MLS: Dzień po finale "MLS Is Back"... powrót na stadiony. Z kibicami!?

Piłka nożna
MLS: Dzień po finale "MLS Is Back"... powrót na stadiony. Z kibicami!?
fot. Polsat Sport
Dzień po finale turnieju "MLS Is Back" Portland Timbers - Orlando City w zabezpieczonej przed pandemią "bańce" resortu Disney’a w Orlando... nastąpi powrót na stadiony?

Dzień po finale turnieju "MLS Is Back" Portland Timbers - Orlando City w zabezpieczonej przed pandemią "bańce" resortu Disney’a w Orlando... nastąpi powrót na stadiony? Dokładnie tak jest dziś w MLS, choć kontrowersji związanej z powrotem piłki nożnej z udziałem publiczności do ostatnich godzin nie brakowało. MLS jest pionierem - pierwszą zawodową ligą w USA, która grać będzie po wybuchu pandemii przed fanami nie kibicującymi zespołowi przed telewizorem, ale oglądającymi rywalizację na żywo.

Kiedy piłkarze Nashville wyjdą grać inauguracyjny mecz z Dallas FC w Teksasie, na mieszczący 20.500 tysiąca widzów stadion we Frisco, będzie mogło wejść ponad pięć tysięcy fanów piłki nożnej… i to jest największy przedmiot medialnych i politycznych kontrowersji.

 

- Pięć miesięcy temu, kiedy wszystkie ligi zawodowe w USA zawiesiły rozgrywki ze względu na COVID-19, tylko 1300 Amerykanów było testowanych, a zmarło zaledwie 38. Dziś w USA 38 osób umiera w 100 minut, ale Major League Soccer postanowiła wznowić rozgrywki na klubowych stadionach, pozwala drużynom na podróżowanie na mecze wyjazdowe, a nawet wpuszczanie kibiców na stadiony. Jak to możliwe, że mecze w marcu były zbyt niebezpieczne, ale teraz, kiedy liczby zakażonych i umierających eksplodują, już zagrożenia już nie ma? To się da wytłumaczyć? Najbliżej sensownego wytłumaczenia był chyba komisarz NBA David Stern: - Nie mamy wyjścia, musimy się nauczyć żyć z wirusem. Nie ma opcji pozbawionej ryzyka.

 

- Prawda, tylko, że NBA gra w chyba najbezpieczniejszym miejscu na świecie - odizolowanej od świata, zabezpieczonym za sumę 150 milionów dolarów obszarze, gdzie zarazić się praktycznie nie można. Piłkarze Major League Soccer grali przy podobnym zabezpieczeniu przez ostatnie siedem tygodni. Wszystkie mecze - z małymi wyjątkami, związanymi z problemami medycznymi zanim drużyny dotarły do Orlando - odbyły się bez przeszkód. Skąd więc decyzja, by opuścić miejsce bezpieczne i przenieść się tam, gdzie ryzyko zakażenia jest niewspółmiernie większe? - pyta dziennikarz “The Los Angeles Times”.

 

"MLS Is Back": Triumf zespołu Jarosława Niezgody w turnieju na Florydzie

 

Don Garber, komisarz Major League Soccer jest przekonany, że jeśli udało się uchronić zawodników przed COVID-19 w “bańce” Orlando, to dlaczego ma się nie udać na stadionach? - Mamy wszystko przygotowane - plan, którego piłkarze będą się trzymali, testy co drugi dzień i dzień przed meczem. Jeśli coś nie będzie tak jak trzeba, wtedy zaczniemy się martwić - mówi komisarz Major League Soccer. Takie same testy były w Orlando... tylko, że teraz piłkarze mogą chodzić gdzie chcą i spotykać się z kim chcą. Dr Carlos del Rio, dziekan wydziału medycyny Emory School of Medicine popiera Gerbera.

 

- Nie ma zagrożenia na boisku, zagrożenie jest poza nim. Jeśli piłkarze będą przestrzegać wszystkiego, czego ich uczono - zakładanie masek, itd, itp - będą w porządku. Del Rio jest za meczami na stadionach, nie jest jednak przekonany, że powrót fanów do dobry pomysł. - Tutaj na pewno będzie ryzyko... ale też nie na meczu, ale po nim. Wspólne pójście do baru z kolegami, spotkania w domach. To bezpieczne nie będzie.

 

Nie wszyscy będą mieli takie problemy, bo w niektórych stanach USA ciągle obowiązuje zakaz zgromadzeń i kibiców zabraknie. Kiedy Chicago Fire triumfalnie ogłosiło, że wraca na 60-tysięczny stadion “Soldier Field”, tuż obok centrum miasta, nikt nie przypuszczał, że Fire zacznie grać bez udziału publiczności. Drużyna Przemka Frankowskiego, jak każda inna w nowym sezonie MLS, rozgrywać będzie w pierwszej fazie sześć meczów - trzy na wyjeździe i trzy na własnym stadionie. Na chwilę obecną wiadomo, że ten pierwszy na “Soldier Field” (25 sierpnia przeciwko FC Cincinnati, będzie bez publiczności. - Ta decyzja nie jest w naszych rękach. Cieszymy się z tego, że mamy sześć meczów, że wiemy kiedy będą i z jakimi rywalami. Możemy kontrolować tylko to, co się będzie działo na boisku,co jest w naszych nogach i głowach - mówi trener Fire Raphael Wicky.

 

Mecze MLS można oglądać na sportowych antenach Polsatu.

Przemek Garczarczyk z Chicago, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie