Bosacki: Winę za stratę gola ponosi obrońca Lecha, a nie bramkarz

Piłka nożna
Bosacki: Winę za stratę gola ponosi obrońca Lecha, a nie bramkarz
fot. Cyfrasport
Winą za straconego gola przez Lecha Bosacki obarcza Djordje Crnomarkovica.

W hicie 27. Kolejki Ekstraklasy Lech Poznań przegrał na własnym stadionie z Legią Warszawa 0:1. Jedyna bramka dla gości padła po braku komunikacji na linii Djordje Crnomarkovic - Mickey Van der Hart. - Przy tym nieszczęśliwym golu wszyscy winią bramkarza. Często znajdowałem się w podobnej sytuacji i uważam, że w tym konkretnym przypadku większą winę za stratę gola ponosi obrońca – przyznał gość Cafe Futbol Bartosz Bosacki.

Bożydar Iwanow: Sobotni mecz pomiędzy Lechem Poznań a Legią Warszawa był spotkaniem dwóch wielkich drużyn na miarę Ekstraklasy. Czy o zwycięstwie gości na Bułgarskiej zadecydował detal?

 

Bartosz Bosacki: Myślę, że tak. Spotkanie było wyrównane. Z perspektywy obserwatora, który jak ja - kiedyś biegał po boisku – z gry obu drużyn można było wyciągnąć wiele pozytywów. Uważam, że zarówno Lech jak i Legia realizowały założenia nakreślone przez trenerów. Warszawianie trochę lepiej wykonali przedmeczowy plan. To przeszkodziło „Kolejorzowi”. O końcowym wyniku zadecydowała jedna bramka, jak to często bywało w przeszłości, w konfrontacjach między tymi klubami. Przy tym nieszczęśliwym golu wszyscy winią bramkarza. Często znajdowałem się w podobnej sytuacji i uważam, że w tym konkretnym przypadku większą winę za stratę gola ponosi obrońca. Miał prostą piłkę do wybicia.

 

Zobacz także: Hajto: Wygląda na to, że piłkarze potrzebowali trzeciego okresu przygotowawczego

 

Wiele osób uważało, że między Mickeyem Van der Hartem a Djordje Crnomarkoviciem brakowało komunikacji. Są również tacy trenerzy i eksperci, którzy twierdzą, że zawodnicy na tych pozycjach powinni pochodzić z jednego kraju. Wtedy nie dochodziłoby do takich nieporozumień. Nie jest to do końca zgodne z prawdą, bo wystarczy spojrzeć na najlepsze zespoły na świecie takie jak Real, FC Barcelona czy Liverpool. Tam piłkarze posługują się różnymi językami, a komunikacja jest prostsza. Sugerujesz, że Crnomarkovic powinien tę piłkę wybić głową, a nie uchylać się przed nią?

 

Zdecydowanie tak. Pamiętam z doświadczenia, że kiedy trudno było sięgnąć piłkę – bramkarz wołał: moja! – i się usuwało. Natomiast w tej sytuacji, nie trzeba było wysoko skakać do futbolówki. To z pewnością utrudniło interwencję bramkarzowi. Stało się tak dlatego, że nie piąstkował nad głową, tylko przed piersią. Stąd ta kuriozalna sytuacja, która zakończyła się bramką.

 

Z czego wynika fakt, że Legia miała tak wiele dobrych sytuacji po stałych fragmentach gry? Czy to też wpływa na twoją ocenę, z perspektywy byłego środkowego obrońcy Lecha Poznań?

 

Legia z pewnością górowała nad Lechem pod względem warunków fizycznych przy stałych fragmentach gry. Było to widać gołym okiem. Nie chcę jednak poruszać tematu ustawiania się poznaniaków w tym aspekcie. Wydaję mi się jednak, że pozycja Kamila Jóźwiaka kryjącego Artura Jędrzejczyka nie była odpowiednia. Ja ustawiłbym się inaczej.

 

PN, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie