Po skandalu w Paryżu. Świat się zmienia, język również. Pewnych słów się nie używa

Piłka nożna
Po skandalu w Paryżu. Świat się zmienia, język również. Pewnych słów się nie używa
fot. PAP/EPA
Bez znaczenia pozostaje, co w języku rumuńskim oznacza słowo „negru”. Zwracanie się do kogoś bądź identyfikowanie go po kolorze skóry jest po prostu niedopuszczalne.

Bez znaczenia pozostaje, co w języku rumuńskim oznacza słowo „negru”. Zwracanie się do kogoś bądź identyfikowanie go po kolorze skóry jest po prostu niedopuszczalne. Zwłaszcza przez sędziów, którzy niezależnie od okoliczności powinni sprostać swojej roli, środowiska najwyższych standardów i zaufania. Skandal w Paryżu ma jednak wiele więcej wątków, bo jak się okazuje, obrażać mieli nie tylko arbitrzy, ale również ci, którzy poczuli się w tej sprawie dotknięci.

Niezależnie od ustaleń, mamy do czynienia z jednym z największych skandali w historii piłki klubowej, a na pewno największym w Lidze Mistrzów, w której po raz pierwszy przerwano mecz z powodu rasizmu arbitrów. Nie byłoby usprawiedliwieniem, gdyby zarzewiem awantury było zachowanie kibiców lub też członków któregoś z klubów, jednak powód tego skandalu, jakim stali się sędziowie, jest tym bardziej przejmujący.


Opuszczający boisko piłkarze PSG i Basaksehir po niespełna kwadransie gry to pierwsza tego typu demonstracja sportowców przeciwko rasizmowi. Ponieważ solidarnie zrobiły to oba zespoły, niezależnie od pochodzenia, koloru skóry i stopnia wrażliwości wszystkich 22 piłkarzy, należy wykluczyć, że mamy do czynienia z prowokacją, manipulacją lub najzwyklejszą sportową kalkulacją. Nawet nie trzeba specjalnego śledztwa, skoro dowody są podane jak na tacy. Rozmowy między arbitrami są nagrywane i padają tam słowa: „Jeden z czarnych tam. Idź i sprawdź, kim on jest. Czarny tam, nie można się tak zachowywać”… Są skandaliczne, nie mieszczą się w kanonie zachowań i nie usprawiedliwiają ich nawet różnice kulturowe i językowe. W przyjętych cywilizacyjnych normach nie mieści się bowiem zwracanie się do kogoś bądź identyfikowanie go po kolorze skóry, jest to po prostu niedopuszczalne. Zwłaszcza przez sędziów, którzy niezależnie od okoliczności powinni sprostać swojej roli, środowiska najwyższych standardów i zaufania.

 

ZOBACZ TAKŻE: Koniec kariery rumuńskiego sędziego? Eksperci są zgodni (WIDEO)


Oczywiście sprawa nie jest jednoznaczna, poznane w niej fakty z pewnością rzucą cień nie tylko na arbitrów, także na innych uczestników tego meczu niesionych emocjami. Już teraz nie ma pewności, czy skandaliczny dialog prowadzili arbiter techniczny Sebastian Coltescu (został skreślony z listy FIFA, miał to być jego ostatnio sezon) z sędzią głównym Ovidiu Hateganem, czy jednak była to rozmowa między Hateganem i asystentem Octavianem Sovre. Rumuńscy sędziowie, choć nic nie usprawiedliwia ich zachowania, wskazują, że dotknięty rasistowską uwagą kameruński trener Pierre Webo miał wcześniej nazywać sędziów „Cyganami”. I jeśli to prawda, mamy do czynienia z kolejnym skandalem, w którym ofiara staje się również sprawcą.


Kolejną odsłoną wydarzeń w Paryżu będą z pewnością wypowiedzi, jakie padają w komentarzach. Szef Rumuńskiej Rady Antydyskryminacyjnej o słowach swoich rodaków mówi: „To rasizm bez możliwości interpretacji. Sędzia mógł zidentyfikować piłkarza lub trenera na podstawie tylu innych szczegółów i zignorować jego kolor skóry”. Ion Craciunescu, były rumuński arbiter prowadzący finał Ligi Mistrzów w 1994 roku, mówi z kolei, że to co wydarzyło się we wtorek wieczorem jest wyjątkowe. – To czarna plama na Lidze Mistrzów. Czy kiedykolwiek widziałeś coś takiego? Nie. Echo tych wydarzeń będzie wybrzmiewać na pierwszych stronach gazet – mówi Craciunescu wzbudzając kolejne kontrowersje. Nawet nie tym, że zdecydowanie nie potępia swoich kolegów po fachu, ale tym, że używa sformułowania „czarna plama”, co można interpretować na różne sposoby…


Niezależnie od tego, jakie konsekwencje poniosą winni, wydarzenia z Paryża mogą zmienić sport, na dobre rugując z niego słowa, które mogą dotykać innych i noszą znamiona rasizmu. Generalnie standardy komunikacyjne na świecie się zmieniają, język również, pewnych słów się po prostu nie używa. Wydawało się, że tego typu wydarzeń będzie coraz mniej, wszystko jest dość klarowne, zwłaszcza w futbolu, gdzie organizacje za nim stojące w sposób bardzo rygorystyczny piętnują zachowania rasistowskie. Weźmy choćby ostatnią, mocno dyskusyjną sprawę napastnika Manchesteru United Edinsona Cavaniego, którego słowa w mediach społecznościowych w odpowiedzi na gratulacje „gracias negrito” stały się przyczynkiem do wszczęcia śledztwa.


Żyjemy w czasach, gdy krzywda innych ze względu na kolor skóry i pochodzenie jest wyraźnie piętnowana. Dowodem tego jest ruch „Black Lives Matter”, który zawiązał się po śmierci George’a Floyda w USA i przystąpili do niego sportowcy na całym świecie. Wydarzenia z Paryża wpisują się w tę zmianę braku akceptacji dla rasizmu. Nie można bezkarnie pleść trzy po trzy, a uczestnicy widowisk sportowych będą ważyć słowa nawet w chwilach, gdy emocje buzują do granic.

 

Transmisja meczu Paris Saint-Germain - Istanbul Basaksehir w środę o godz. 18:55 w Polsacie Sport Premium 3.

Przemysław Iwańczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie