Kowalski: Cała nadzieja w tym, że Lech w europejskich pucharach zmieni się nie do poznania

Piłka nożna
Kowalski: Cała nadzieja w tym, że Lech w europejskich pucharach zmieni się nie do poznania
Fot. CyfraSport
Już niedługo Lech Poznań stanie do walki w Lidze Europy.

Jasne, że nie wszystkie zespoły Ekstraklasy rozegrały po siedem spotkań, ale fakt, że Raków Częstochowa znajduje się na pierwszym miejscu w tabeli z pięcioma zwycięstwami, jednym remisem, jedną porażką i osiemnastoma zdobytymi bramkami (najwięcej w lidze) jest sporym zaskoczeniem. Właściwie co tydzień drużyna Marka Papszuna potwierdza, że może być oczarowaniem rozgrywek. Tym razem pokonując na wyjeździe wicelidera Górnika Zabrze 3:1.

W ubiegłym sezonie w roli beniaminka Raków zajął przyzwoite dziesiąte miejsce i stale robi postęp. W klubie od dawna, właściwie od gry w drugiej lidze, widać plan, który jest realizowany krok po kroku, a drużyna wzrasta razem z charyzmatycznym trenerem z Warszawy. I wcale nie jest wykluczone, że korzystając ze słabości wyżej notowanych zespołów na początku sezonu, Raków rozpędzi się tak, że do końca będzie się liczyć w walce o miejsce w ścisłej czołówce.

 

Zawiódł Lech Poznań, który poniósł drugą porażkę w sezonie (1:2 z Jagiellonią) i nie było w tym wiele przypadku. Ledwie osiem zdobytych punktów w sześciu meczach zupełnie nie koresponduje ze znakomitą grą drużyny Dariusza Żurawia w europejskich pucharach. Drużyna z Białegostoku wskazała wiele słabości drużyny, która w czwartek zagra pierwszy mecz w fazie grupowej Ligi Europy z Benfiką Lizbona. Patrząc tylko na starcie z Jagiellonią Portugalczycy raczej nie wpadli w drgawki ze strachu. Przypomnijmy jednak, że przed fantastycznymi meczami ze Szwedami, Cypryjczykami czy Belgami Lech też grał w lidze bardzo przeciętnie. Być może jest tak, że w Poznaniu powstała ekipa na europejskie puchary, a na lidze skupiać się będzie później...

 

ZOBACZ TAKŻE: PKO BP Ekstraklasa: Wisła Płock minimalnie lepsza od Śląska Wrocław

 

Pokiereszowana Legia, ograła u siebie Zagłębie Lubin. Do momentu zdobycia drugiego gola męczyła się z rywalem okrutnie. Później jednak podopieczni Czesława Michniewicza złapali luz i momentami nawiązywali do swoich najlepszych czasów sprzed przerwy epidemicznej w poprzednim sezonie. Chyba nie ma takiej możliwości, aby mistrz Polski nie rozkręcił się z biegiem czasu. Zwłaszcza, że Tomas Pekhart, który nie był, jak się okazało, rozmiarem kapelusza na europejskiej rozgrywki, w krajowych gra bardzo skutecznie. Od początku sezonu wbił już sześć goli, a w meczu z Zagłębiem pokazał, że nie jest jedynie typem koszykarskiego centra, który czeka na podanie pod samą bramkę, ale potrafi pięknie uderzać także zza pola karnego. Pamiętajmy, że warszawska drużyna ma jeszcze dwa zaległe mecze z Wartą i Pogonią. Jeśli je wygra, będzie tuż za liderem. Dlaczego większość graczy Legii znajduje się poniżej swojej normalnej formy przed kamerami Canal Plus próbował wyjaśnić Artur Boruc: - Nie wiem – odparł po chwili zadumy filozoficznie 40-latek.

 

Nikt też nie wie co dzieje się z piłkarzami Piasta Gliwice, którzy jeszcze niedawno reprezentowali Polskę w europejskich rozgrywkach, rok wcześniej byli mistrzem Polski, a dziś zajmują ostatnie miejsce w tabeli. Przegrali sześć meczów, jeden zremisowali a bilans bramkowy wynosi: 3:12. Najbardziej nierozsądnym posunięciem byłoby zwolnienie w tej chwili Waldemara Fornalika, który jest twórcą największych sukcesów Piasta. A takie głosy słychać z Gliwic coraz wyraźniej.

Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie