Rok z COVID-19. Ostatnia "szarża" Zbigniewa Bońka

Piłka nożna
Rok z COVID-19. Ostatnia "szarża" Zbigniewa Bońka
Fot. Cyfrasport
Porozumienie między premierem Morawieckim, a prezesem Bońkiem odmroziło nie tylko polską piłką, ale dało sygnał dla całego polskiego sportu

To był szalony rok w polskiej piłce. Ale nie tylko ze względu na pandemię. Wielką rolę w przywróceniu nie tylko piłki, ale całego sportu do życia, odegrał Zbigniew Boniek. Nie była to jego jedyna "szarża" w ostatnim roku jego prezesowskiej kadencji. "Zibi" nie wahał się zmienić selekcjonera Jerzego Brzęczka na Paulo Sousę. Nie wahał się tego zrobić, nawet biorąc pod uwagę koszty. Na szczęście budżet PZPN ma się dobrze nawet mimo pandemii. Jak to możliwe?

Początek pandemii w Polsce to sygnał od Jakuba Błaszczykowskiego, aby przerwać rozgrywki ligowe – dokładnie 12 marca 2020 roku. Już 10 kwietnia Zbigniew Boniek rozmawiał w sprawie przywrócenia PKO Bank Polski Ekstraklasy. W kolejnych dniach następują intensywne konsultacje i przygotowany został odpowiedni protokół powrotu.

 

24 kwietnia 2020 premier Mateusz Morawiecki ogłosił powrót ligi, a koncepcja powrotu zawodowego futbolu wpłynęła na cały polski sport. Liga wznowiła grę 29 maja, a sezon – i to aż 37. kolejkowy – zakończył się 19 lipca. To pozwoliło wypełnić kontrakt telewizyjny i gwarantowało znaczące wypłaty dla klubów od Canal Plus i TVP. Ba, w meczach rundy finałowej rząd zgodził się na zapełnienie trybun 25 procentami kibiców. 24 lipca 2020 rozegrany został finał Pucharu Polski, co z kolei zapewniło wypełnienie kontraktu z Polsatem.

 

ZOBACZ TAKŻE: Pechowa porażka drużyny Milika

 

Pandemia nie złamała Bońka. Co prawda w końcu października 2020 sam przeszedł – z małymi objawami – koronawirusa. Z kolei w grudniu poddał się operacji oczu. Jednak już na początku stycznia porozumiał się z Paulo Sousą. Koszt zatrudnienia Portugalczyka i jego sztabu do końca 2021 może sięgnąć nawet 8 milionów złotych. Jednak budżet PZPN – mimo pandemii – nadal jest stabilny. Ba, nawet rok 2020 został zamknięty na „lekkim plusie” i to przy realizacji tarczy pomocowej w wysokości 116 milionów złotych, w czym było 50 milionów złotych dla klubów!

 

Boniek zawsze miał świadomość, że może przyjść kryzys. Nie miał na myśli kryzysu związanego z pandemią. Raczej sądził, że może zabraknąć awansu sportowego na wielką imprezę, a to zawsze znacząco wpływa na finanse związku. Dlatego konsekwentnie gromadził środki finansowe, które są na kontach, ale i w obligacjach skarbowych. Nota bene to bardzo kuszący „tort” dla ewentualnego następcy - Marka Koźmińskiego, który reprezentuje dotychczasową ekipę lub Cezarego Kuleszy, który jest przedstawicielem klubów, ale będzie za wszelką cenę przeciągał na swoją stronę szefów wojewódzkich związków piłki nożnej. Może wyłoni się jeszcze jakiś kandydat? Ostatnio Boniek w „Prawdzie Futbolu” przyznał: - Naturalna byłaby trzecia kadencja. Jednak skoro jej nie ma, to nieodwołalnie odchodzę 18 sierpnia 2021 roku. Mam swoje plany zawodowe.

 

Jak Zbigniew Boniek, który w środę świętował 65. urodziny, pożegna się ze stanowiskiem prezesa PZPN? Niewątpliwie wpływ na postrzeganie przez kibiców będzie miał występ drużyny narodowej w finałach EURO, a także otwarcie eliminacji Mundialu, które czeka nas już pod koniec marca. Boniek nie byłby sobą, gdyby nie próbował grać o pełną pulę – temu służyła zamiana Jerzego Brzęczka na Paulo Sousę. To była taka akcja "a la Boniek". Szarża, która ma przynieść efekt.

 

Boniek publicznie końcówkę kadencji Brzęczka określił mianem „marazmu”. Pozostawienie Brzęczka byłoby wygodne. Rzecz jasna krytykowane, ale ten selekcjoner zapewnił awans do finałów EURO i pozostanie w Dywizji A Ligi Narodów. Obecny prezes PZPN nie tylko podpisał kontrakt z Brzęczkiem latem 2018 roku, ale także – 18 maja 2020 roku – przedłużył z nim umowę.

 

Jednak sytuacja w drużynie narodowej była dramatyczna. Prezes PZPN zdiagnozował, że coś wyczerpało się na linii Brzęczek-zawodnicy. Trener stał się swego rodzaju „tarczą ochronną dla piłkarzy”. Media i kibice uderzali tylko w selekcjonera. Boniek – 80-krotny reprezentant Polski – powtarza: „Nigdy nie obwiniałem żadnego selekcjonera za przegranie meczu. Albo my piłkarze wygraliśmy jakieś spotkanie albo przegraliśmy. W zwycięstwie wcześniejszą pracą trener mógł pomóc, ale to piłkarze byli rozstrzygający na zielonej murawie”. Teraz zatrudniając Paulo Sousę, Boniek chciał pokazać, że przychodzi nowy selekcjoner, ale odpowiedzialność mają brać także liderzy – na czele z Robertem Lewandowskim.

 

Roman Kołtoń, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie