Tygrys, który przyćmił nawet Super Bowl, czyli czym żyła sportowa Ameryka w 2019 roku?

Inne
Tygrys, który przyćmił nawet Super Bowl, czyli czym żyła sportowa Ameryka w 2019 roku?
Fot. PAP

Wielki powrót Tigera Woodsa. Koń, który wstrząsnął Ameryką. Kanada lepsza w koszykówkę, a nie w hokeja. Piłkarska mistrzyni świata kontra prezydent USA - to tylko część sportowych tematów, którymi żyli kibice i dziennikarze na najbogatszym sportowym rynku świata w mijającym 2019 roku. Zapraszamy na subiektywny przegląd amerykańskich hitów i kitów, którego dokonał mieszkający w USA Przemysław Garczarczyk.

Tygrys wrócił po 11 latach

 

Rzadko zdarza się by cokolwiek mogło przyćmić w amerykańskim sporcie zdobywców Super Bowl NFL, ale w mijającym roku udało się to golfiście Tigerowi Woodsowi. 43-letni Woods, przez ostatnią dekadę trapiony problemami rodzinnymi i kontuzjami, które według wielu nie dawały mu już szansy na rywalizację z najlepszymi na świecie, wrócił - i to w jakim stylu. Po jedenastu latach od wygrania ostatniego z czterech najważniejszych turniejów roku (US Open, British Open, PGA Championships oraz Masters), wygrał Masters, pokonując po dramatycznym finiszu znacznie wyżej notowanych rywali. Woods zaliczył tym samym swoje piąte - i jak sam powiedział "najważniejsze"  zwycięstwo w Masters (na zdjęciu poniżej moment, w którym stało się jasne, że wygrywa ten turniej).

 

 

Rekordowy - ale nudny - Super Bowl

 

Tegoroczny Super Bowl przeszedł do historii jako jeden z najnudniejszych, a na pewno tych, gdzie zdobytych punktów było jak na lekarstwo. New England Patriots wygrali z Los Angeles Rams 13:3 (rekord w najmniejszej liczbie punktów w historii Super Bowl!) przechodząc też do historii National Football League z trzech innych powodów - był to szósty tytuł Patriots (wyrównany rekord zwycięstw Pittsburgh Steelers), 41-letni quarterback Tom Brady został pierwszym graczem, z sześcioma tytułami, a 66-letni trener Bill Belichick jest najstarszym trenerem, któremu udało się zdobyć nagrodę dla najlepszej drużyny ligi (obaj na zdjęciu poniżej tuż po zwycięskim finale).

 

 

 

Kanadyjczycy mistrzami NBA!

 

Tytuł nie do końca prawdziwy, bo w Toronto Raptors graczy z Kanady nie było, ale fakt jest faktem - po raz pierwszy w historii National Basketball Association mistrzem została drużyna grająca poza USA. Bohaterem nie tylko Kanady został fenomenalny Kawhi Leonard (przeciętnie 30,5 pkt, 9,1 zbiórek w playoffs!), który najpierw, w serii przeciwko faworyzowanej Filadelfii 76ers akrobatycznym rzutem w ostatniej sekundzie przesądził o losach serii, później był bohaterem rywalizacji z Milwaukee Bucks, by ostatecznie, w finale powstrzymać zdziesiątkowaną kontuzjami, walczącą o trzeci kolejny tytuł, drużynę Golden State Warriors. Po zdobyciu mistrzostwa Leonard (na zdjęciu poniżej w czasie mistrzowskiej fety po zdobyciu tytułu) zapowiedział, że zmienia klub, a długie oczekiwanie na jego decyzję - zdecydował się na Los Angeles Clippers - było przez tygodnie jednym z najbardziej dyskutowanych tematów w amerykańskich mediach.  

 

 

NHL: Od zera do mistrza

 

Jedna z najbardziej niesamowitych historii amerykańskiego sportu nie tylko w 2019 roku - mistrzostwo National Hockey League St. Louis Blues. W połowie sezonu, Blues zajmowali ostatnie miejsce w Konferencji Zachodniej, mieli olbrzymie problemy trenerskie, decydując się na sprawdzenie w bramce, z myślą o przyszłym sezonie, debiutującego w NHL Jordana Binningtona. Reszta to już historia, która pewnie nigdy się nie powtórzy - zespół bez wielkich gwiazd zaczął wygrywać mecz za meczem. Niesamowita passa trwała także w finałach, wygranych przez Blues w serii siedmiu spotkań 4:3 z faworyzowanym zespołem Boston Bruins. Nie tylko hokeiści St. Louis wygrali wszystkie cztery mecze wyjazdowe (przegrywając wszystkie na swoim lodowisku), ale  w decydującym, siódmym spotkaniu na lodowisku rywala, debiutant Binnington obronił 32 z 33 strzałów rywali z Bostonu (na zdjęciu poniżej z prezydentem USA Donaldem Trumpem, który jest również bohaterem kolejnej historii)

 

 

 

Piłkarska reprezentacja USA kobiet i prezydent Trump

 

To nie było dla nikogo w USA specjalne zaskoczenie, bo w Ameryce wszyscy są przekonani, że ich reprezentacja gra najlepiej, ale tym razem podczas rozgrywek piłkarskich o mistrzostwo świata pań były tzw... specjalne okoliczności. Najlepsza snajperka mistrzostw Megan Rapinoe (6 goli, 3 asysty) wdała się na Twitterze w słowną przepychankę z prezydentem Donaldem Trumpem, więc wszyscy w Stanach nie tylko oglądali mecze, ale byli ciekawi, co obie strony o sobie napiszą. Skończyło się na wygraniu przez Amerykanki kompletu siedmiu spotkań (w golach 26-3) i finałowym zwycięstwie z Holenderkami 2-0. Jeszcze przed wylotem na turniej Rapinoe - działaczka LGBT - oświadczyła, że w razie zdobycia tytułu "nie pojedzie do pierd... Białego Domu", na co Trump odpisał m.in. "Jestem fanem reprezentacji i kobiecej piłki, ale Megan powinna najpierw wygrać, a potem mówić (...). Już teraz zapraszam drużynę, niezależnie od wyniku". Dyskusja ciągnęła się nawet po powrocie Amerykanek z mistrzostw. Piłkarka nie szczędziła "uprzejmości" prezydentowi. Do Białego Domu kadra piłkarek nie pojechała. W Internecie można znaleźć zdjęcia z wizyty, ale sprzed czterech lat, gdy Gabinet Owalny zajmował jeszcze prezydent Obama. 

 

Dirk, Wade i Tony skończyli kariery

 

Koniec zasadniczego sezonu 2018/2019 w National Basketball Association nie tylko przyniósł oczekiwania przed playoffs, ale był końcem karier koszykarskich legend. Dwyane Wade (Miami Heat) przestał grać w NBA mając za sobą 16 sezonów, trzy tytuły mistrza i przeciętną 22 punktów na mecz, Dirk Nowitzki (Dallas Mavericks) miał za sobą 21 sezonów, 20,7 punktów i jedno mistrzostwo NBA, natomiast Tony Parker (San Antonio Spurs) przestał czarować fanów basketu po 18 sezonach, czterech tytułach mistrza i sześciu występach w Meczach Gwiazd.

 

Mistrz zdyskwalifikowany

 

Mistrz czyli jeździec i koń "Maximum Security" byli negatywnymi bohaterami najważniejszego wyścigu koni w USA - Kentucky Derby. W potwornym błocie "Maximum Security" dobiegł jako pierwszy do mety, ale kilkanaście minut po fetowaniu zwycięstwa sędziowie po pełnej kontrowersji decyzji uznali, że koń i jeździec zabiegli na finiszu drogę innym uczestnikom. Była to pierwsza dyskwalifikacja zwycięzcy w historii Kentucky Derby. Opisywać nastrojów tych, którzy postawili na "Maximum Security" i już stali w kolejce po odbiór wygranej, chyba nie potrzeba.  A jakim zainteresowaniem cieszy się ta gonitwa niech świadczy zdjęcie poniżej  ("Maximum Security" na czele stawki). 

 

Przemysław Garczarczyk z USA, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie