Munguia - rusza na podbój kategorii średniej. Transmisja gali w Polsacie Sport

Sporty walki
Munguia - rusza na podbój kategorii średniej. Transmisja gali w Polsacie Sport
Fot. Polsat Sport
Jamie Munguia pięciokrotnie bronił pasa WBO w kategorii super półśredniej. Na początku 2020 zmienił kategorię na średnią. W piątek walczy o swój pierwszy pas w nowej dywizji. Na razie interkontynentalny WBO.

Gdy w 2018 roku, zaledwie 21-letni, Jamie Munguia zdominował mistrza świata WBO kategorii super półśredniej Sadama Ali, nie tylko legendarny Oscar De La Hoya, ale także kibice zdali sobie sprawę, że młody Meksykanin to przyszłość boksu. W piątek Munguia rusza po pierwszy pas w kategorii średniej. A w niej królują absolutni giganci z Saulem Alvarezem i Gienadijem Gołowkinem na czele. Z tym drugim Munguia miał już nawet walczyć. No prawie. Transmisja gali Munguia - Johnson w Polsacie Sport.

Kiedy dwa lata temu, zaledwie 21-letni Jamie Munguia (35-0, 28 KO) był na ustach wielu znawców boksu w Meksyku, dla przeciętnego kibica był anonimowy. Wszystko zmieniło się, kiedy jego nazwisko padło w kontekście wielkiego pojedynku, w którym... nigdy nie zawalczył. W maju 2018 roku, kiedy Canelo Alvarez musiał wycofać się z walki z Giennadijem Gołowkinem po pozytywnym teście antydopingowym, Golden Boy Promotions zasugerowało nazwisko właśnie jego jako zastępcę meksykańskiej legendy. W piątek w Kalifornii (gala na żywo w Polsat Sport) Jamie Munguia wraca na ring z doświadczonym Tureano Johnsonem (21-2, 16 KO), a walki o pas MŚ wagi średniej są blisko...

 

W 2018 roku Komisja Sportowa stanu Newada uznała, że Munguia nie jest jeszcze odpowiednio dobrym na tak mocnego rywala jak GGG, więc Kazach bił się (a właściwie bił) Vanesa Martirosyana podczas majowego święta Meksykanów. Tydzień później Munguia zniszczył mistrza  świata Saddama Ali, zabierając jego tytuł zaledwie pięć miesięcy po tym, jak Ali szokująco pokonał Miguela Cotto. Nawet jeśli Ali nie był uważany za kogoś z wielkim talentem, sposób w jaki potraktował go Munguia - każdy cios Meksykanina wstrząsał Alim natomiast uderzenia mistrza nie robiły żadnego wrażenia na pretendencie. 

 

Wtedy nie tylko Oscar De La Hoya, ale także kibice boksu zdali sobie sprawę, że Munguia to przyszłość tej dyscypliny. Dwa miesiące po zdobyciu tytułu, Munguia wygrywa z Liamem Smithem, który wtedy i dziś był uznawany za solidnego, twardego pięściarza wagi półśredniej: w szóstej rundzie Smith  był na deskach, a Munguia pokazał, że potrafi dać sobie radę także w dwunastorundowych pojedynkach zwyciężając zdecydowanie na punkty. Dwie kolejne wygrane były łatwe, ale też przeciwko łatwym rywalom -  Brandonem Cookiem i Takeshi Inoue. I wtedy zaczęły się  schody.

 

Słaba walka przeciwko Denisowi Hoganowi, którą Meksykanin wygrał na kartach sędziowskich, ale przegrał u wielu innych, zmusiła go do zmiany ekipy trenerskiej. Pojawiła się w jego narożniku meksykańska legenda Erik Morales, który zadecydował, że Jaimie może jeszcze raz bronić tytułu w wadze super półśredniej, ale później już czas na wagę średnią, bo zbijanie wagi -  nawet dziesięć kilogramów - w walkach nie pomaga. Łatwo obrona przeciwko Patrickowi Allatey’owi, który przestał mieć ochotę do walki, kiedy dostał pierwszy cios Munguii i decyzja o której mówiono od dawna - zmiana kategorii.

 

Waga średnia to jedna z najbardziej lukratywnych i najtrudniejszych w boksie, bo takie nazwiska jak  Canelo Alvarez, Giennadij Gołowkin, Jermall Charlo czy, Demetrius Andrade to światowa elita.  W styczniu 2020 roku, już w wadze średniej, Munguia bez problemu wygrywa przez TKO z weteranem Gary O'Sullivanem, ale ten prawdziwy test w średniej  24-latka będzie już w piątek. Przynajmniej na papierze.

 

ZOBACZ TAKŻE: Kostyra o Polsat Boxing Night 9. "Kilka zestawień jest frapujących"

 

Tureano Johnson (21-2, 15 KO) o głowę przerasta kilku ostatnich rywali Meksykanina. I co najważniejsze  - jest kimś, kto w wadze średniej czuje się dobrze, choć to nie jest już ten sam pięściarz, który jak równy z równym bił się z Curtisem Stevensem, czy wytrzymał jedenaście  rund z Siergiejem Derewianczenko. Po roku przerwy (2018) i słabej walce z Fernando Castanedą, Johnsona wrzucono na pożarcie Jasonowi Quigleyowi, którego niespodziewanie dla wszystkich najpierw zdominował, stopując rywala w dziewiątej rundzie.

 

Bez tego zwycięstwa nie byłoby piątkowej walki z Munguią, ale z drugiej strony Golden Boy Promotions nie wystawia swoich gwiazd - chyba, że w grę wchodzą wielkie pieniądze - do walk, gdzie nie są zdecydowanymi faworytami.

 

Stylistycznie Johnson nie powinien być problemem, bo to rywal silny, lubiący obronę, ale też walczący w sposób nieskomplikowany, na którego młodemu Munguii nie będzie potrzeba wielu rund, by zdać sobie sprawę, co się sprawdza czy nie. Ale Johnson jest jednocześnie pięściarzem, który się Meksykanina nie przestraszy. Walczył w karierze z lepszymi rywalami niż ci, których pokonywał Munguia.

 

Jaimie nie ma też niczego, czego Johnson w ringu nie widział. Oczywiście, że Munguia jest faworytem, ciągle się uczy, ale jeśli wygra w przekonujący sposób, musi być traktowany jako nowa poważna siła wagi średniej. Oprócz walki Munguia-Johnson, polecam także pojedynek Rashida Ellisa (22-0, 14 KO) z Alexisem Rocha (16-0, 13 KO). Obaj niepokonani, obaj lubiący ofensywny boks i chcący wreszcie walczyć o duże pieniądze. Kto wygra, może na to liczyć. 

 

Transmisja z gali Munguia - Johnson w Polsacie Sport od godz. 1.00 w nocy z piątku na sobotę.

Przemysław Garczarczyk z USA, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie