Jak sport pomagał budować reżimowe potęgi Putina i innych

Inne
Jak sport pomagał budować reżimowe potęgi Putina i innych
Fot. PAP
Władimir Putin otwiera mundial w Rosji

2013 – lekkoatletyczne MŚ w Moskwie, 2014 – zimowe igrzyska w Soczi, 2015 - MŚ w lekkoatletyce w Pekinie, 2018 – piłkarski mundial w Rosji, 2019 – lekkoatletyczne MŚ w Doha, 2021 – część meczów Euro w Rosji, 2022 – zimowe igrzyska w Pekinie (plus letnie 2008), 2022 – mundial w Katarze. Wybory w ostatnich latach gospodarzy wielkich imprez przez FIFA, UEFA, IAAF i MKOl dały okazję politycznym dyktatorom do umacniania pozycji i uprawiania propagandy.

Nie można sprzedać wszystkiego za pieniądze. Czas, by - po napaści Putina na Ukrainę - te i inne organizacje wykluczyły Rosję z wszelkich imprez sportowych.

 

I podejmowały w przyszłości rozsądniejsze decyzje, co do gospodarzy igrzysk i mundiali. Dotychczas pojawiały się zastrzeżenia co do pojedynczych decyzji, ale pełny zestaw tych kontrowersyjnych państw-gospodarzy nie był to aż tak mocno rzucający się w oczy i nie wywoływał zbiorowo tak dużego oburzenia oraz protestów.

 

Jednak po inwazji Rosji na Ukrainę dobitnie widać, że wybory gospodarzy wielkich imprez w ostatnich piętnastu latach były – delikatnie mówiąc – niezbyt mądre i przemyślane, mogły się przyczynić do złagodzenia wizerunków politycznych dyktatorów, mylnego postrzegania ich roli i dążeń we współczesnym świecie.

 

Wielkie imprezy głównie w Rosji i w Azji

 

Gdy się popatrzy na ten spis na chłodno, to można odnieść wrażenie, jakby ktoś zaplanował z góry intensywne promowanie, poprzez sport, przez kilkanaście ostatnich lat państw reżimowych i łamiących prawa człowieka. Niemal wszystkie wielkie imprezy odbyły się albo w Rosji albo w Azji. Do tego dochodzą piłkarskie mistrzostwa świata w 2014 roku w Brazylii i igrzyska olimpijskie w 2016 roku w Rio de Janeiro. W Brazylii, którą trudno może porównać do Chin, czy Rosji, ale to także kraj, w którym niektóre działania władz, traktowanie obywateli, wywołują międzynarodowe protesty, w którym szaleje korupcja.

  1.  

ZOBACZ TAKŻE: Gianni Infantino o meczu Rosja - Polska: Musimy to przeanalizować i wtedy podejmiemy decyzję

 

W zasadzie ten festiwal niefortunnych wyborów gospodarzy wielkich imprez zaczął się od 2008 roku, od letnich igrzysk w Pekinie. Dwa lata później piłkarski mundial zawitał do Republiki Południowej Afryki. Idea była słuszna, aby po raz pierwszy mistrzostwa świata w najpopularniejszej dyscyplinie zostały rozegrane na Czarnym Lądzie, ale RPA to ciągle nie jest kraj o którym można w pełni powiedzieć, że demokracja i poszanowanie praw człowieka tam kwitną.

 

Gdy się zrobi to zestawienie gospodarzy wielkich imprez to naprawdę wrażenie jest szokujące. RPA, Brazylia, a od 2013 do 2022 roku to już niemal wyłącznie Rosja i kraje azjatyckie. Wybór Pjongczangu na gospodarza zimowych igrzysk olimpijskich w 2018 roku aż tak negatywnych skojarzeń nie budzi – tym znacznie bardziej złym w przypadku Korei jest ta z Północy, a nie Południa, ale tam też dałoby się znaleźć zastrzeżenia co do poszanowania praw człowieka. Chyba najmniej złego da się powiedzieć o Japonii i igrzyskach 202(0)1 w Tokio.

 

Chińskie prowokacje

 

Reszta w zasadzie powinna być milczeniem, ale tu trzeba raczej głośno protestować. Zakończone niedawno zimowe igrzyska w Pekinie po raz kolejny pokazały, że dyktatorscy przywódcy państw postrzeganych jako reżimowe, wykorzystują tak wielkie imprezy do działań propagandowych i prowokacji politycznych, jak choćby zapalenie znicza olimpijskiego przez Chinkę ujgurskiego pochodzenia. A to właśnie prześladowania Ujgurów i Tybetańczyków sprawiły, że wiele krajów na czele z USA, Kanadą, Wielką Brytanią, Japonią, zdecydowało się na dyplomatyczny bojkot igrzysk w Pekinie.

 

Igrzyska w 2022 roku to było zwieńczenie całej masy wielkich imprez powierzonych Pekinowi. Przecież w 2008 roku to reżimowe państwo zza Wielkiego Muru było organizatorem letnich igrzysk, a w 2015 roku odbyły się w Pekinie lekkoatletyczne mistrzostwa świata. Mistrzostwa globu Chińczycy organizowali też w wielu innych dyscyplinach.

 

Wywołuje wojny, dostaje igrzyska i mundial

 

Putin na sportowych szlakach powinien być przez międzynarodowe organizacje zatrzymany znacznie wcześniej. Nie było może jednoznacznych mocnych przesłanek, aby nie powierzyć Rosji organizacji zimowych igrzysk w Soczi w 2014 roku, czy Moskwie mistrzostw świata w lekkiej atletyce w 2013 roku, jednak inwazja rosyjska w Gruzji w 2008 roku już wtedy powinna dać sporo do myślenia międzynarodowym organizacjom sportowym i światowej opinii publicznej.

 

Jednak od protestów mieszkańców Ukrainy na Majdanie w Kijowie przeciwko prorosyjskiemu prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi w styczniu i lutym 2014 roku, które zbiegły się z zimowymi igrzyskami w Soczi, mieliśmy już czarno na białym jakimi metodami zarządza swoimi krajem i postępuje z sąsiadami Władimir Putin. Jeszcze nie zastygła krew na ulicach Kijowa, jeszcze nie zdążył zgasnąć olimpijski znicz w Soczi, a już trzy dni przed zakończeniem igrzysk rozpoczęła się aneksja Krymu przez Rosję, a miesiąc później Putin rozpoczął wojnę hybrydową w Donbasie.

 

Infantino ściska się z Putinem

 

W zasadzie po tych wydarzeniach w Gruzji, na Majdanie, na Krymie, w Donbasie – powinno być oczywiste odebranie Rosji piłkarskich mistrzostw świata w 2018 roku i innych wielkich imprez. Zbigniew Boniek podkreślał, że opowiadał się wówczas za zmianą gospodarza mundialu 2018, ale w FIFA nie udało się tego przeforsować. Co więcej, wyglądało na to, że działacze światowej federacji byli w bardzo dobrych stosunkach z Putinem i rosyjskimi oligarchami. Jest wiele zdjęć, na których rozbawiony prezydent FIFA Gianni Infantino ściska się z prezydentem Rosji.

 

Jakby tego było mało na piłkarskiej scenie, to UEFA przyznała jeszcze Rosji organizację kilku meczów piłkarskiego Euro 2020. Nawiasem mówiąc mundial 2018 i Euro 2020 są to imprezy, które bardzo źle kojarzą się reprezentacji Polski, a większość klęsk podczas nich ponieśliśmy właśnie na rosyjskich stadionach, ostatnio w Sankt Petersburgu, gdzie przegraliśmy ze Słowacją i Szwecją. Teraz mielibyśmy grać w Moskwie baraż o mundial w Katarze i miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie.

 

W Katarze giną ludzie

 

Wybór Kataru na gospodarza tegorocznych piłkarskich mistrzostw świata też wzbudził wiele kontrowersji i zastrzeżeń i nie chodzi tylko o upały w tym kraju, brak tradycji i kibiców oraz nietypowy termin rozgrywania meczów – w listopadzie i grudniu. Przede wszystkim wiele osób jest oburzonych pojawiającymi się doniesieniami o przypadkach łamania praw człowieka w Katarze.

 

Mówi się o przerażających warunkach w jakich pracują w tym kraju przy budowie obiektów sportowych zagraniczni robotnicy, z których wielu zginęło. Ze śledztwa dziennika „Guardian” wynika, że przy budowie stadionów i infrastruktury na mundial w Katarze śmierć poniosło ponad 6 tysięcy robotników z Azji Południowej, głównie z Indii, Pakistanu, Nepalu, Bangladeszu i Sri Lanki.

 

Te zastrzeżenia dotyczą nie tylko Kataru (organizował też w ostatnich latach wiele imprez rangi mistrzostw świata w różnych dyscyplinach), ale kilku innych obrzydliwie bogatych - dzięki tryskającej wokół ropie - państw nad Zatoką Perską.

 

Dużo podobnych informacji dotyczyło Arabii Saudyjskiej, czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Od szejka Mohammeda al Maktoum, władcy Dubaju i organizatora w tym mieście Pucharu Świata w wyścigach konnych (z bajońską pulą nagród), uciekły do Europy nawet żona z córką, oskarżając go o przemoc fizyczną i psychiczną.

 

Korupcja przy wyborze gospodarzy

 

Powierzenie Katarowi i jego poprzednikom organizacji piłkarskich mistrzostw świata, a także wybór wielu gospodarzy zwłaszcza letnich igrzysk olimpijskich, wielokrotnie odbywał się w atmosferze skandali, a śledztwa wykazywały, że dochodziło do korupcji, płacenia za głosy. Działacze sportowi okazywali się uzależnieni finansowo od niektórych krajów, czy wielkich firm, kilku z nich skończyło z wyrokami.

 

Igrzyska czy mundiale to okazja do zarobienia na nich dużych pieniędzy przez organizatorów i MKOl czy federacje, okazja do pokazania się, wypromowania kraju, miasta, ale także ocieplenia wizerunków polityków. Dlatego tak chętnie w ostatnich piętnastu latach reżimowi dyktatorzy ubiegali się dla swoich krajów o organizację wielkich imprez, nie licząc się z kosztami i nie zważając na zasady.

 

Zimna wojna na stadionach

 

Tradycja brutalnego wkraczania polityki do świata sportu i wielkich imprez jest niestety długoletnia i bogata. To nie tylko Rosja i Chiny z ostatnich lat. Najbardziej znany przypadek to oczywiście igrzyska olimpijskie w Berlinie w 1936 roku, które były areną hitlerowskiej propagandy.

 

W 1978 roku piłkarskim mistrzem świata została w roli gospodarza Argentyna. Działo się to dwa lata po zamachu stanu i przejęciu władzy przez wojskową juntę. Dyktator Jorge Rafael Videla zaangażował ogromne środki finansowe w organizację mistrzostw i przygotowanie drużyny, by Argentyna odniosła sukces, a kibice zapomnieli na ten czas o polityce i biedzie, a upojeni mistrzostwem dla gospodarzy mniej krytycznie odnosili się do reżimowej władzy.

 

Spektakularnym przykładem ingerencji polityki w sport, pozbawienia sportowców marzeń, udziału w najważniejszej imprezie życia, były igrzyska w Moskwie w 1980 roku i cztery lata później w Los Angeles. Najpierw igrzyska w stolicy ZSRR zbojkotowali Amerykanie, w proteście przeciwko inwazji Sowietów na Afganistan. W rewanżu sportowcy z państw socjalistycznych nie zostali wysłani na igrzyska Los Angeles 1984. Zimna wojna przeniosła się w ten sposób na sportowe areny.

 

Zadanie dla świata sportu na dziś, to mądra i zdecydowana odpowiedź na zbrodniczą napaść putinowskiej Rosji na Ukrainę. Po ostatnich wydarzeniach trudno sobie wyobrazić, aby sportowcy w różnych dyscyplinach w najbliższym czasie ot tak po prostu lecieli sobie do Rosji zagrać mecz, czy wziąć udział w zawodach. Nie pozwala na to choćby szacunek dla ginących w obronie własnej ziemi Ukraińców. Trudno kiwać się z rosyjskimi piłkarzami, skoncentrować się na meczu w Rosji, w momencie, gdy na Kijów spadają bomby.

 

Trudna kwestia wykluczenia Rosji

 

Wykluczenie rosyjskich drużyn i sportowców z międzynarodowych zawodów oraz pozbawienie Rosji organizacji wszelkich imprez sportowych w tym roku, nie będzie łatwym zadaniem. Trudność polega na tym, że nie ma jednego światowego organu w sporcie, który mógłby o tym zdecydować. Takie decyzje – zwłaszcza o pozbawieniu Rosji roli gospodarza danej imprezy światowej czy europejskiej - podejmują różne federacje w kilkudziesięciu dyscyplinach sportu.

 

Podobne zarządzenia mogą również wydać rządy poszczególnych krajów, że nie wysyłają swoich drużyn i zawodników na zawody w Rosji. Tu przydałaby się solidarność większości państw Europy i świata i odgórna decyzja szefów państw, czy organizacji takich jak ONZ, Unia Europejska albo NATO, o zbojkotowaniu imprez sportowych na terenie Rosji i wykluczeniu jej sportowców z rywalizacji.

 

Jednak choćby rozmowy przywódców państw UE i NATO w kwestii nałożenia sankcji gospodarczych na Rosję pokazują, że nie jest łatwo o jednomyślność i podjęcie stanowczych, mających mocne skutki decyzji. Sztandarowym tego przykładem jest brak zgody kilku państw UE – które szczególnie mocno współpracują gospodarczo z Rosją, jak przede wszystkim Niemcy, ale też Włochy, Węgry i Cypr – na odcięcie Rosji od systemu bankowego SWIFT. Miejmy nadzieję, że w kwestiach sportowych Europa i świat będą w stanie mówić jednym głosem.

 

Putin kupuje igrzyska i ludzi

 

Oczywiście na bojkocie Rosji na sportowych arenach ucierpi wielu jej niewinnych zawodników i zawodniczek, ale tu nie znajdziemy idealnego wyjścia, złotego środka. Tam gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Nikt nie wyjdzie z tego bez ran, w mniejszym czy większym stopniu poszkodowany. Nawet kosztem tych rosyjskich sportowców, nie można promować Rosji, jako kraju, w świecie sportu, po tym co zaczęło się dziać na Ukrainie.

 

Putin poprzez organizację igrzysk, mundialu i innych wielkich imprez sportowych, poprawiał swój wizerunek na świecie, zwiódł tym trochę ludzi Zachodu. Miał przyjaciół w FIFA, ale nie tylko. I nie tylko w świecie sportu.

 

Putin, tak jak kupił sobie mundial i igrzyska, tak kupił sobie wielu ważnych ludzi na Zachodzie. Przykładem choćby były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder, który stał się przyjacielem Putina, po tym jak zasiadł w radzie nadzorczej rosyjskiego państwowego koncernu energetycznego Rosnieft i współtworzył gazociągi Nord Stream i Nord Stream 2.

 

Czas na odważne decyzje UEFA

 

Widać, że w europejskiej piłce zmienia się też nastawienie do Rosji i podejście do ewentualnych sankcji wobec reprezentacji tego kraju oraz rozgrywania meczów na jego terenie. Jeszcze dwa dni temu wiceprezydent UEFA Zbigniew Boniek argumentował, że Moskwa może być najbezpieczniejszym miejscem do rozegrania barażowego meczu Rosja – Polska i powinniśmy go rozegrać. Po czwartkowym ataku Rosji na Ukrainę Boniek zmienił podejście, dostrzegł powagę sytuacji i już w rozmowie z Cezarym Kowalskim z Polsatu Sport sygnalizował, że ten mecz może się wcale nie odbyć, a nie tylko być rozegrany na neutralnym terenie.

 

W piątek rano odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie komitetu wykonawczego UEFA i jest spora szansa, że zostaną podjęte ostre, zdecydowane decyzje wobec rosyjskich klubów i reprezentacji, którym grozi wykluczenie z rozgrywek międzynarodowych. Wszystko wskazywało też na to, że Sankt Petersburg zostanie pozbawiony roli gospodarza finału piłkarskiej Ligi Mistrzów, który ma się odbyć 28 maja. Chęć organizacji finału Champions League na stadionie Wembley w Londynie zgłosili już Anglicy.

 

Pod presją milionów z Gazpromu

 

Takie decyzje dla UEFA nie są oczywiście łatwe, zwłaszcza, że od kilku lat jednym z głównych sponsorów flagowego produktu tej federacji, czyli Ligi Mistrzów, jest – rosyjski Gazprom, a w grę wchodzą w tym przypadku olbrzymie kwoty.

 

Póki co, w czwartkowy wieczór byliśmy świadkami skandalu z udziałem UEFA podczas meczu Ligi Europy Napoli – Barcelona. Kibice nie mogli wnieść na stadion transparentu z napisem: „Nie dla wojny”. UEFA argumentowała to tym, że transparent zawierał niedozwolone podczas meczów przesłanie polityczne.

 

Brzmi to absurdalnie, bo nie było w tym napisie żadnej polityki, ale normalny ludzki protest przeciwko agresji i wojnie. Piłkarzom Napoli i Barcelony udało się na szczęście zamanifestować swój sprzeciw wobec napaści Rosji na Ukrainę. Na początku meczu wspólnie pokazali na boisku transparent z napisem „STOP WAR” (stop wojnie).

 

Polska, Szwecja i Czechy nie zagrają w Moskwie

 

W piątek obraduje komitet wykonawczy UEFA, ale mistrzostwa świata organizuje FIFA i w kwestii zmiany lokalizacji barażowego meczu Rosja – Polska, albo przyznania naszej drużynie walkowera, to właśnie ta federacja będzie miała dużo do powiedzenia. I tu możemy mieć pod górkę. Federacje Polski, Szwecji i Czech, które mogą spotkać się z Rosją na jej terenie, wystosowały pismo do FIFA z informacją, że wobec sytuacji na Ukrainie nie biorą pod uwagę wyjazdu do Rosji i rozegrania tam meczu, z sugestią przeniesienia go na neutralny teren.

 

Odpowiedź prezydenta FIFA oburzyła wiele osób. – Musimy to przeanalizować. FIFA będzie nadal monitorować sytuację, a aktualizacje dotyczące nadchodzących kwalifikacji do mistrzostw świata 2022 w Katarze zostaną ogłoszone w odpowiednim czasie. Po analizie właściwe biuro podejmie decyzję w tej sprawie – oświadczył Infantino.

 

Trudno po napaści Rosji na Ukrainę sobie wyobrazić, by Polska, Szwecja, czy Czechy zagrały w Moskwie, nawet kosztem poświęcenia mundialu, ale na taką konfrontację chyba jednak FIFA nie pójdzie. Póki co, FIFA nie podjęła decyzji w sprawie barażów w Moskwie, ale nie przeszkodziło jej to w szybkim trybie zawiesić Kenię i Zimbabwe, z powodu… „nieuzasadnionej ingerencji w sprawy federacji piłkarskiej strony rządowej”.

 

MŚ siatkarzy w 2022 roku w Polsce?

 

Przy dalszej eskalacji konfliktu Rosja – Ukraina w trudnej sytuacji znajdzie się wielu sportowców, choćby grający od lat w Dynamie Kijów obrońca reprezentacji Polski Tomasz Kędziora, który zachowywał duży spokój, ale wielu piłkarzy obcokrajowców z miejscowych klubów, chce jak najszybciej opuścić Ukrainę i rozwiązać kontrakty.

 

W bardzo trudnej sytuacji są też ukraińscy sportowcy grający w Rosji i odwrotnie - Rosjanie na Ukrainie. Niełatwe dni także przed polskimi piłkarzami z ligi rosyjskiej, a są wśród nich choćby zawodnicy ważni dla reprezentacji Polski – Grzegorz Krychowiak, Maciej Rybus, Sebastian Szymański.

 

Wykluczenie rosyjskich drużyn z międzynarodowych rozgrywek, a także pozbawienie Rosji organizacji wielu ważnych imprez, może bardzo mocno zmienić sportowy kalendarz na 2022 rok. Choćby na przełomie sierpnia i września Rosja ma być organizatorem mistrzostw świata siatkarzy. Prezes PZPS Sebastian Świderski już zadeklarował, że w przypadku odebrania Rosji tej imprezy, Polska podjęłaby się jej zorganizowania.

 

Jugosławia wykluczona przez ONZ

 

W przeszłości zdarzało się już, że - ze względu na wojnę - światowe i europejskie federacje wykluczały reprezentacje z wielkich imprez. Najbardziej pamiętny przypadek był oczywiście związany z wojną w byłej Jugosławii. UEFA wykluczyła reprezentację tego kraju z udziału w finałach mistrzostw Europy 1992, ale nie miała innego wyjścia, bowiem ONZ podjęła wcześniej odgórną decyzję o zakazie uczestnictwa sportowców z Jugosławii w rozgrywkach międzynarodowych. Z okazji skorzystali Duńczycy, którzy awaryjnie zostali ściągnięci z wakacji, zastąpili Jugosławię i sensacyjnie zdobyli tytuł mistrzowski.

 

Była to jednak trochę inna sytuacja i decyzja mniejszego kalibru w porównaniu z Rosją, głównie ze względów ekonomicznych. Jugosławia mało znaczyła dla UEFA pod względem finansowym, nie organizowała wielkich imprez piłkarskich, firmy z tego kraju nie były głównymi sponsorami Ligi Mistrzów, jak Gazprom. Poza tym była wtedy decyzja ONZ, a na ten moment takiej nie ma w przypadku Rosji.

 

Zmazać plamy i powiedzieć Putinowi: niet

 

Czekamy na reakcję ONZ także w kwestiach sportowych, czy odgórne wspólne decyzje rządów większości państw. Potrzeba też jednego wspólnego stanowiska, w sprawie Rosji, federacji w danych dyscyplinach, nie tylko tych najbardziej znanych, FIFA i UEFA, ale wszystkich, plus oczywiście MKOl, choć do letnich igrzysk w Paryżu i zimowych w Mediolanie i Cortinie d’Ampezzo zostało jeszcze sporo czasu.

 

Oby MKOl był tu mniej liberalny niż w przypadku kar dla Rosji za systemowe dopingowanie sportowców. Niby Rosja została wykluczona z igrzysk, a zawodnicy z tego kraju występowali na nich pod flagą Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego, a później byli na Kremlu odznaczani orderami przez Putina.

 

Dla FIFA, UEFA, IAAF, MKOl najbliższe dni będą okazją do zmazania plam z przeszłości, po skandalach z głosowaniami na gospodarzy igrzysk, czy mistrzostw świata, po przyznaniu tylu wielkich imprez państwom reżimowym, łamiącym prawa człowieka. Czas, by powiedzieć Rosji i Putinowi – niet. Miejmy nadzieję, że nawet te federacje są w stanie wreszcie pokazać, że „pieniądze jednak to nie wszystko, choć na nich twardo stoi świat…”.

Robert Zieliński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie