Waldemar Wspaniały o ZAKSIE i dawnym Mostostalu: Widzę wiele podobieństw

Siatkówka
Waldemar Wspaniały o ZAKSIE i dawnym Mostostalu: Widzę wiele podobieństw
fot. PAP
Waldemar Wspaniały w objęciach zawodników Mostostalu Azoty Kędzierzyn-Koźle.

- Widzę wiele podobieństw obecnej ZAKSY, do Mostostalu Azoty, który prowadziłem. To dwa najmłodsze zespoły, oparte na Polakach. My też chcieliśmy wtedy wygrać Ligę Mistrzów, ale przy tamtych układach, nie mieliśmy za dużo szans - powiedział trener i współtwórca pierwszych międzynarodowych sukcesów Mostostalu Azoty Kędzierzyn-Koźle z lat 1999–2004.

Marta Ćwiertniewicz: Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle już w niedzielę drugi raz z rzędu zagra w finale Ligi Mistrzów. Można powiedzieć, że ten klub jest siatkarską potęgą, ale tworzyła się ona już na początku XXI wieku, a Pan był jednym z jej autorów. Jak wyglądało budowanie Mostostalu Azoty?

 

Waldemar Wspaniały: Ostatnio zastanawiałem się nad tym, bo widzę wiele podobieństw obecnej drużyny, do tej, którą prowadziłem. Dawniej skład był może nieco bardziej stabilny. Przede wszystkim były i są to dwa najmłodsze zespoły. Za moich czasów był Sebastian Świderski, Paweł Papke, Marcin Prus, Robert Szczerbaniuk. Oni mieli nieco ponad 20 lat i dopiero rozpoczynali swoją karierę. W obu tych zespołach główne role odgrywają Polacy. Teraz jest dwóch Amerykanów, wtedy było dwóch Słowaków. Te najważniejsze role jak atakujący, skrzydłowi i środkowi, to młodzi polscy zawodnicy, kilka podobieństw jest. Jak ja przyszedłem do Mostostalu, to większość zawodników już była, sprowadził ich prezes Pietrzyk. Myślę o Papke, Szczerbaniuku, Musielaku. Za mojej kadencji po roku doszedł do nas Świderski, gdzie była bardzo mocna walka z AZS-em Częstochowa. Wygraliśmy tę walkę i bardzo dobrze, okazało się, że to był strzał w dziesiątkę. Znaliśmy się z Sebastianem, pracowaliśmy razem pięć lat wcześniej w Stilonie Gorzów Wielkopolski. Skończyło się trzema finałami, dwa finały Ligi Mistrzów, brązowy medal i czwarte miejsce oraz finał Pucharu CEV we Florencji zakończony brązowym medalem. Teraz drugi raz z rzędu chłopaki są w wielkim finale. To ogromny sukces, ale wszyscy liczymy na to, że powtórzą sukces z ubiegłego roku, tym bardziej że w decydujących meczach potrafią się skoncentrować, zmobilizować pomimo problemów z Norbertem Huberem. Bez niego wygrali zdecydowanie rywalizację z Jastrzębskim Węglem.

 

Wymienił Pan wiele sukcesów Mostostalu Azoty, a czy jest jakiś moment, który pamięta Pan szczególnie, wspomina najlepiej?

 

Był taki mecz grupowy z Olympiakosem Pireus. Siatkówka grecka była wtedy bardzo mocna. Dwa zespoły, Olympiakos i Iraklis Saloniki, grały w finale Ligi Mistrzów. Przegraliśmy seta 24:18 i wygraliśmy, co wydawało się niemożliwe. Drugi taki moment, to mecz ćwierćfinałowy o wejście do wielkiego finału z Friedrichshafen. Tam przegraliśmy 3:1, a w Opolu wygraliśmy 3:1 i dwoma punktami weszliśmy do finału, który również odbywał się w Opolu. Oczywiście również ostatni finał, kiedy graliśmy o brązowy medal z Paris Volley w Mediolanie. Wygraliśmy ten mecz 3:0 i zdobyliśmy brąz po ponad 20 latach. Sebastian dostał dwie nagrody indywidualne, Dusan Kubica również. Oczywiście chcieliśmy wszyscy wygrać wtedy Ligę Mistrzów, ale myślę, że nie mieliśmy za dużo szans w tamtych układach.

 

Klub z Kędzierzyna-Koźla zmienia się personalnie, ale co takiego jest w tym klubie, w tym mieście, że mimo zmian ciągle odnosi sukcesy?

 

Bardzo dobre pytanie, bo też na ten temat dużo myślałem. Co to jest? W tym roku odchodzi trzech najlepszych zawodników i trener. W poprzednich latach dzieje się to samo. My przez cztery lata graliśmy praktycznie w niezmienionym składzie. Dochodzili tylko młodzi zawodnicy jak Bartek Soroka czy Olek Januszkiewicz. Myślę, że coś jest w tym mieście, w tym środowisku. Da się wyczuć, że to miasto, Zakłady Azotowe i wszyscy sponsorzy żyją siatkówką. Dla nich siatkówka jest najważniejsza jako rozrywka, sport i sposób na spędzanie wolnego czasu. To przekłada się na atmosferę w drużynie. Ze strony organizacyjnej wszyscy pracownicy są bardzo zaangażowani, grają do jednej bramki, kolokwialnie mówiąc. Patrząc na finał PlusLigi, grały dwie ZAKSY. Po jednej stronie ZAKSA, a po drugiej stronie czterech zawodników, którzy jeszcze niedawno w niej grali. Okazało się, że ta aktualna jest lepsza.

 

Finał Ligi Mistrzów jest powtórką z poprzedniego roku. Składy trochę się różnią, ZAKSA ma więcej zmian niż Trentino. Czy to może być atutem kędzierzynian?

 

To fajne i trudne pytanie. Czy może być atutem? Okazuje się, że właściwie dla ZAKSY nic się nie zmieniło, a może nawet jest lepiej, bo w tamtym roku byli wicemistrzami Polski, a w tym są mistrzami, zdobyli Puchar i są w finale Ligi Mistrzów. Nie będzie to decydujący czynnik. Według mnie szanse są równe, zadecyduje dyspozycja dnia całego zespołu i dyspozycja indywidualna poszczególnych zawodników. Życzyłbym sobie, żeby nasi skrzydłowi, Olek, Semen i Kaczmarek grali na swoim najwyższym poziomie. Pozostali na pewno będą pomagać.

 

Jak dużą stratą dla zespołu jest brak Norberta Hubera? Czy zespół jest w stanie w tak krótkim przystosować się do gry z innym środkowym?

 

Okazuje się, że nie ma żadnej straty. Krzysiu Rejno wszedł i grał bardzo odważnie. On dużo grał w tym roku za Smitha lub Hubera. Rozegrał bardzo dobry mecz w bloku i zagrywce. Oni mają to już poukładane. Dla Hubera to był najlepszy sezon w życiu, to młody chłopak, który dopiero zaczął swoją karierę. Niestety stało się tak, jak się stało i kariera reprezentacyjna w tym roku się dla niego skończyła. Ten ostatni mecz pokazał, że nie było zbyt dużej straty na pozycji.

 

Będzie Pan oglądał finał na żywo. Jaki jest Pana wymarzony scenariusz?

 

Kibice na pewno chcieliby pięć setów i zwycięstwo ZAKSY. Ja bym chciał, żeby wygrała 3:0, ale zdaję sobie sprawę, że to nie będzie takie łatwe. Miałem szczęście w ubiegłym roku, że zostałem zaproszony i byłem na tym finale. W tym roku też zostałem zaproszony i będę. Co więcej, finał dziewczyn jest też w tym samym składzie z Asią Wołosz. Oby powtórzyły się wyniki z ubiegłego roku.

 

W takim razie tego życzę i bardzo dziękuję za rozmowę.

 

Tego życzymy sobie wszyscy, cała siatkówka polska. Będziemy trzymać kciuki i za Asię, i za zespół z Kędzierzyna.

 

 

Transmisja finału Ligi Mistrzów Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - Trentino Itas w Polsacie Sport i na Polsat Box Go. Początek w niedzielę o godz. 20:50.

Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie