brzegi, ale dla zawodników oznacza to sporo wyrzeczeń.
Anwil jest ostatnio "w gazie". Mistrzowie Polski w Lidze Mistrzów FIBA pokonali faworyzowany hiszpański zespół San Pablo Burgos, a w sobotę zwyciężyli na wyjeździe w ekstraklasie Stal Ostrów Wlkp. po rzucie za trzy punkty w ostatnich sekundach Chase'a Simona. Jednak nawet i bez tych wyników włocławski obiekt wypełniłby się w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia do ostatniego miejsca, bo kibice z tego miasta od lat udowadniają, że są jednymi z najbardziej fanatycznych w lidze.
- W naszej hali znów będzie znakomita atmosfera. Pokazujemy od dawna, że koszykówka może przyciągać komplet widzów, a nasi kibice są najlepsi na świecie. Mam świadomość, że dla wszystkich mecz w tak szczególnym czasie to wyzwanie, ale już rok temu pokazaliśmy świetną dyspozycję w świątecznym pojedynku ze Stelmetem - podkreślił prezes Anwilu Arkadiusz Lewandowski.
Dla niego i sztabu szkoleniowego świąteczny mecz ma sporo plusów. Po pierwsze to dobra promocja dyscypliny, klubu, a także gratka dla fanów. Ci po dwóch dniach spędzonych przy stołach chętnie wybiorą się na dłuższy spacer i spalą kalorie dopingując swych ulubieńców. Trenerzy nie muszą martwić się o rytm zawodników i o to, że przez święta za dużo zjedzą bądź wyjadą za granicę i... już nie wrócą, co zdarza się lub zdarzało w wielu zespołach w różnych dyscyplinach.
Koszykarz Anwilu zapewniają, że pomimo nieco leniwej i świątecznej atmosfery jak zawsze zostawią na parkiecie serca, ale zwracają też uwagę na pewne mankamenty tego pomysłu. Mieszane uczucia ma np. podkoszowy Krzysztof Sulima.
- Nie mamy zbyt wiele wolnego, bo w Wigilię rano trenujemy, a w Boże Narodzenie zajęcia mamy w samo południe. Nie ma więc nawet możliwości dalszego wyjazdu. Wszyscy muszą zostać na miejscu. Jakoś sobie jednak trzeba radzić. Do wielu z nas po prostu przyjadą rodziny. Wiem, że zawodnicy zagraniczni umawiają się także na wspólne obchodzenie świąt - powiedział Sulima.
Jak podkreślił, czasu dla rodziny nikt jednak zawodnikom nie odda i raczej byłby za zmianą terminarza tak, aby żaden klub nie musiał grać 26 grudnia.
- Jesteśmy coraz starsi. Nasi rodzice są coraz starsi, podobnie dziadkowie. Może być potem tak, że im dalej w las, to nawet nie będzie czego wspominać. Nie jestem więc zadowolony, że to akurat my gramy ten mecz, ale nie jestem też malkontentem i podchodzę do swoich obowiązków profesjonalnie. Okolicznościowe spotkanie całej drużyny jest organizowane zwykle jeszcze przed świętami, bo w same święta do każdego z nas przyjeżdżają rodziny i chcemy złapać z nimi chociaż godziny, jeżeli nie możemy dni - dodał koszykarz Anwilu.
Dodał, że do obcokrajowców w Anwilu rodziny w trakcie sezonu przylatują "rotacyjnie". Z racji odległości są to przyjazdy na kilka tygodni bądź miesiąc, więc pozwala to redukować tęsknotę za najbliższymi.
Sulima zresztą obchodzi Święta Bożego Narodzenia dwa razy, bo jest wyznania prawosławnego.
- Moje święta będę obchodził we Francji, bo akurat będziemy grać mecz w Lidze Mistrzów FIBA. Jestem już jednak do tego przyzwyczajony. Rok temu drugie święta obchodziłem u mojej żony w Zielonej Górze. Teraz zorganizowaliśmy to tak, że w grudniu spotkamy się wszyscy znów w Zielonej Górze, więc w święta będę w trasie, żeby być we Włocławku na treningach - wspomniał.
Nadmienił też, że zarówno on, jak i jego koledzy zrobią wszystko, żeby w czwartek wygrać z Arką.
Kapitan mistrzów Polski Szymon Szewczyk przyznał, że dla niego, jako zawodnika, lepiej byłoby grać w innym terminie.
- Wolałbym ten czas spędzić z rodziną i mieć troszeczkę wolnego. Sezon jest długi i każda chwila, gdy można poświęcić czas najbliższym i zasiąść przy stole bożonarodzeniowym czy wigilijnym jest dla mnie bardzo ważna. Rodzina przez cały sezon jest na drugim miejscu i fajnie byłoby, żeby chociaż w okresie świątecznym było inaczej - wskazał Szewczyk.
Zaznaczył jednak, że doskonale rozumie reguły profesjonalnej koszykówki, która ma sponsorów i bazuje na transmisjach telewizyjnych.
- Ludzie chcą coś robić w drugi dzień świąt, bo ile razy można oglądać "Kevina samego w domu" czy "Samych swoich" - z całym szacunkiem dla tych produkcji, bo sam je bardzo lubię. Zapewniam, że w tym meczu nie będzie świątecznej formy, bo mamy z Arką wiele rachunków do wyrównania. Pamiętamy, że rok temu przegrywaliśmy z nimi w serii play off już 0-2, ale odwróciliśmy losy rywalizacji na 3-2. Ten mecz będzie małą namiastką play off. Naszych wspaniałych kibiców z Włocławka nie trzeba szczególnie do hali zapraszać - zakończył Szewczyk.
Transmisja meczu Anwil Włocławek - Arka Gdynia 26 grudnia od godziny 17:30 w Polsacie Sport.
Komentarze