Magiera: Klasyka gatunku

Siatkówka
Magiera: Klasyka gatunku
fot. PAP
Od wielu lat mecze PGE Skry Bełchatów i Grupa Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle budzą wielkie emocje.

To jest PlusLiga jaką kochamy. Czy sobota, czy niedziela - Polsat Sport godzina 14.45. Klasyka gatunku. I to dwa razy, dwa dni z rzędu. Najpierw starcie zespołów z Bełchatowa i Kędzierzyna-Koźla, to w sobotę, a w niedzielę na deser mecz drużyn z Rzeszowa i Jastrzębia-Zdroju. W naszym kraju są regiony, gdzie uroczysty posiłek rozpoczyna się od wszelakich słodkości, więc kolejność serwowanych dań można sobie w zależności od preferencji odwrócić i za deser uznać ten pierwszy mecz.

W takich meczach jest wszystko, co kibice lubią najbardziej. Jest bardzo wysoki, na pewno zadowalający poziom sportowy i są emocje. To najważniejsze. Pod siatką często “iskrzy”, są kłótnie z sędziami, zdarzają się też bezpośrednie starcia zawodników. Tego nie brakowało i tym razem, zarówno w Bełchatowie jak i Rzeszowie. W tym pierwszym spotkaniu mieliśmy wiele zwrotów akcji z tym najważniejszym - od prowadzenia gospodarzy 2:0 do ostatecznej porażki 2:3. Inny scenariusz napisało życie w Rzeszowie, gdzie obrońcy mistrzowskiego tytułu sięgnęli po całą pulę wygrywając bez straty seta, co wcale nie oznacza, że gospodarze zagrali jakoś dramatycznie źle. Absolutnie nic z tych rzeczy. Resovia miała swoje szanse, ale jak to mówi stara prawda dotycząca dyscyplin zespołowych - gra się tak jak przeciwnik pozwala. A Jastrzębski Węgiel, głównie dzięki znakomitej organizacji gry blok-obrona, nie pozwolił gospodarzom na wiele.

 

Niezależnie od pozycji klubów rywalizujących w tej kolejce spotkań każda konfiguracja tych par będzie wzbudzała ogromne emocje, a wszystko dlatego, że rywalizacja w lidze jest bardziej wyrównana niż kiedyś. Były sezony, że jeszcze przed startem rozgrywek było niemal w stu procentach pewne, które zespoły awansują do wielkiego finału. Prawdopodobieństwo pomyłki było stosunkowo niewielkie. Za jednym razem była to Skra i Resovia, za drugim Skra i Jastrzębie, jeszcze kiedy indziej Zaksa i Skra, albo Jastrzębie i Zaksa – tak jak w poprzednim sezonie.

 

ZOBACZ TAKŻE: Mistrz Polski pokazał moc! Siatkarze Asseco Resovii bez szans na Podpromiu

 

Zobaczymy jak będzie w tym sezonie czekając na kolejne spotkania. Pewnie żadne z nich nie będzie nosiło znamion “świętej wojny” tak jak to miało miejsce na początku historii rywalizacji w naszej zawodowej lidze, kiedy niemalże ze stuprocentową pewnością można było założyć, że mistrzowski tytuł rozstrzygną między sobą Mostostal Kędzierzyn Koźle i AZS Częstochowa. Czasy były jednak wtedy inne, już nawet nie chodzi o szybkość, czy sposób gry, bo dwie dekady zrobiły tutaj swoje, ale inne były przede wszystkim “klimaty” towarzyszące tym meczom. Po pierwsze dlatego, że nie było tak dużych rotacji zawodników przy zmianach barw klubowych, a już na pewno nie na linii Częstochowa - Kędzierzyn-Koźle i odwrotnie, po drugie kibice obu klubów nie szczędzili sobie złośliwości o jakich dzisiaj – ze względu na tak zwaną kulturę kibicowania – nawet za bardzo nie wypada... myśleć.

 

W następnych kolejkach spotkań znów będziemy mieli klasykę gatunku. Już w najbliższej kolejce spotkań mecz ZAKS-y z Asseco Resovią. Za dwa tygodnie, w ósmej kolejce, czeka nas starcie PGE Skry z Resovią. Tutaj warto przypomnieć, że na starcie sezonu 2014/2015 podczas rywalizacji tych klubów padł frekwencyjny rekord Europy – mecz na żywo w hali obejrzało 12 400 widzów. A wszystko dlatego, że gospodarze, czyli Skra przeniosła miejsce rozgrywania spotkania ze swojej rodzimej hali w Bełchatowie do Atlas Areny w Łodzi. To było prawdziwe święto siatkówki na które zjechali kibice z całej Polski, nie tylko ci z Bełchatowa i z Rzeszowa.

Marek Magiera. Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie