Król jest nagi. Kim jest człowiek, który ściga Kubackiego?

Zimowe
Król jest nagi. Kim jest człowiek, który ściga Kubackiego?
fot. PAP
Król jest nagi. Kim jest człowiek, który ściga Dawida Kubackiego?

Halvor Egner Granerud skutecznie podnosi ciśnienie kibicom skoków w Polsce. Jego rywalizacja z Dawidem Kubackim jest tak zacięta, że już teraz mogłaby posłużyć za scenariusz na dobry film. Norweg po listopadowej dyskwalifikacji za kombinezon na fińskiej Ruce goni Polaka.

W tej chwili traci do niego 48 punktów, a już w ten weekend mamy kolejną odsłonę walki o Kryształową Kulę na „mamucie” w Bad Mitterndorf. Granerud już odgraża się, że tam odrobi stratę, bo choć nie jest „lotnikiem”, to ma pewność, że obecnie jest w lepszej formie niż Kubacki.

Zobacz także: Debiut na skoczni do lotów? Trener nie ma wątpliwości

 

Kiedyś mieliśmy Svena Hannavalda, w którego polscy kibice rzucali śnieżkami pod zakopiańską Krokwią. Niemiec, wielki rywal Adama Małysza budził skrajne emocje. Jego eksplozje radości po udanych skokach irytowały do tego stopnia, że ludziom zdarzało się przekraczać pewne granice.

 

Nie budzi takich emocji, jak Hannavald, ale uszczypnąć potrafi

 

Halvor Egner Granerud nie budzi takich emocji, jak Hannavald, ale i on potrafi podnieść polskim fanom ciśnienie. Jego pogoń za Dawidem Kubackim w klasyfikacji Pucharu Świata sprawia, że wielu polskich kibiców nie rozstaje się z kalkulatorem, wyliczając przed kolejnymi konkursami, ile punktów musi zdobyć Polak, żeby Norweg go nie dopadł.

 

Tydzień temu, przed skokami w Japonii Kubacki miał komfort, bo jego przewaga wynosiła ponad 100 punktów. Jeszcze wtedy mógł sobie pozwolić, nawet na koszmarną wpadkę z lądowaniem na buli i konkursem zakończonym na miejscu poza punktowaną trzydziestką. Teraz to już nie wchodzi w rachubę, bo Granerud ma Kubackiego na wyciągnięcie ręki. Traci do niego tylko 48 punktów.

 

Granerud kilka dni temu mówił, że jeszcze nigdy nie miał w połowie sezonu tylu punktów w generalnej klasyfikacji. Norweg nie potrafił zrozumieć, jak to możliwe, że w tej sytuacji nie jest liderem. To pokazuje, jak dużym szacunkiem darzy Granerud Kubackiego, jak bardzo docenia jego sportową klasę. Potrafi go też jednak uszczypnąć, mówiąc, że jest faworyzowany przez sędziów. W ogóle to Norwegowi zdarzyło się kilka zgryźliwych wypowiedzi pod adresem naszych zawodników, które kibice dobrze sobie zapamiętali.

 

Jedną Kryształową Kulę już zdobył, ale wciąż mu mało

 

Teraz Norweg też skutecznie podgrzewa atmosferę przed skokami na „mamucie” w Bad Mitterndorf. Mówi, że choć nie jest „lotnikiem”, to jego forma jest obecnie wyższa niż ta Kubackiego. Liczy więc na triumf i odrobienie kolejnych punktów w klasyfikacji, a być może nawet wyprzedzenie naszego skoczka. W drugiej sesji treningowej stało się zresztą coś, co sprawiło, że nasze serca mocno zadrżały. Od Graneruda lepiej skoczył tylko Piotr Zyła, a Kubacki zajął 51. miejsce po skoku na odległość 123,5 metra. Jeśli coś takiego powtórzy się w konkursie, to role się odwrócą i to Polak będzie musiał gonić Norwega.

 

27-letni Granerud jedną Kryształową Kulę już ma. Zdobył ją w sezonie 2020/2021. To wtedy stał się wielką gwiazdą i nowym królem skoków. Norwegowie byli wniebowzięci. Raz, że czekali na triumf swojego skoczka od 2012 roku i sukcesu Andersa Bardala, a dwa, że Granerud wygrał w wielkim stylu. Zwyciężył w 11. konkursach. Dla Norwegów to oznaczało jedno – wreszcie mają zawodnika, który może bić rekordy w liczbie turniejowych zwycięstw.

 

Kiedyś był sławny, bo skoczył nago na Holmenkollen

 

Zanim Granerud stał się sławny, to dorabiał jako wychowawca w jednym z przedszkoli w Trondheim. Ledwo wiązał koniec z końcem, a kiedy skończyły się oszczędności, to poszedł do pracy. Gdy jego forma eksplodowała, nie musiał się już niczym przejmować. Z nagród we wspomnianym sezonie 2020/2021 zarobił blisko milion złotych. On sam mówił, że starczy mu pieniędzy na trzy lata.

 

Zanim przyszły sukcesu Granerud był kojarzony z happeningami. Pierwszym z nich był skok nago na małej skoczni kompleksu Holmenkollen. Chcieli go nawet za to zawiesić. Ostatecznie pomysł zarzucono, a jeden z obrońców Graneruda przekonywał, że najważniejsze dla bezpieczeństwa części ubioru (buty, kask) zawodnik miał nałożone. To był 2013 rok, a skok, w którym późniejszy zdobywca Kryształowej Kuli świecił gołym tyłkiem, obejrzało w sieci pół miliona osób.

 

Kolejnym wybrykiem Graneruda na skoczni był skok w tandemie. Granerud znalazł chętnego. Richard Haukedalem też chciał wykonać taki skok. Jechali z rozbiegu jeden za drugim. To było bardzo niebezpieczne. Trener tłumaczył, że nie zdołał ich powstrzymać. Na szczęście nikomu nic się nie stało.

 

Mail do Stoeckla przełomem w karierze „latającej komety”

 

Rywal Kubackiego mimo żartów na skoczni miał poważne podejście do kariery i robił naprawdę wiele, by podnieść się ze sportowego dna. A łatwo nie było, bo pierwsze sezony (w 2019/2020 zajął 61. miejsce) w Pucharze Świata miał fatalne. Wtedy nikt nie mógł przypuszczać, że w 2020 roku Norweg zostanie nazwany w swoim kraju „latającą kometą”.

 

Gdy był w kryzysie napisał maila do trenera Alexandra Stoeckla. Zapytał wprost, że prosi o pomoc. Chciał wiedzieć, co musi zrobić, żeby poprawić swoje wyniki. Stoeckl zalecił mu całkowitą zmianę techniki. Z trenerami w Trondheim pracował pół roku nad poszczególnymi elementami skoku. Nawet z belki ruszał inaczej niż wcześniej. Praca była o tyle trudna, że długo nie było widać efektów, a koledzy bili go na głowę. W końcu jednak przyszły efekty i świat zobaczył kolejnego fantastycznego Norwega podbijającego światowe skocznie.

 

Mieć za plecami kogoś takiego jak Granerud to trudna sprawa. Ten zawodnik nienawidzi przegrywać. Nie raz mówił, że nie cierpi być tym drugim. Gdy w kapitalnym sezonie 2020/2021 przegrywał ważne imprezy, to miał pretensje do całego świata. Oberwało się nawet naszemu Kamilowi Stochowi, który wygrał wtedy z Granerudem Turniej Czterech Skoczni. Norweg wypalił, że stało się tak, bo Stoch miał farta i zawsze trafiał na dobre warunki wietrzne. Granerud potem przeprosił i wyjaśnił, że to nie był atak na polskiego mistrza, ale na kilka innych porażek zareagował tak samo. Teraz mówi, że nie pogodzi się z porażką w tym sezonie jeśli okaże się, że zabraknie mu punktów straconych przez dyskwalifikację za nieprawidłowy kombinezon w Ruce.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie