Trener Podbeskidzia: Myślimy tylko o tym, jak pokonać Widzew!

Piłka nożna
Trener Podbeskidzia: Myślimy tylko o tym, jak pokonać Widzew!
Fot. Cyfrasport
Trener Smyła o meczu z Widzewem: Niech życie pisze swój scenariusz. My musimy wygrać i to cała filozofia. Mecz będzie otwarty, pewnie nerwowy, trzeba będzie iść na ryzyko. Dla kibica to będzie świetne spotkanie. Kto przegra? Według mnie łatwiej byłoby skreślić szóstkę w totka niż wytypować ten wynik.

Przed nami ostatnia kolejka sezonu zasadniczego Fortuna 1 Ligi. Na górze tabeli trwa zacięta walka o bezpośredni awans i baraże. I wszystko jest możliwe. Nadziei nie traci trener Podbeskidzia Bielsko-Biała. – Po ostatnim remisie z Arką u siebie zawodnicy schodzili z boiska sponiewierani, padali na twarz. Jednak motywacja wróciła. Teraz myślimy tylko o tym, jak wygrać z Widzewem w Łodzi – mówi nam Mirosław Smyła.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Pan wie, co musi się stać, żeby Podbeskidzie awansowało do barażów o awans do PKO Ekstraklasy?

 

Mirosław Smyła, trener Podbeskidzia: Wiem, że wiele rzeczy musi się wydarzyć. Ja się tym jednak nie przejmuję. Mam taką dewizę, że jak na coś nie mam wpływu, to nie jest to powodem moich zmartwień.

 

Czyli?

 

W głowie mamy jedno. Jedziemy do Łodzi, żeby wygrać z Widzewem. Wygraliśmy ostatnio na wyjeździe, zagraliśmy u siebie dobre spotkanie z Arką, więc mamy podstawy, by sądzić, że z Widzewem nie jesteśmy bez szans.

 

Ten ostatni remis z Arką mocno wam jednak skomplikował sprawę.

 

To prawda. Zagmatwało się to wszystko, a zawodnicy schodzili z boiska sponiewierani, padali na twarz. Jednak motywacja wróciła. W końcu nie wszystko stracone, a my nie mamy się czego wstydzić, bo stworzyliśmy dobre widowisko. Dlatego mocno się szykujemy na Widzew, dla którego to spotkanie z nami jest równie ważne, jak dla nas. Oni muszą wygrać, bo w innym razie mogą stracić drugie, premiowane bezpośrednim awansem miejsce. Ich obowiązkiem jest wygrać u siebie, jeśli nie chcą, żeby coś, na co pracowali przeszło im koło nosa. Ta ostatnia kolejka będzie takim dobrym podsumowaniem całego sezonu.

 

To prawda. I wszystko może się wydarzyć.

 

Na dole jest wszystko jasne, ale na górze, na miejsca dwa-dziewięć może być rotacja.

 

Rozumiem, że oddalibyście wszystko za szóste miejsce?

 

Tak. Osobiście byłbym bardzo, ale to bardzo szczęśliwy, bo to byłoby ukoronowanie krótkiej pracy z dużym happy endem. Nie chcę tu jednak niczego prorokować, czy podsumowywać. Teraz najważniejsza jest cisza i spokój. Widzew to duże wyzwanie.

 

Wspomniał pan o krótkiej pracy. Pana odpowiedzialność za wynik Podbeskidzia w tym sezonie, to może raptem kilka procent.

 

Zanim się pojawiłem, to zespół nie potrafił wygrać przez jedenaście kolejek z rzędu. To spowodowało taką, nie inną sytuację. Trudno mi jednak jakoś się nad tym rozwodzić. Może by mnie tu nie było, jakby nie ta seria. Życie układa plan. Chcesz rozśmieszyć Boga? Pokaż mu swój plan.

 

W mediach można przeczytać, że bez względu na końcowy wynik trener Smyła pożegna się z Podbeskidziem.

 

Nie wiem, czy to moja żona plotki sieje, czy też ktoś wie więcej ode mnie. Ja nie wiem, co będzie jutro, pojutrze i się tym nie przejmuję.

 

Byłoby panu przykro, gdyby doszło do rozstania? Opanował pan kryzys, dobrze wykonał pan swoją robotę. Szansa na coś więcej została przegrana wcześniej.

 

W piłce nie ma czegoś takiego. Mnie zwalniano po przegranej kolejce rundy wiosennej. Przyjmowano mnie też do klubu, w którym trener wykonał plan.

 

Przed ostatnią kolejką ma pan jakieś problemy kadrowe w zespole?

 

Bonifacio nie zagra za kartki i to wszystko. Reszta jest do dyspozycji. Doprowadzamy ich do używalności, bo przecież za nami wiele spotkań i zawodnicy czują to w kościach. Inna sprawa, że w naszym przypadku, jak wspomniałem, ważniejsze jest to, by drużynę wzmocnić psychicznie, żeby wierzyła.

 

Ile daje pan swojej drużynie procent szans na awans?

 

Niejedno się już przeżywało, ale nie podejmę się oceny naszych szans. Niech życie pisze swój scenariusz. My musimy wygrać i to cała filozofia. Mecz będzie otwarty, pewnie nerwowy, trzeba będzie iść na ryzyko. Dla kibica to będzie świetne spotkanie. Kto przegra? Według mnie łatwiej byłoby skreślić szóstkę w totka niż wytypować ten wynik.

 

Rozumiem, że wszystkie możliwe kombinacje i małe tabelki ma pan w głowie.

 

Nie, żadnych tabelek. Jak pracowałem w Wigrach Suwałki i graliśmy z Rakowem o utrzymanie, to mówiłem chłopakom, że grają dla drużyny, że muszą pokazać, iż są mężczyznami. To są slogany, ale to zostaje na lata. Dawid Polkowski, który jest teraz w Podbeskidziu, był wtedy w Wigrach i on to pamięta. Kupiony samochód kiedyś się zniszczy, a to, co w głowie, to zostaje, tego nikt nam nie zabierze. Ja pamiętam ze szkoły nauczyciela języka rosyjskiego, który mówił, że w domu niczego nie ma, ale zwiedził cały świat i przez to jest najbogatszym człowiekiem na świecie. Po tym weekendzie wszyscy będziemy bogatsi o nowe wspomnienia.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie