Białoński: Alchemia Michniewicza, czyli którędy na Katar?

Piłka nożna
Białoński: Alchemia Michniewicza, czyli którędy na Katar?
Fot. Cyfrasport
Białoński: Skoro późna wiosna nie była nasza, to miejmy nadzieję, że do nas należeć będzie piłkarska jesień. Natomiast czas na eksperymenty dobiegł końca. Czesławowi Michniewiczowi zostały zaledwie trzy mecze – rewanże z Holandią i Walią w Lidze Narodów, w później towarzyska potyczka najpewniej z Chile, by wypracować jakikolwiek automatyzmy w grze.

Teoretycznie do mundialu został szmat czasu, ale jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że przed MŚ kadra spotka się tylko raz i to na krótko, to zrozumiemy, że przed Czesławem Michniewiczem schody i to niekoniecznie do piłkarskiego nieba. Po meczu z Belgią, która nas zdominowała na PGE Narodowym jak nikt dotąd, mamy mentlik w głowie, ale nie tylko my. Zapewne piłkarze i sam selekcjoner również. Co z niego wyniknie – zastanawia się dziennikarz Interii Michał Białoński.

W czterech czerwcowych meczach Ligi Narodów zdobyliśmy cztery punkty. Utrzymując średnią punktu na mecz we wrześniu, w rewanżach z Holandią i Walią, powinniśmy się utrzymać w Dywizji A Ligi Narodów, ale już w listopadzie na mundialu to będzie za mało.


Świeża krew do wyjściowego składu


Niewątpliwie największymi plusami czerwca nie jest pokonanie rezerwowej Walii we Wrocławiu, ani nawet remis z Holandią w Rotterdamie. Jest nimi potwierdzenie przydatności i to nie tylko do szerokiej kadry, ale też do wyjściowego jej składu świeżej krwi: Nicoli Zalewskiego, Szymona Żurkowskiego i Jakuba Kiwiora. Problem w tym, że ani razu nie udało się przetestować wyjściowego składu.


Chcielibyśmy, aby wizytówką tej drużyny był remis 2-2 z Holandią w Rotterdamie, gdzie jednak zabrakło Roberta Lewandowskiego i aż do końcowych minut Kamila Glika, bez których trudno wyobrazić sobie skład na mecz z Meksykiem 22 listopada, jaki rozegramy na mundialu.


Rodzi się pytanie, czy selekcjonerowi wystarczy czasu na zgranie. W czerwcowych meczach brakowało mi choć jednego, który zagralibyśmy w wyjściowym składzie na mundial. Trener Czesław Michniewicz grą na galowo określił rewanż z Belgami, ale zwolnił z niego Grzegorza Krychowiaka, natomiast kontuzja wyautowała Jana Bednarka.


O ile po marcowej kampanii mogliśmy być spokojni, nie tylko z uwagi na wygrany baraż ze Szwecją. Również z tego powodu, że widzieliśmy jasną koncepcję składu i taktyki Czesława Michniewicza, które wypaliły. W czerwcu trudno o takie wnioski i to abstrahując od wyników. Przy nich należy brać poprawkę na to, że rywale, zwłaszcza Belgia i Holandia byli ze znacznie wyższej półki.


Mnie jednak niepokoi, gdy trener, na cztery mecze przed mundialem, najpierw mówi w Holandii, że nie ma kiedy potrenować gry trójką stoperów, więc nie za bardzo bierze ją pod uwagę, a cztery dni później, na rewanż z Belgią stosuje ten wariant. I gra zespołu, szczególnie w pierwszej połowie, wygląda koszmarnie. Na PGE Narodowym gościło wiele silnych drużyn, z Portugalią i Niemcami na czele, ale jeszcze nigdy nikt nas tak nie zdominował po piłkarsku.


Zarówno Belgia, jak i Holandia w czerwcowych meczach rotowały składem, ale ustawienie taktyczne pozostawało to samo. W imię wypracowywania automatyzmów, gry na pamięć właśnie.


Koniec eksperymentów. Pora na zgrywanie zespołu


Nawet prezes PZPN-u Cezary Kulesza czeka na powrót do węższego składu na zgrupowaniu. - Na koniec tych testów sztab szkoleniowy wyciągnie wnioski i zawęzi kadrę – powiedział mi po porażce 1-6 z Belgią.


Ziarno niepokoju zasiał też Grzegorz Krychowiak, który po spotkaniu z Walijczykami wypowiedział znamienne zdanie: - Dziś o obliczu kadry nie decyduje jedenastu, tylko czterdziestu piłkarzy – wypalił „Krycha”.


Skoro późna wiosna nie była nasza, to miejmy nadzieję, że do nas należeć będzie piłkarska jesień. Natomiast czas na eksperymenty dobiegł końca. Czesławowi Michniewiczowi zostały zaledwie trzy mecze – rewanże z Holandią i Walią w Lidze Narodów, w później towarzyska potyczka najpewniej z Chile, by wypracować jakikolwiek automatyzmy w grze.


Kilka powołań było na kredyt


Znaków zapytania jest wiele: czy po kontuzjach gotowi będą Jakub Moder i Paweł Dawidowicz. Jak potoczą się losy Sebastiana Szymańskiego, który zmienia klub, Grzegorza Krychowiaka, Krystiana Bielika, którzy mają taką perspektywę i Jacka Góralskiego z Jakubem Kamińskim, dla których poważne wyzwanie o nazwie Bundesliga.


Oby ten lekki mętlik w głowie, jaki został po czerwcowych meczach, przerodził się w ból głowy od nadmiaru wyboru. Na razie ów nadmiar był tylko na bramce, a na pozostałych pozycjach, jak lewa obrona był, ale czysto teoretyczny. W czterech meczach Ligi Narodów Czesław Michniewicz wykorzystał 26 spośród 35 powołanych piłkarzy. Tomasz Kędziora, Kamil Pestka, Marcin Kamiński, Dominik Kun, Konrad Michalak, Przemysław Płacheta, Kamil Jóźwiak, na początku zgrupowania Sebastian Walukiewicz i kontuzjowany Krystian Bielik nie byli wykorzystywani przez selekcjonera. Znaczna część z nich, na czele z Płachetą, który nie grał w klubie i M. Kamińskim, który w wieku 30 lat ma tylko siedem gier w kadrze i nie przechodzi testu u kolejnego już selekcjonera, była powołana na kredyt.

Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: PSG - Barcelona. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie