PKO BP Ekstraklasa. Prezes Górnika: Chcemy, żeby zespół był wiosną lepszy
- Chcemy, żeby drużyna wiosną była lepsza jakościowo, co nie znaczy, że nikt z niej nie odejdzie – przyznał Dariusz Czernik, prezes piątego w tabeli PKO BP Ekstraklasy po 14 kolejkach rozgrywek Górnika Zabrze.
Czernik wrócił do początku roku, kiedy - jak obrazowo opisał - po rozegraniu kilku meczów "dostaliśmy mocny cios i był ciężki dla wszystkich nokaut w postaci zawieszenia rozgrywek".
- Od tego czasu funkcjonujemy jak bokser, który wstał, ale wciąż nie wychodzi na ring w świetnej formie. Widać to we wszystkich klubach - zaznaczył.
Przyznał, że forma, jaką zabrzanie prezentowali na początku sezonu 2020/21 była trudna do utrzymania. Zespół trenera Marcina Brosza pokonał m.in. na wyjeździe mistrza Polski Legię Warszawa 3:1.
Zobacz także: Podsumowanie 2020: Piłkarskie rozgrywki w Polsce
- Każdy, kto "siedzi" w piłce miał świadomość, że nasi piłkarze zawiesili sobie poprzeczkę tak wysoko, że bardzo ciężko będzie ten poziom utrzymać. Nawet zespoły kadrowo od nas lepsze po takiej passie też miałyby dołek. Nam też się to przytrafiło. Nasza gra nie była już taka efektowna i efektywna - ocenił Czernik.
Górnik zimową przerwę - po 14 kolejkach - spędzi na piątej pozycji w tabeli. - Rywale wiedzieli, jak gramy, bardzo trudno jest utrzymać zespół na tym samym poziomie przez trzy miesiące, grając jednak 14-15 ludźmi. Powiedzmy sobie szczerze - mamy bardzo zdolną młodzież, ale to nie jest tak, że ci zawodnicy wchodzą do pierwszej drużyny i są w stanie utrzymać poziom tych najlepszych. Ci zresztą też mieli problemy z utrzymaniem dyspozycji, a do tego doszedł COVID - analizował.
Kilku piłkarzy przeszło zakażenie, niektórzy ciężko. Nie ukrywał tego m.in. Słoweniec Erik Janża. - Zakażeni byli natychmiast izolowani, eliminowani z treningów. Wracali w różnej dyspozycji. Po Eriku widać, że jego forma wciąż nie jest taka, do jakiej nas przyzwyczaił. W klubie panuje reżim sanitarny, trener Brosz przywiązuje do tego ogromną wagę – zapewnił Czernik.
Podsumowując pierwszą część sezonu podkreślił, że jest zadowolony z 23 zdobytych punktów, choć tę ocenę zaburzają ostatnie dwa tegoroczne mecze, w których Górnik przegrał u siebie z Cracovią 0:2 i na wyjeździe z Jagiellonią 0:1.
- Z krakowianami rozegraliśmy słabsze spotkanie, natomiast niedosyt po Białymstoku jest ogromny. Bo pierwsza połowa – poza meczem z Legią – to było najlepsze 45 minut na wyjeździe w tym sezonie. Pokazaliśmy, że mamy pomysł na grę, że wiemy, czego chcemy. Potrzebne są jednak bramki, a zabrakło nam skuteczności, która jest solą futbolu. Z tym mieliśmy problem – zaznaczył.
Górnik w lecie rozstał się z hiszpańskim napastnikiem Igorem Angulo, który przez cztery lata strzelał jak na zawołanie. Jego obowiązki przejął rodak Jesus Jimenez. Początek sezonu miał świetny, potem było dużo gorzej.
- Trudno wybrać kogoś innego naszym piłkarzem jesieni, choć mamy świadomość, że "Hesi" z sierpnia, a z listopada i grudnia to nie ten sam piłkarz. Wpływ na to miała kontuzja i przerwa w treningach. Gdyby był zdrowy, to miałby więcej goli, a Górnik - punktów -powiedział szef klubu.
Podkreślił, że choć w pandemii sytuacja klubu nie jest łatwa, zamierza poprawić jakość drużyny. Kilku młodych zawodników ma zostać wypożyczonych, z niektórymi klub się rozstanie. W to miejsce działacze chcą pozyskać dwóch, trzech piłkarzy gotowych, by wejść do pierwszego składu.
- Sytuacja nie jest łatwa, pandemia trwa już dziewięć miesięcy, gramy bez kibiców i nie zanosi się, by coś się w tej kwestii zmieniło. Nasze założenie jest takie, żeby w ramach budżetu płacowego, który mamy – niższego niż w poprzednim sezonie - mieć lepszą jakość. Problem jest taki, że nie wiemy, czy zagraniczni piłkarze po przylocie na początku stycznia nie będą musieli np. trafić na kwarantannę. Takie rzeczy zaburzają pracę trenerowi - tłumaczył i dodał, że prowadząca rozgrywki spółka Ekstraklasa wystosowała szereg pytań w tej kwestii do Ministerstwa Zdrowia i Sanepidu.
Zobacz także: Waldemar Sobota: Potrzebuję ludzi na trybunach jak tlenu
Czernik nie chciał deklarować celu stawianego przed zespołem. - Jest o co grać. Czujemy niedosyt, bo mogliśmy mieć trzy, cztery punkty więcej. Nie ma w lidze drużyny będącej o klasę lepszą od rywali, odskakującej reszcie. Górnik ma styl i jakość. Oczywiście, gdybyśmy mieli więcej pieniędzy, większy byłby też komfort pracy. Moglibyśmy sobie pozwolić na piłkarzy z trochę innej półki. Mamy świadomość, że z niektórych musimy rezygnować, bo ich oczekiwania przekraczają nasze możliwości. Pewnie szkoda, bo z nimi może bylibyśmy wyżej. Trzeba z tym żyć i sobie radzić - powiedział.
Jak przyznał, rozmawiał z byłym pomocnikiem zabrzan Rafałem Kurzawą po rozwiązaniu jego kontraktu z francuskim Amiens. - Na razie nic z tego nie wyszło i niewiele wskazuje, że będzie inaczej - skwitował.
Zaznaczył, że mimo wysokiego miejsca w tabeli ostatnie dwa przegrane mecze były jeśli nie kubłem, to przynajmniej szklanką zimnej wody. - Twardo stąpamy po ziemi. Uważam, że wiosna będzie bardzo ciekawa, w tabeli wiele może się zmienić. Bardzo ważny będzie okres przygotowawczy, stanowiący dla każdego klubu wielką "minę". Jest 16 kolejek do rozegrania, my możemy wygrać z każdym - zakończył prezes Górnika.
Przejdź na Polsatsport.pl