Magiera: Sezon, którego nie zapomnimy nigdy

Siatkówka
Magiera: Sezon, którego nie zapomnimy nigdy
fot. CyfraSport
Tego sezonu PlusLigi oraz LSK nie zapomnimy nigdy - mówi Marek Magiera.

Władze naszej ligi oraz prezesi klubów podjęli w minionym tygodniu jedyną słuszną decyzję i zakończyli ligowe rozgrywki w sezonie 2019/2020. Z okazji jubileuszów 20-lecia PlusLigi i 15-lecia LSK ten sezon miał być wyjątkowy i był. Cytując klasyka można śmiało powiedzieć, że nie zapomnimy go nigdy...

Paradoks całej sytuacji polega na tym, że u panów sportowo był to chyba najlepszy sezon w historii i szkoda, że za jakiś czas nikt o tym nie będzie w ogóle pamiętał. Patrząc na końcowe rozstrzygnięcia sezonu 2019/2020 na wszelkie sposoby odmieniane będą tylko dwa słowa - epidemia i pandemia.


Na razie szeroko komentowane są ostateczne decyzje o przyznaniu tytułu Grupie Azoty Chemikowi Police w LSK oraz o nieprzyznaniu tytułu Grupie Azoty ZAKSIE Kędzierzyn Koźle w PlusLidze. Nie ja podejmowałem te decyzje, nie zamierzam się z nich tłumaczyć, ale doskonale je rozumiem, choć wiem, że nieco inne zdanie mogą mieć w tym temacie kibice Zaksy, Vervy, czy Developresu Rzeszów. W lidze pań udało się dograć fazę zasadniczą do końca, każdy z każdym zagrał po dwa razy, więc na logikę, przyznanie tytułu jest do zaakceptowania. U panów było inaczej, bo nie udało się tego zrobić i nie wszyscy rozegrali równą liczbę meczów, więc nieprzyznanie mistrzowskiego tytułu raczej też nie powinno budzić większych kontrowersji, ale... żyjemy, gdzie żyjemy i jakiej decyzji PLS by nie podjął i tak mielibyśmy niezadowolonych.

 

Zobacz: Leon miał oferty z PlusLigi! "Nie wiem czy liga zostanie wznowiona"

 

Ponadto, warto to podkreślić - na dzień zakończenia rozgrywek - ZAKSA wyprzedzała Vervę Warszawa o dwa punkty (tu ciekawostka - stosunek wygranych do przegranych meczów w sezonie lepszy mieli warszawianie, odpowiednio 21-3 do 20-4), a obydwa zespoły miały się jeszcze ze sobą zmierzyć w ostatniej kolejce fazy zasadniczej - w Warszawie.


Trochę inaczej patrzę na sprawę spadkowiczów. O ile sytuacja Visły Bydgoszcz jest raczej czytelna i było wiadomo już wcześniej, że klub znad Brdy w myśl regulaminu nie ma żadnych szans na zachowanie ligowego bytu, o tyle trochę inaczej wygląda sprawa Wisły Warszawa. Regulamin rozgrywek przewidywał bowiem wyłonienie spadkowicza nie bezpośrednio po fazie zasadniczej, tylko dopiero po rywalizacji play-out z przedostatnią drużyną w tabeli. Fakt, że warszawski zespół skończył rywalizację z ujemnym punktem (sic!) nie ma tu żadnego znaczenia. Podobnie jak i wszystkie „kwiatki”, które towarzyszyły rywalizacji tej drużyny praktycznie od początku sezonu. Osobiście nie znam prezesa klubu z Warszawy, zamieniłem z nim dwa słowa kilka lat temu, jeszcze w czasach, kiedy Wisła regularnie grała na Bemowie w pierwszej lidze, ale trochę popytałem, trochę poczytałem i jednego jestem pewien - ten człowiek tego tak nie zostawi i nie odpuści za żadne skarby świata. Sportowe „argumenty” - minus jeden punkt i przegrane wszystkie spotkania - nie będą tu miały żadnego znaczenia. Zobaczycie.

 

Zobacz: Czy siatkarska Liga Narodów zostanie rozegrana? "FIVB jest zdeterminowana"


Ligi odwołane, VNL już dawno zostało przeniesiona na inny termin, igrzyska przełożone na przyszły rok, sezonu reprezentacyjnego jako takiego raczej w tym roku nie będzie, ja przynajmniej nie wierzę w to, aby do jesieni udało się coś pograć. Najgorsze jest jednak to, że niczego - na razie - nie można zaplanować choćby z minimalnym wyprzedzeniem.


Na koniec, na poprawę humoru, zapraszam wszystkich do Polsatu Sport. W najbliższych dniach przed nami dużo pięknych wspomnień nie tylko tych reprezentacyjnych, ale też klubowych na międzynarodowej arenie. Oj, ogląda się to wyjątkowo dobrze w tych trudnych czasach. Naprawdę dobrze.

Marek Magiera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie