Marian Kmita: Kongres czy Targi?

Inne
Marian Kmita: Kongres czy Targi?
fot. Cyfrasport
Marian Kmita: Kongres czy Targi?

W ciągu ostatnich dwóch tygodni miałem przyjemność uczestniczenia w dwóch ważnych wydarzeniach związanych ze sportem, chociaż nominalnie "sport" to był jedyny wspólny mianownik obu imprez. Pierwsza to "I Europejski Kongres Sportu i Turystyki" zorganizowany w Zakopanem przez m.in. nasze Ministerstwo Sportu. Drugie to posiadający kilkudziesięcioletnią tradycję "Sportel" - czyli "Global Sports Media & Technology Convention" w Monako.

Impreza w Zakopanem to debiutant w kalendarzu ważnych wydarzeń okołosportowych, więc obaw o jej jakość było wiele. Na szczęście okazało się, że przybyłe do stolicy Tatr półtora tysiąca uczestników trzydniowego Kongresu to absolutna intelektualna elita środowiska sportowego w Polsce. Umiejętny dobór tematów do kilkudziesięciu paneli dyskusyjnych i warsztatów w zasadzie dotykał wszystkich możliwych zagadnień związanych ze sportem zawodowym, amatorskim czy też aktywnością osób niepełnosprawnych. Dyskutowano, często zaciekle, o aspektach organizacyjnych, biznesowych, infrastrukturalnych i relacjach z mediami naszych związków sportowych, lig, a nawet pojedynczych, konkretnych klubów. Szczególnie gorąco było w czasie debat związanych z rynkiem praw telewizyjnych, bo każdy z panelistów, co zrozumiałe, do ostatka bronił swojej pozycji wobec wielkiej ofensywy dystrybucji sportowego contentu w social mediach i internecie. A już naprawdę zawrzało, kiedy dyskusja dotknęła rychłego wkroczenia do transmisji telewizyjnej sztucznej inteligencji w charakterze automatycznej produkcji sygnału i komentarza ze sportowego wydarzenia wszelkiej maści. Na razie prace nad tym zjawiskiem mają charakter wybitnie testowy, ale kto wie, co się wydarzy w najbliższej przyszłości. Wszak wszyscy na świecie, w każdej dziedzinie gospodarki, uciekają od zbędnych koszów, więc dlaczego sport w mediach elektronicznych miałoby to ominąć?

Zobacz także: Marian Kmita o nagrodzie Mecenasa Sportu: To potwierdzenie tego, że nasza praca zespołowa ma sens

 

Poza sprawami sensu stricte sportowymi, nie udało się w Zakopanem uciec od polityki. To całkiem zrozumiałe, w obliczu wojny, w którą od lutego jest zaangażowana prawie cała Europa, cześć paneli musiała dotyczyć tego, co dzieje się na Ukrainie. Panele były bardzo interesujące, bo zaproszeni goście wypadli świetnie, ale niestety był to jedyny element Kongresu, który tym razem przymiotnika "Europejski" użył nieco na wyrost. Zaproszenie do udziału w Kongresie Wiceministra Sportu Ukrainy - Andriya Chesnokova czy Minister Sportu Litwy - Jurgity Siugzdiniene to trochę za mało, aby poważnie mówić o jego międzynarodowości.

 

To też jest nauczka na przyszłość, bo składając razem wszystkie nasze polskie aktywa, możemy doprowadzić do naprawdę ciekawego i naprawdę  m i ę d z y n a r o d o w e g o, cyklicznego wydarzenia w Zakopanem. Już poprzez same koneksje Prezydenta RP (który nie tyko objął patronat honorowy nad imprezą, ale i osobiście stawił się na miejscu), można by było bardzo wzmocnić i urozmaicić skład zagranicznych gości. Minister Kamil Bortniczuk pewnie ma też swoich licznych przyjaciół po fachu w Europie i na świecie. To powinno być drugie poważne źródło umiędzynarodowienia Kongresu. No i my - ludzie z branży - też możemy nieco pomóc. Podczas wspomnianych na wstępnie targów "Sportel" zadałem sobie w sumie niewielki trud zapytania naszych biznesowych partnerów, czy chcieliby w przyszłości wziąć udział w takim Kongresie w Zakopanem. Każdy bez wyjątku twierdził, że jeśli tylko zostanie zaproszony to przyjedzie albo przyśle solidne zastępstwo. A byli to poważni albo bardzo poważni ludzie europejskiego sportu, jak choćby Guy-Laurent Epstein - dyrektor marketingu w UEFA Events SA.

 

Jeden z pytanych, Zdenek Rak, CEO z Pragosport, poszedł nawet dalej i powiedział tak: "Pewnie, że przyjadę. Zawsze chętniej do Polski, niż tutaj do Monako. Przecież to, co się dzieje tutaj urąga potencjałowi tej imprezy. Począwszy od jakości lotniska w Nicei, poprzez drożyznę w Monte Carlo, a na ledwie dwóch rodzajach piwa, jakie są tutaj do wyboru skończywszy" - śmiał się na koniec rozmowy Zdenek. Inni, Anglicy, Niemcy czy Włosi - już mniej dowcipnie od Czecha - twierdzili, że polski rynek jest dla nich bardzo ważny, a kontakt osobisty jest w ich biznesie najważniejszy, więc czekają w przyszłym roku na zaproszenie na zakopiański Kongres od polskiego Ministerstwa Sportu, bo to mogłoby być istotne uzupełnienie w kalendarzu branżowych spotkań targów na "Sportelu".

 

Zatem, jeśli wszystkie sprawy pójdą dobrze, a chyba nie mogą pójść inaczej w obliczu nieuchronnych, organizowanych w przyszłym roku w Małopolsce Igrzysk Europejskich, frekwencja gości z zagranicy w kolejnym - "Międzynarodowym" - Kongresie Sportu i Turystyki w Zakopanem powinna być zdecydowanie większa. No i daj Bóg, aby tak się stało, bo to dla nas wielka szansa, na kolejny atut w budowaniu, tak mocno ostatnio nadwyrężonego, korzystnego wizerunku Polski i za ta bliższą, i za tą dalszą granicą.

Marian Kmita/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie