Polski Boxing Promotions 5. Trener Jeżewskiego uchyla rąbka tajemnicy

Sporty walki
Polski Boxing Promotions 5. Trener Jeżewskiego uchyla rąbka tajemnicy
Fot. PAP
Nikodem Jeżewski i jego trener doskonale zdają sobie sprawę, że ewentualna kolejna porażka zamknie drogę do topowych pojedynków. Na zdjęciu Jeżewski liczony w starciu o pas mistrza WBO z Lawrence'em Okolie

Przegrana oznaczać będzie dla Nikodema pożegnanie z poważnymi rywalami. Jest przed drzwiami, może je otworzyć, wejść do dużego boksu. Jak się uda to  czekają go - miejmy nadzieję -  topowe walki - mówi o głównym pojedynku gali Polsat Boxing Promotion 5 we Wrocławiu, starciu Nikodema Jeżewskiego (20-1, 9 KO) z Niemcem z Kazachstanu Arturem Mannem trener Polaka, Rafał Kałużny.

Przemysław Garczarczyk: Pomysł walki z Arturem Mannem: wyszedł od was, czy tak przyszła propozycja z zewnątrz?

 

Rafał Kałużny: Z zewnątrz, przyjęta od razu, bo akurat takiego rywala chcieliśmy. Zupełnie inni, niż ci zmieniający się przeciwnicy, z którymi Nikodem miał walczyć w grudniu. Tam najpierw miał być Cunningham, później Kadje, czyli boks taki bardziej amerykański, a Mann jest chyba bardziej zbliżony do boksu europejskiego. Przeciwnik bijący się zza podwójnej gardy, gotowy na atak z kontry i na obronę. Warunki fizyczne powinny być nieco po stronie Nikodema, a naszą największą niewiadomą jest to, jak Mann będzie walczył, jaki przyjedzie do Polski. Czy jest naruszony ostatnim nokautem, czy nie? Jeżewski miał walkę na odbudowę z Czech Reznickiem, a Mann przyjedzie do nas się bić od razu po Briedisie. To ciągle dobry zawodnik, pierwsza trzydziestka wagi junior ciężkiej na świecie, więc wiemy co nas czeka.

 

Najważniejsze plusy boksu Nikodema Jeżewskiego?

 

Naprawdę potrafi bić na korpus, nie koncentruje się tylko na ciosach w głowę. To zupełnie zmienia, na jego korzyść, obraz walki, co było już widać na sparingach z Youri Kalengą. Potrafił prowadzić walkę na własnych warunkach, co w pojedynku z Mannem może okazać się decydujące.

 

Przez ostatnie lata widać w boksie zawodowym powrót właśnie do dawnej szkoły przygotowania nokautów - albo nawet kończenia walki - ciosami na korpus, wątrobę, niekoniecznie chęcią szybkiego urwania głowy przeciwnikowi.

 

Taki też mamy plan na rywala. Trzeba użyć tego boksu kompletnego, reagować na to, co się dzieje na ringu. Może cios na korpus, może na głowę, trzymać rywala w niepewności, szukać tego, czego nie lubi najbardziej.

 

Mówiłeś w jednym z ostatnich wywiadów, że cieszysz się z tego, że Nikodem szybko eliminuje błędy z poprzednich walk. Jakie?

 

Na przykład zostawanie po akcji zbyt wychylony, przez co pozwala się trafiać, nawet zawodnikom niższym. Taki chwilowy brak koncentracji, a wiadomo, że w boksie chwila wystarczy. Druga sprawa też jest związana z atakiem: ma rywala na linach, trafia go jednym ciosem czy drugim… i przestaje. Nawet jeśli widać, że przeciwnik jest już naruszony. Nie można tak, nie robią tego dobrzy zawodnicy. Nie można pozwolić na to, żeby rywal odpoczywał pod linami. 

 

Oglądając pojedynki Manna: wybierałeś takie, które przegrywał przed czasem, jak z Kevinem Lereną czy Mairisem Briedisem, czy te, które wygrywał?

 

Te które wygrywał, tutaj patrzyłem na jego taktykę. Nawet mniej interesowali mnie przeciwnicy, a bardziej on sam. Ciekawe, bo z niektórymi walczył bardzo ofensywnie, w innych był defensywny, szczelny w obronie. Mann jest przebiegły, jak my nazywamy "śliski", ale też można go oszukać, jak zrobił to Briedis. Na wiele pozwalał, Mann dobrze wyglądał, ale się rozluźnił. Briedis zmienił sposób walki i był koniec.

 

Mówiliśmy o znaczeniu tego pojedynku dla obu pięściarzy. Jak wygląda kwestia mentalnego przygotowania Nikodema, który po ciężkiej przegranej z Lawrencem Okolie sprawiał wrażenie człowieka, który waha się co dalej robić z karierą? Bez psychiki w boksie się nie wygra, a tutaj sprawa jest prosta: przegrywający odpada z prawdziwego boksu.

 

Zgoda. Przegrana oznaczać będzie dla Nikodema pożegnanie z poważnymi rywalami. Jest przed drzwiami, może je otworzyć, wejść do dużego boksu. Jak się uda to czekają go - miejmy nadzieję -  topowe walki. Na pewno też sobie zadaje pytania czy jest gotowy na 100 procent. To dobrze, że po walce z Okolie, kiedy dostał straszną prasę i wszyscy po nim "pojechali", że to już koniec, ciągle trenuje. Cieszę się, ze ma wszystko dobrze w domu poukładane, bo to jest człowiek dla którego rodzina jest zawsze numerem 1. Jest psychicznie mocny, dobrze przygotowany - wygra! 

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie