Raków o trzy kroki od zawstydzenia piłkarskiej Polski i... swojego miasta

Piłka nożna
Raków o trzy kroki od zawstydzenia piłkarskiej Polski i... swojego miasta
fot. Cyfrasport
Marek Papszun

Raków Częstochowa stoi przed historyczną szansą, aby wywalczyć mistrzostwo Polski. Podopieczni Marka Papszuna mają wszystko w swoich rękach i nogach. Jeżeli nie stracą punktów do końca sezonu, sprawią nie lada niespodziankę, jednocześnie zawstydzając inne polskie "potęgi" oraz... własne miasto.

"Inne kluby ich nienawidzą. Zrobili to w kilka lat"

 

Parafrazując znane tabloidowe nagłówki należy przyznać, że Raków już zawstydził wiele innych klubów z PKO BP Ekstraklasy, które mogą jedynie z podziwem patrzeć, jak klub, który jeszcze kilka lat temu rywalizował w drugiej lidze, obecnie jest o krok od mistrzowskiego tytułu. A może przecież sięgnąć po potrójną koronę, ponieważ znalazł się w finale Fortuna Pucharu Polski - jako obrońca trofeum, a na początku sezonu wywalczył Superpuchar Polski.

 

Historia Rakowa jest idealnym scenariuszem na film albo książkę. Nie trzeba daleko sięgnąć pamięcią, aby przypomnieć sobie trudne czasy dla RKS-u, tułaczkę po niższych ligach i status klubu będącego na peryferiach polskiego futbolu. Wystarczyło kilka lat mądrego zarządzania i efekty są piorunujące. "Mądre zarządzanie" - tylko i aż tyle w realiach naszej piłki.

 

W Częstochowie wszystko jest budowane na solidnych fundamentach - profesjonalizm od A do Z. Nic nie jest pozostawiane przypadkowi. Jest właściciel i jest prezes - nie ma łączenia obu funkcji, jeżeli ten pierwszy uznał, że są ludzie bardziej kompetentni do pełnienia tego obowiązku. Jest przede wszystkim niesamowita cierpliwość, której tak często brakuje włodarzom wielu klubów. Mowa o angażu Marka Papszuna, który w Rakowie pracuje już wiele lat i jego pozycja jest niepodważalnie mocna. Żaden piłkarz nie jest ważniejszy od trenera, co jak wiemy - w innych klubach, nie tylko polskich - różnie z tym bywa.

 

A przecież nie zawsze pozycja Papszuna w Częstochowie była mocna. Ktoś powie, że łatwo jest utrzymać trenera w zespole, skoro ten non stop odnosi z nim sukcesy. Mało kto pamięta jednak, że przyszłość 47-latka co najmniej parę razy stała pod znakiem zapytania w Rakowie - oczywiście według mediów, bo w klubie wiedzieli, że to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu.

 

Raków pod wodzą Papszuna przeżywał trudne chwile, a nawet kryzysy. Przez tyle lat pracy w jednym klubie to nieuniknione, ale przecież śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że Papszun w każdym innym polskim klubie byłby już zwalniany co najmniej raz albo i częściej. Kiedy czerwono-niebiescy byli beniaminkiem w obecnej Fortuna 1 Lidze, drużynie zdarzyła się zła passa. Tak się akurat złożyło, że w tym samym czasie z Legią Warszawa rozstał się Jacek Magiera - wychowanek Rakowa. Od razu pojawiły się sugestie z różnych środowisk, aby właśnie Papszuna zastąpić Magierą, gdyż zdaniem niektórych Papszun pewnej poprzeczki nie przeskoczy, a wyższa liga to dla niego za duży rozmiar kapelusza.

 

Papszun, podobnie jak cały Raków, zawstydził inne kluby, które nieudolnie próbowały lub próbują osiągnąć sukces na niwie krajowej (bo na niwie międzynarodowej sukcesem jest przebrnięcie kwalifikacji). Ale zła polityka transferowa, nieumiejętne wydawanie pieniędzy i wreszcie brak wspomnianej cierpliwości i zaufania względem trenera i piłkarzy są najczęściej powodem do porażki.

 

Był skansen, jest kurnik

 

W Częstochowie do pełni szczęścia brakuje infrastruktury. Szkoda, że w mieście średniej wielkości w Polsce, które za chwilę może być stolicą polskiego futbolu - zamiast nowoczesnego obiektu (niekoniecznie dużego, ale kameralnego, zadbanego), powstał "kurnik". I co gorsza, zdaniem włodarzy miasta prezentuje się on ładnie i nie ma potrzeby na coś lepszego.

 

Tymczasem nie brakuje złośliwych komentarzy, że domem częstochowskich klubów piłkarskich od kilku lat jest Bełchatów. Najpierw za sprawą Rakowa, a teraz pierwszoligowej Skry. Ci pierwsi dodatkowo domowe mecze w europejskich pucharach musieli grać w Bielsku-Białej.

 

Lepsza ładna drużyna z brzydkim stadionem niż odwrotnie, lecz nie ulega wątpliwości, że potencjalny mistrz Polski, który drugi rok z rzędu będzie reprezentował nasz kraj w kwalifikacjach do europejskich pucharów, zasługuje jak mało kto na nowoczesny obiekt. W częstochowskim magistracie sami przyznali jakiś czas temu, że sukcesy i progres Rakowa znacznie przerosły ich oczekiwania, co tylko dobitnie pokazuje podejście tamtejszych władz do piłki nożnej.

Krystian Natoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie