Trzy wielkie szanse Piotra Zielińskiego. Mundial, Liga Mistrzów, Serie A

Piłka nożna
Trzy wielkie szanse Piotra Zielińskiego. Mundial, Liga Mistrzów, Serie A
fot. PAP
Piotr Zieliński

Najbliższe miesiące będą przełomowe w karierze Piotra Zielińskiego. Razem z Napoli wskoczył na tak wysokie obroty, że ma szansę z pozycji wielkiego talentu awansować do elitarnego grona najlepszych piłkarzy świata. Pierwsze dwa kroki ku temu już zrobił, bo wraz z klubem w spektakularny sposób wygrał grupę w Lidze Mistrzów i jest też liderem Serie A. Wisienka na torcie przydałaby się w Katarze - sukces z Polską w finałach MŚ, a kropki nad "i" w maju w LM i zdobywając Scudetto w lidze włoskiej.

W drugiej połowie lat 90-tych, po jednym z błyskotliwych występów Mariusza Piekarskiego w barwach Flamengo Rio de Janeiro, komentujący ten mecz dla brazylijskiej telewizji słynny napastnik Canarinhos Roberto Rivelino powiedział, że to niemożliwe, aby ten piłkarz był Polakiem, bo tak świetnie wyszkoleni technicznie mogą być tylko Brazylijczycy. Komplement dla "Mario Piekario" niebywały ze strony mistrza świata z 1970 roku i wirtuoza techniki.

 

Podobnie jak Rivelino o Piekarskim, możemy powiedzieć o Piotrze Zielińskim. To nie jest polski piłkarz, choć przecież jak najbardziej wyszkolony w naszym kraju - w Orle Ząbkowice Śląskie i w Zagłębiu Lubin. "Zielinho" też gra w piłkę z brazylijską fantazją i techniką, z domieszką taktycznej szkoły włoskiej. Być może pewien wpływ na to miał też fakt, że stosunkowo wcześnie do tej Italii wyjechał, bo już jako siedemnastolatek trafił do Udinese.

 

Zieliński już nie rozczarowuje

 

Przez wiele lat Zieliński zachwycał polskich i włoskich kibiców umiejętnościami, błyskotliwymi zagraniami, miał pojedyncze znakomite mecze, ale - aż do 2021 roku - brakowało w tym powtarzalności i końcowego mocnego akcentu w postaci wielkich sukcesów Napoli i reprezentacji Polski. Szczególnie rozczarowani byli kibice naszej kadry, w której Piotr spisywał się zwykle poniżej możliwości i oczekiwań.

 

Co prawda Biało-Czerwoni z Zielińskim w składzie wywalczyli awans do finałów Euro 2016 i 2020, a także na mundial 2018, ale szczególnie występy reprezentacji Polski w tych dwóch ostatnich turniejach kończyły się niepowodzeniami, a udział w mistrzostwach świata w Rosji był wręcz kompromitacją. Jednak od połowy 2021 roku coś się pozytywnie przestawiło w grze Piotra. Regularnie błyszczy w Napoli, jest też od 1,5 roku zwykle wiodącą postacią reprezentacji.

 

Wirtuozerskie asysty "Zielka"

 

Akurat pomocnik Napoli podczas finałów Euro, rozgrywanych z powodu pandemii w 2021 zamiast w 2020 roku, spisywał się całkiem nieźle i był wyróżniającym się zawodnikiem naszej kadry, ale porażka w pierwszym meczu ze Słowacją sprawiła, że Polacy nie wyszli z grupy. Piotr w zremisowanym spotkaniu z Hiszpanią pokazał swoje mniej znane oblicze. Świetnie grał w defensywie, miał najwięcej przechwytów i odbiorów. Z kolei w meczu ze Szwecją popisał się kapitalną asystą, dokładnym podaniem na kilkadziesiąt metrów przy golu Roberta Lewandowskiego.

 

Te wirtuozerskie asysty to znak firmowy Zielińskiego zarówno w drużynie narodowej jak i w Napoli. Wszyscy zapewne pamiętają kilkudziesięciometrowy cross w meczu z Izraelem na Stadionie Narodowym, gdy Piotr z pierwszej piłki zewnętrzną częścią stopy posłał futbolówkę tak, że ta skozłowała Kamilowi Grosickiemu przed nosem, a ten z woleja posłał ją do siatki. To była prawdopodobnie najpiękniejsza asysta w historii meczów reprezentacji Polski. Podanie porównywalne do genialnej asysty Luki Modricia do Rodrygo w kwietniowym meczu LM Realu z Chelsea.

 

Czekamy na magiczny trójkąt w Katarze

 

Była też niesamowita akcja, po której Robert Lewandowski strzelił gola na 1:0 w wyjazdowym meczu z Belgią w Lidze Narodów. Jedna z najpiękniejszych w wykonaniu naszej reprezentacji w XXI wieku. Wirtuozerskie kierunkowe przyjęcie piłki piętką przez Piotra Zielińskiego, wyprzedzenie rywali, dokładna klepka z Sebastianem Szymańskim, który kapitalnie z pierwszej piłki zagrał prostopadle, z wyczuciem, do wbiegającego za plecy obrońców "Lewego".

 

Sam gol to też poezja gry snajpera. Robert złapał piłkę na czubek buta, niemal robiąc szpagat w powietrzu i gdy wydawało się, że bramkarz Belgów zablokuje jego strzał, Lewandowski sprytnie zewnętrzną częścią lewej nogi trącił piłkę w kierunku krótkiego rogu. Na takie akcje "polskiego magicznego trójkąta" czekamy też w Katarze, najlepiej od pierwszego, kluczowego meczu z Meksykiem.

Robert Zieliński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie