Afryka dla Senegalu. Kiedy reprezentacja z „Czarnego Lądu” zdobędzie medal na mundialu?

Piłka nożna

Senegal po raz pierwszy wygrał Puchar Narodów Afryki. Kraj, który ma zaledwie 14 milionów mieszkańców, co nie plasuje go nawet w pierwszej dwudziestce najbardziej zaludnionych krajów kontynentu, przeżywa fantastyczne futbolowe chwile. Na miano mistrzów czekali wiele lat, przegrali w XXI wieku nawet dwa mecze o złoto. Czy marzenia mogą jednak sięgać gdzieś dalej niż Puchar Narodów Afryki?

Piłkarze z zachodniego wybrzeża od lat dobijają się nie tylko do kontynentalnej czołówki ale chcą też ogrywać poważniejszą rolę w mistrzostwach świata. Zresztą nie tylko im. Ale także innym ekipom z tej części globu. I często zdarza się nam ich grą zachwycać. Ale zawsze do pewnego momentu największej futbolowej imprezy.

 

Czasy, gdy podczas mundiali piłkarze z Afryki byli dostarczycielami punktów dawno się skończyły. O sile drużyn z Czarnego Kontynentu przekonaliśmy się zresztą sami na własnej skórze. I to często dość boleśnie.  Już w 1982 roku na mundialu w Hiszpanii, gdy w grupie rywalizowaliśmy z Kamerunem remisując 0-0. Zostało uznane to za klęskę i wstyd, a naszą drużynę, która potem zajęła trzecie miejsce odsądzano wówczas od czci i wiary. A przecież tenże Kamerun nie przegrał żadnego spotkania w grupie, choć zaliczając trzy remisy z rzędu z niej nie wyszedł.

 

Tylko dlatego, że w tamtych czasach nie dało się awansować z jednej z czterech najlepszych trzecich lokat. Cztery lata później w Meksyku, nie byliśmy w stanie pokonać Maroka, ale właśnie dzięki wygranej drużyny z Afryki Północnej w ostatnim meczu z Portugalią, zostaliśmy w turnieju i wtedy – po zmianie regulaminu – z trzeciego miejsca wyszliśmy z grupy. Do dziś pamiętam rycinę w tygodniku „Piłka Nożna”, na której piłkarz z Maghrebu bierze pod ramię naszego zawodnika, a wszystko opatrzone było tekstem: „dziękujemy ci Maroko”! Najnowsza historia? Proszę bardzo. Co zrobił z zespołem Adama Nawałki Senegal w Rosji? To był początek końca tamtej reprezentacji.

 

ZOBACZ TAKŻE: Mistrzostwa Europy jak mundial?! Szalony pomysł UEFA

 

Od lat kibice i eksperci, szczególnie ci z gorącego kontynentu, zadają sobie pytanie, kiedy reprezentacja z Afryki zdobędzie medal światowego czempionatu. Kiedyś zachwycaliśmy się Kameruńczykami z Rogerem Millą i jego tańcami po zdobywanych bramkach, gdy najpierw pokonali Argentynę a potem byli tak blisko wyeliminowania Anglików w ćwierćfinale MŚ 1990. Potem Nigerią, która cztery lata później o włos nie wyeliminowała Włochów, którzy do awansu też potrzebowali dogrywki. W Korei Południowej i Japonii Senegal ograł obrońców tytułu Francuzów, ale drogę do strefy medalowej zamknęli mu Turcy. Gdy w końcu turniej trafił do Afryki kontynent był już o włos od realizacji snów i marzeń. Gdyby nie słynna ręka „oszusta” Luisa Suareza, to być może Ghana, a nie Urugwaj, zagrałaby w półfinale. Jak pamiętamy stało się inaczej, bo Gyan nie wykorzystał jedenastki w dogrywce, a i po niej, w konkursie rzutów karnych, zimną krew zachowali jednak bardziej doświadczeni gracze z Ameryki Południowej.

 

Od 1998 roku w mundialach pojawiło się 31 afrykańskich ekip. Poza wyżej wymienionymi zachwycaliśmy się także na MŚ 2006 Niemczech Wybrzeżem Kości Słoniowej, pełnym gwiazd z Didierem Drogbą na czele. Ale trafiając do grupy śmierci z Argentyną i Holandią nie byli w oni w stanie w niej przeżyć. I to jest właśnie największy afrykański problem. Poza Ghaną i Senegalem, które na ostatniej prostej do strefy półfinału miały zespoły w „zasięgu” – w postaci Urugwaju i Turcji, reprezentacje z Afryki potrafią zachwycić szczególnie na początku imprezy bijąc mocniejszych od siebie. Dalej bywa z tym już gorzej.

 

Wiadomo, że by dostać się do strefy medalowej trzeba po  drodze pokonać co najmniej jedną z potęg europejskich albo południowoamerykańskich. Zaczyna się więc problem nie tylko presji mentalnej ale też i czystej jakości piłkarskiej. Bo przecież wielu piłkarzy pochodzących bądź urodzonych w Afryce wybrało narodowe zespoły z Europy. Pewnie inaczej byłoby gdyby pochodzący z Afryki piłkarze zostali przy swoich korzeniach, a nie wybierali gry dla nowych ojczyzn.

 

Pamiętacie jak wyglądała reprezentacja mistrzów świata Francuzów z 1988 roku i jaki kolor skóry dominował na zdjęciach z pamiętnego dla gospodarzy turnieju? A rzut oka na drużynę, która wygrała mundial w Rosji? Samuel Umtiti mógłby pewnie grać dla Kamerunu, N’Golo Kante pochodzi z Maul, Paul Pogba z Gwinei, Blaise Matudi z Angoli, Nabil Fekir Algierii,  Corentin Tolisso z Togo. Nawet Kylian Mbappe urodzony na przedmieściach Paryża ma więzy kameruńskie. Francja nie byłaby taką potęgą bez tamtejszych wpływów.

 

Problemem futbolu tych nacji zazwyczaj byli bramkarze. Ale dziś i to ulega zmianie. Gdyby nie Edouard Mendy Chelsea pewnie nie wygrałaby Ligi Mistrzów, a musiała przecież sięgnąć po bramkarza z Senegalu, mimo, że miała w kadrze najdroższego golkipera świata, Kepę Arizabalagę. Gdyby nie Kameruńczyk Andre Onana Ajax Amsterdam nie byłby rewelacją sezonu 2018/2019. Nie tylko Zbigniew Boniek wyliczał kiedyś, jaki procent szans na sukces daje reprezentacji obsada bramki. Jasne, że zawsze wyobraźnię tłumów rozpalają ci, którzy strzelają gole. Ale kto został najlepszym piłkarzem EURO 2020? Gianlugi Donnarumma. Bramkarz, a jakże.

 

Ilu piłkarzy światowej klasy ma teraz ten afrykański kontynent? Poza Mendy’m należy by wymienić jeszcze oczywiście Mohameda Salaha, który ma szansę zostać drugim po George’u Weah laureatem „Złotej Piłki z Afryki”. Jego kolega klubowy Sadio Mane dał się we znaki nie jednemu rywalowi „The Reds” i to on cieszy się dziś z mistrzostwa Afryki. Achraf Hakimi z PSG jest pewnie jednym z najlepszych na swej pozycji na świecie. To ciągle jednak mało.  Za mało by myśleć o czymś medalowym poza własnym kontynentem.

 

Wyobraźmy sobie jednak sytuację, że Karim Benzema gra Algierii, w drużynie Konga jest Romelu Lukaku, którego wspiera Aarona Wan Bissaka, a w bramce mają Steve’a Mandandę. Parę ekip na mistrzostwach świata w Katarze mogłoby wyglądać groźniej niż obecnie. Ale kto wie, może właśnie podczas imprezy na Bliskim Wschodzie gwiazdy z Afryki zaświecą mocniej niż kiedykolwiek. Jeżeli oczywiście zniosą wysiłek rozegrania dwóch reprezentacyjnych imprez w ciągu kilkunastu miesięcy. Bo to, a nie skład personalny, może być dla nich największym kłopotem.

Bożydar Iwanow, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie