Liczby obnażają Sousę, jest gorszy od Brzęczka

Piłka nożna
Liczby obnażają Sousę, jest gorszy od Brzęczka
Fot. Cyfrasport
Sousa ma fatalną średnią, choć rozegrał mniej spotkań niż Brzęczek (15 do 24) i miał na rozkładzie aż dwie drużyny (cztery mecze) zajmującej poniżej 150. miejsca w rankingu FIFA.  Brzęczek grał tylko dwa spotkania z ekipą spoza setki (zajmująca obecnie 134. miejsce Łotwa), za to miał aż 8 gier z drużynami z pierwszej dziesiątki. Polska straciła w nich 11 goli, co daje średnią 1,37. Sousa w meczach z mocarzami ma średnią 1,33, czyli szału nie ma.

Kiedy trenerem reprezentacji Polski był Jerzy Brzęczek, narzekaliśmy, że gramy brzydko, a drużyna chowa się za podwójną gardą i jest za słaba na mocnych. Paulo Sousa miał to zmienić i zrobił to. Jednak nie o taką zmianę nam chodziło. Teraz nasz zespół jest za słaby nawet na średniaków.

Upajamy się remisem z Hiszpanią (1:1) na Euro 2021 i Anglią (1:1) w eliminacjach do mundialu 2022 w Katarze, ale liczby pokazują, że Paulo Sousa zmienił polską reprezentację na gorsze.

 

Brzęczek też remisował z możnymi futbolu

 

Zacznijmy od tego, że te remisy nic nam nie dały. Anglików to 1:1 nawet urządzało. A przypomnijmy, że za kadencji Jerzego Brzęczka też mieliśmy swoje 5 minut z potęgami. Z tymi z pierwszej dziesiątki drużyna Brzęczka grała 8 razy i choć oczywiście nie wygrała, to remisowała aż trzykrotnie. Dwa razy z Włochami (1:1 na wyjeździe, 0:0 u siebie) i raz z Portugalią (1:1 na wyjeździe). Debiut z Włochami został nawet uznany za najlepszy mecz Polski za kadencji Brzęczka.

 

ZOBACZ TAKŻE: Losowanie baraży do MŚ. Gdzie obejrzeć transmisję?

 

W tym miejscu mała dygresja. Zważywszy, że baraże o mundial 2022 zaczniemy od meczu na wyjeździe, można by powiedzieć, że drużyna Brzęczka wcale nie byłaby w gorszej sytuacji niż zespół Sousy. Brzęczek potrafił zremisować z Włochami i Portugalią na ich terenie, a to przecież nasi potencjalni rywale.

 

Co z tego, że drużyna Sousy strzela dużo goli

 

Ktoś powie, że jednak taktyka i sposób prowadzenia drużyny przez Sousę daje większą nadzieję, że ofensywnie grająca Polska strzela teraz więcej bramek. Od razu trzeba jednak dodać, że zespół Sousy leje słabeuszy z drugiej i trzeciej setki. W sumie strzelił im 19 z 37 zdobytych bramek. Gdyby to odjąć imponująca średnia 2,46 zamienia się na taką zbliżoną do tej z czasów Brzęczka (1,63 – a u Polaka było 1,50).

 

Poza tym z faktu, że strzelamy dużo goli, niewiele wynika, bo już nie tylko jesteśmy za słabi na mocnych, ale i za słabi na średniaków. Sousa przegrał z nimi dwa ważne mecze: z Węgrami (1:2, przepadło rozstawienie w barażach) i Słowacją (1:2, ustawiło nam Euro 2021). Poza tym remisował: 3:3 z tymi samymi Węgrami w debiucie i 1:1 w towarzyskiej grze przed Euro.

 

Ze średniakami Brzęczek radził sobie lepiej

 

Brzęczek z tymi samymi średniakami  radził sobie nad wyraz dobrze. W dwóch meczach eliminacyjnych do Euro 2021 z Austrią, która jest obecnie w rankingu FIFA wyżej niż Węgry i Rosja, wygrał (1:0) i zremisował (0:0). Wygrał też towarzysko z Ukrainą (2:0), zremisował z Irlandią (1:1), a przegrał jedynie z tradycyjnie niewygodnym dla nas rywalem, jakim są Czesi (0:1).

 

Zespół Brzęczka może nie ogrywał średniaków w wielkim stylu, ale patrząc przez pryzmat statystyki, można założyć, że z Węgrami raczej nie dałby plamy. A już na pewno nie straciłby z nimi 5 goli w dwóch spotkaniach. Za kadencji poprzednika Sousy traciliśmy 0,83 gola na spotkanie. U Portugalczyka ta średnia wynosi 1,33.

 

Liczby obnażają Sousę

 

Sousa ma fatalną średnią, choć rozegrał mniej spotkań niż Brzęczek (15 do 24) i miał na rozkładzie aż dwie drużyny (cztery mecze) zajmującej poniżej 150. miejsca w rankingu FIFA.  Brzęczek grał tylko dwa spotkania z ekipą spoza setki (zajmująca obecnie 134. miejsce Łotwa), za to miał aż 8 gier z drużynami z pierwszej dziesiątki. Polska straciła w nich 11 goli, co daje średnią 1,37. Sousa w meczach z mocarzami ma średnią 1,33, czyli szału nie ma.

 

Brzęczek ma też nad Sousą wyraźną przewagę, gdy idzie o mecze bez straconej bramki. Jego reprezentacja aż 10 razy zagrała "na zero z tyłu". Sousa ma tylko trzy takie mecze. Na dokładkę z rywalami typu Andora, Albania i San Marino. Brzęczek potrafił zachować czyste konto z Włochami, Austrią, Ukrainą, Macedonią, Izraelem czy Bośnią i Hercegowiną.

 

Największym sukcesem Portugalczyka jest ogranie Albanii

 

Największym sukcesem Sousy jest ogranie Albanii (66. miejsce rankingu FIFA), podczas gdy za Brzęczka wygrywaliśmy z wyżej notowanymi rywalami. Z Austrią (30. miejsce), Ukrainą (25. miejsce), Finlandią (58. miejsce), Słowenią (65. miejsce) oraz Bośnią i Hercegowiną (61. miejsce). Ukraina jest nawet wyżej notowana od nas. Sousa takiego przeciwnika nie ma na rozkładzie (remis z Hiszpanią i Anglią oraz porażki z Anglią i Szwecją).

 

Nie sposób nie dodać, że Brzęczek bez większego problemu wygrał grupę eliminacyjną do Euro 2021. Z przewagą 6 punktów nad drugą Austrią, ze straconymi punktami w ledwie dwóch meczach (remis z Austrią, porażka ze Słowenią). Sousa szanse na pierwsze miejsca stracił już po trzech pierwszych meczach, a o baraż drżał do samego końca. Pewnie, że Portugalczyk miał trudniejszą grupę, bo miał w niej Anglię (Brzęczek takiego super-mocnego rywala nie miał), ale patrząc na skuteczność zespołu Brzęczka, można by założyć, że ten zająłby drugie miejsce z rozstawieniem w barażach.

 

Ostatni mecz Sousy równie fatalny, jak ten Brzęczka

 

Dotychczasową kadencję Sousy otwiera i zamyka mecz z Węgrami. Trudno jednak z tych kilku miesięcy wyciągnąć optymistyczne wnioski. Obrona była i jest dziurawa. Z zawodników, na których mocno stawia Sousa w zasadzie sprawdził się tylko Paweł Dawidowicz. Robert Lewandowski jest u Portugalczyka lepszy i skuteczniejszy niż u Brzęczka (w tamtej drużynie nasz as czuł się źle), ale z drugiej strony mamy kilku zawodników, których Sousa marnuje, próbując ich ustawiać na pozycjach, na których nie grają w klubach i czują się źle.

 

Gdyby jeszcze zestawić ostatni mecz Brzęczka z tym Sousy, to też nie ma powodu do optymizmu. Brzęczek kończył porażką 1:2 z Holandią, gdzie poza pięknym rajdem Kamila Jóźwiaka nie mieliśmy nic do powiedzenia. Problem w tym, że z Węgrami też wyglądaliśmy fatalnie, a jednak Węgry, to nie ta sama liga, co Holandia. Przegrać z tą ostatnią, to nie wstyd. Przegrać z Węgrami u siebie, na PGE Narodowym, to policzek.

 

Selekcjoner nie potrafi liczyć?

 

Przegrana z Holandią skłoniła byłego prezesa PZPN Zbigniewa Bońka do zmiany trenera. Teraz nikt nie mówi o wyrzucaniu Sousy, ale ogólne odczucie jest takie, że z tym trenerem w barażach raczej nie mamy czego szukać.

 

Najsmutniejsze jest to, że choć Sousa całą karierę spędził w profesjonalnej piłce, to podając skład na Węgry, pokazał, że do prawdziwego profesjonalizmu jest mu daleko. Dając odpocząć czołowym zawodnikom, zachował się tak, jakby nie wiedział, jakie są zasady barażów o mundial. Po meczu z Andorą nie usiadł i nie policzył, czy możemy być pewni rozstawienia, a przecież to właśnie o nie walczyliśmy po remisie z Anglią i wygranej w Tiranie z Albanią.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie