Sebastian Przybysz po triumfie na KSW 59: Trwa medialny szał. Jeszcze nie miałem dnia spokoju

Sporty walki
Sebastian Przybysz po triumfie na KSW 59: Trwa medialny szał. Jeszcze nie miałem dnia spokoju
fot. Polsat Sport
Sebastian Przybysz.

Sebastian Przybysz (8-2, 4 KO, 1 SUB) i Antun Racić (25-9-1, 13 SUB) zafundowali fanom niezwykle emocjonujące widowisko podczas gali KSW 59. Było to starcie o pas mistrza KSW w dywizji koguciej, który po wyczerpującym pojedynku przypadł właśnie Polakowi. - Medialny szał trwa cały czas. Jeszcze nie miałem pełnego dnia spokoju – przyznał świeżo upieczony mistrz.

To nie było pierwsza walka pomiędzy wspomnianymi fighterami, bo w klatce spotkali się już w 2018 roku. Wtedy triumfował Chorwat, który pokonał Przybysza jednogłośną decyzją sędziów, stając się posiadaczem pasa mistrzowskiego. Tym razem role się odwróciły i to Polak mógł świętować zdobycie tytułu. W najnowszym odcinku magazynu "Koloseum" zdradził, gdzie umieścił swoją zdobycz.

 

- Pas znalazł swoje miejsce. Po pierwszym pojedynku z Antunem zostawiłem srebrny puchar, który przypominał mi o przegranej. Pas położyłem właśnie na tym pucharze.

 

Fighter obok łóżka ma tablicę, gdzie od kilku miesięcy wisi napis: "w marcu zdobywam pas KSW". 

 

- Trzeba to zmazać. Czekam na kolejną datę i zapiszę, że tego dnia obronię pas KSW, który ciężko wywalczyłem - dodał bojowo.

 

ZOBACZ TAKŻE: Sebastian Przybysz zdradził, co za czarny napój pomógł mu wygrać pas KSW

 

Jak przyznał świeżo upieczony mistrz KSW w dywizji koguciej, od momentu triumfu nie miał jeszcze czasu dla siebie. 

 

- Medialny szał trwa cały czas. Jeszcze nie miałem pełnego dnia spokoju, żebym mógł poleżeć i odpocząć. Po całych dniach wydzwaniają do mnie dziennikarze, ale na wszystko się zgadzam, bo wiem, że muszę z tego skorzystać, żeby się podpromować. To, co zrobiliśmy w klatce było super, ale poza nią też muszę się pokazywać - ocenił.

 

Sobotnia walka o pas od samego początku toczyła się w dużym tempie i była bardzo emocjonująca. Dotąd Chorwat był znany z mało widowiskowego umęczania rywali pod siatką. W tym pojedynku tego elementu było bardzo mało. Przybysz opowiedział o jednym z bardziej charakterystycznych ciosów. 

 

- Poczułem go w trzeciej rundzie, nadziałem się na niego okrutnie. Antun ładnie złapał mnie lewym sierpem, wylądowałem na moment na ziemi. Myślami byłem tam, nie odcięło mnie, ale nogi miałem lekko z waty - przyznał.

 

Fragment magazynu "Koloseum" w załączonym materiale wideo.

 

agb, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie