Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki wrócili do kraju

Inne
Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki wrócili do kraju
Fot: PAP
Lekkoatletyka: Polacy wrócili do kraju z Eugene. Młociarze w najlepszych nastrojach

Młociarze Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki, czyli złoty i srebrny medalista zakończonych w niedzielę lekkoatletycznych mistrzostw świata w Eugene, są zadowoleni ze swoich występów i gotowi do dalszej pracy. Przed nimi jeszcze dwa ważne starty w tym sezonie.

Fajdek, który mistrzem świata został już po raz piąty z rzędu, uzyskał w USA odległość 81,98 m. To jego najlepszy w karierze wynik w czempionacie globu.

 

"Lubię te zawody. Jako dziecko marzyłem, żeby być najlepszym młociarzem na świecie. Z igrzyskami się trochę nie dogadałem, ale na szczęście medal się pojawił. Jestem trochę zawiedziony swoim wynikiem. Szykowaliśmy się przynajmniej na metr, półtora metra dalsze rzuty, ale 25 minut przerwy między trzecią a czwartą kolejką "zamroziło" ten konkurs, nie było sensu rzucać. To pokazuje, jaki takie przerwy mają wpływ" - relacjonował w trakcie konferencji prasowej w hotelu Courtyard by Marriott na lotnisku Okęcie.

 

ZOBACZ TAKŻE: Historyczny mityng Diamentowej Ligi w Polsacie Sport!

 

Jego trener Szymon Ziółkowski również przyznał, że spodziewał się dalszych rzutów podopiecznego, ale nie było mowy o pretensjach czy żalu.

 

"Dużo łatwiej być zawodnikiem niż trenerem na trybunach, jest to trochę niewdzięczna rola, tym bardziej kiedy ma się doświadczenie startów w mistrzostwach świata. Wiedzieliśmy już od kilku tygodni, że jest coraz lepiej z jego formą, że jest przygotowany do obrony tytułu" - zaznaczył Ziółkowski, który w 2001 roku sam również wywalczył złoto MŚ.

 

Nowicki nie krył zadowolenia zarówno ze swojego występu, jak i ze zwycięstwa kolegi z kadry.

 

"Lepiej nie mogliśmy tego wykonać, przywieźliśmy złoto i srebro. W tym roku Paweł był górą i bardzo się z tego cieszę, bo znów stoimy na najwyższych stopniach podium. Oby zachować tę passę jak najdłużej. W jakiej konfiguracji - to już kwestia dnia. To dobra motywacja do pracy nad sobą, do poprawiania błędów, które popełniam" - powiedział mistrz olimpijski z Tokio.

 

W roli jego trenerki zadebiutowała na dużej imprezie Joanna Fiodorow.

 

"Śmiałam się, że stojąc na trybunach "rzucałam razem z nim". Cieszę się, że to pierwsza moja impreza w roli trenera i mamy srebrny medal. To była piękna rywalizacja między chłopakami. Stanęli na wysokości zadania, zrobili swoje" - oceniła wicemistrzyni świata z 2019 roku.

 

W Eugene Polacy wywalczyli łącznie cztery medale. Poza młociarzami na podium stanęła też dwukrotnie Katarzyna Zdziebło w chodzie na 20 i 35 km.

 

"Wspaniała postawa Kasi Zdziebło, która potrafiła po triumfie na 20 km zregenerować się i powtórzyć podium na 35 km. To był wielki wysiłek, wielki wyczyn. Była bardzo zmęczona, ale szczęśliwa, bo spełniła swoje marzenie" - podsumował wiceprezes PZLA Tomasz Majewski.

 

Ziółkowski opowiedział z kolei anegdotkę o igrzyskach olimpijskich w Sydney, gdzie Polacy wywalczyli złote medale w rzucie młotem - triumfował właśnie Ziółkowski - i w chodzie sportowym.

 

"Wśród osób pracujących na tamtejszym stadionie mówiono, że w Polsce się albo rzuca młotem, albo po niego chodzi... W Euguene zasadniczo było podobnie" - skwitował.

 

Przed biało-czerwonymi jeszcze dwa ważne starty w tym sezonie - 6 sierpnia na Stadionie Śląskim w Chorzowie odbędzie się Memoriał Kamili Skolimowskiej będący jednocześnie pierwszym w historii etapem Diamentowej Ligi w Polsce, a dziewięć dni później w Niemczech rozpoczną się mistrzostwa Europy.

 

"Do Monachium wybieramy się dużą, silną kadrą i mamy nadzieję, że mistrzowie potwierdzą swoją klasę, a część osób, którym (MŚ w Eugene) trochę gorzej wyszły, będzie miała okazję, żeby się poprawić, jeszcze pokazać się w tym sezonie" - powiedział Majewski.

 

Fajdek zwrócił z kolei uwagę, że czołowi młociarze imprezy w Eugene pochodzą ze Starego Kontynentu.

 

"Nam nie robi różnicy, czy to są mistrzostwa świata, czy mistrzostwa Europy. Dokładnie tak samo musimy wystartować i z tymi samymi zawodnikami się zmierzyć. Życzę nam powodzenia, bo może się przydać" - powiedział z uśmiechem.

 

Występ Nowickiego w Bawarii stał pod znakiem zapytania, ale wszystko wskazuje na to, że wicemistrz świata będzie jednak mógł wystartować.

 

"To było spowodowane bólem biodra. Czułem, że może warto sobie odpuścić i nie mieć kontuzji, ale po starcie w mistrzostwach świata udało się to z moimi fizjoterapeutami poskładać. Czuję się lepiej, trenujemy dalej" - zapewnił.

cd, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie