Co wiemy o szkockiej reprezentacji poza tym, że od zawsze bije się z Anglią i jest... drużyną przeklętą?

Piłka nożna
Co wiemy o szkockiej reprezentacji poza tym, że od zawsze bije się z Anglią i jest... drużyną przeklętą?
Fot. PAP
Glasgow (Szkocja), 08.10.2015. Gracz reprezentacji Polski Robert Lewandowski (L) i Szkot Russell Martin (P) w meczu grupy D eliminacji piłkarskich mistrzostw Europy 2016 na Hampden Park w Glasgow

24 marca Szkoci będą udawać rywala Polaków w finale baraży o mundial. Dla Czesława Michniewicza będzie to debiut w roli selekcjonera, a równocześnie jedyna okazja do przetestowania taktyki i składu przed najważniejszym spotkaniem w tym roku. Szkoci, to znienawidzony rywal Anglików, który ma wyjątkowego pecha do wielkich imprez.

Na mundialu w 1974 roku nie wyszli z grupy mimo zwycięstwa i dwóch remisów, a potem było już tylko gorzej. Polska ze Szkocją grała dotąd 10 razy i jest na delikatnym plusie. 3 wygrane, 5 remisów, 2 porażki, tak wygląda bilans Biało-Czerwonych ze Szkotami. W bramkach mamy 14:13. Słowem, jesteśmy na plusie. Niewielkim, ale jednak. I to jest powód do dumy, bo choć Szkoci nigdy nie wygrali niczego wielkiego w futbolu, to ich reprezentacja ma jednak renomę.

 

I nie chodzi o miejsce w czwartej dziesiątce rankingu FIFA, ani nawet o to, że zawodnicy z szerokiej kadry są wyceniani na ponad 230 milionów euro. Chodzi o bogatą historię drużyny, na której ciąży przekleństwo wielkich imprez. Chodzi też o odwieczną rywalizację Szkotów z Anglikami, która sięga 1872 roku.

 

Przekleństwo wielkich imprez

 

- To kryminał, że taka reprezentacja nie potrafiła niczego przez lata osiągnąć – powiedział kiedyś Bill Shankly, były menedżer Liverpoolu, oczywiście Szkot.

 

Na pierwszych dwóch mundialach Szkoci nie wygrali żadnego meczu. Zdobyli 1 punkt remisując w 1958 roku z Jugosławią. Prawdziwe nieszczęście spadło jednak na Szkotów w 1974 roku. Po raz pierwszy z grupy nie wyszła drużyna, która nie przegrała meczu i tą drużyną byli Szkoci. 2:1 z Zairem, remisy z Brazylią (0:0) i Jugosławią (1:1) nie dały awansu. Szkoci finalnie okazali się o jedną bramkę gorsi od Brazylijczyków i dlatego odpadli. A liczyli na to, że wielka drużyna z Kennym Dalglishem, Dennisem Lawem i Joe Jordanem zrobi więcej.

 

W 1978 apetyty były rozbudzone jeszcze bardziej, bo selekcjoner Ally MacLeod zapowiedział walkę o tytuł mistrza świata. Wylatujący na mundial do Argentyny zespół żegnało 30 tysięcy kibiców na Hampden Park. Zawodnicy jechali odkrytym autobusem. Kiedy wracali, fety nie było. Szkocja otworzyła mistrzostwa najgorzej, jak się dało, przegrywając 1:3 z Peru. Nie pomogło 2:1 z późniejszym wicemistrzem świata Holandią, w ostatnim grupowym spotkaniu. Znowu zabrakło do awansu bramek. Tym razem więcej niż jednej. W 1982 roku w Hiszpanii mieliśmy powtórkę z Argentyny. Wygrana, remis, porażka i znowu bilans bramkowy, gorszy niż ZSRR, zdecydował o odpadnięciu Szkotów.

 

Złote pokolenie odeszło, następców brak

 

Kolejne wielkie imprezy przyniosły następne wielkie rozczarowania. Zmieniło się jedynie to, że Szkoci już nie byli o włos od awansu. Przestali się liczyć. Od pewnego czasu mają już nawet kłopot z tym, żeby się zakwalifikować na mundial czy Euro. Złote pokolenie nie wykorzystało swojej szansy, odeszło, a w zamian nie pojawił się nikt inny. Newonce pisząc rok temu o szkockiej piłce i tamtejszych kibicach przywołał słowa Alana Hansena, byłego reprezentacyjnego obrońcy, który miał stwierdzić, że w złotych czasach każdy szanujący się angielski klub miał dwóch Szkotów, a teraz już tego nie ma. – Mnie to nie dziwi, bo kiedy jadę obok parku, w którym grałem w piłkę jako dziecko, teraz nikogo nie ma – powiedział Hansen.

 

Na mundialu Szkocja grała po raz ostatni w 1998 roku, na Euro w 2020. Znowu skończyło się na graniu w grupie. Szkoci zdobyli tylko 1 punkt z odwiecznym rywalem, czyli Anglikami. Właśnie tym spotkaniom Szkotów towarzyszą największe emocje. Pierwszy mecz Szkocja – Anglia był też pierwszym oficjalnym międzypaństwowym meczem w historii piłki nożnej. Został rozegrany w 1872 roku.

 

Wspólnie z Anglikami zaczęli pisać historię futbolu

 

Zanim to pierwsze oficjalne spotkanie rozegrano, odbyło się pięć nieoficjalnych gier. Pierwsza z nich odbyła się w marcu 1870 roku. Anglicy trzy z pięciu wspomnianych spotkań wygrali, a dwa zremisowali. Nie było to szczególnie trudne, bo w składzie rywali byli Szkoci z Londynu i okolic. W oficjalnym meczu w 1872 w drużynie Szkotów zagrali piłkarze Queens Park Rangers. Skończyło się remisem, choć Szkoci strzelili gola. Nie został on uznany, bo sędzia uznał, że piłka dotknęła taśmę, która zastępowała poprzeczkę.

 

Każdy kolejny mecz Szkotów z Anglikami, to temat na osobną opowieść. Szkoci zwracali się do rywali per „angielscy dranie”. Alf Ramsey, legendarny trener Anglików mówił o sąsiadach „pierdo… Szkoci” dodając, że ich nie znosi. Zwykle górą byli Anglicy, ale kiedy w 1977 roku Szkoci wygrali 2:1, to kibice wybiegli na murawę i rozebrali obie bramki. Poza wszystkim Szkoci żyją z Anglikami, jak pies z kotem. Inna sprawa, że te dwie nacje żyć bez siebie nie mogą.

 

W meczu Polaków ze Szkotami polała się krew

 

Dotychczasowe mecze Polaków ze Szkotami, to nie jest jakaś barwna historia. Dwa ostatnie, w eliminacjach do Euro 2016 kończyły się bramkowymi remisami (dwa razy po 2:2), a w drugim z nich Robert Lewandowski ratował nas przed porażką golem w doliczonym czasie gry. To nie był jednak nasz najlepszy mecz na Hampden Park. O wiele ciekawszy był ten z 1965 roku, z eliminacji do mundialu 1966. Wygraliśmy 2:1, choć nikt na nas nie stawiał.

 

Tamto 2:1 było jednym z największych triumfów polskiej piłki w latach 60-tych. Odżyły nadzieje na awans od mundialu, ale ostatecznie zostaliśmy brutalnie odarci ze złudzeń przez Włochów, którzy rozbili nas w Rzymie aż 6:1. Wróćmy jednak do Glasgow, gdzie 107 tysięcy widzów zobaczyło nieustępliwie walczących Polaków. Nie zważali oni na ostrą, momentami wręcz brutalną grę gospodarzy. Z rozciętych warg lała się krew, kontuzjowany Antoni Nieroba od 37. minuty statystował na boisku, ale trzymaliśmy się dzielnie, tracąc jedną bramkę. A kiedy przejęliśmy inicjatywę, to w dwie minuty rozprawiliśmy się z rywalem. Wielki Ernest Pohl sam strzelił jednego gola, potem dograł piłkę Jerzemu Sadkowi, jednemu z dwóch debiutantów w drużynie prowadzonej przez Ryszarda Koncewicza. Wygranej gratulował Polakom Denis Law, gwiazdor szkockiej reprezentacji.

 

A teraz? Wynik i to jak zagramy ze Szkocją, nie będzie miało żadnego znaczenia, jeśli w finale baraży o mundial pokonamy Szwedów lub Czechów i zapewnimy sobie wyjazd do Kataru. Szkoci mają nas tylko do tego meczu przygotować. I pewnie to zrobią. W końcu w grupie F zajęli drugie miejsce, przegrywając tylko jeden mecz, z Danią (0:2). W trzech ostatnich nie stracili bramki, sześć ostatnich wygrali. To będzie dobry i pożyteczny test dla Biało-Czerwonych.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie