Czy Wisła Kraków się obudzi? "Błaszczykowski na razie rozczarowuje"

Piłka nożna
Czy Wisła Kraków się obudzi? "Błaszczykowski na razie rozczarowuje"
fot. Cyfrasport
Czy Wisła się obudzi? "Błaszczykowski na razie rozczarowuje"

Po jesieni Wisła Kraków traci cztery punkty do miejsca gwarantującego udział w barażach o PKO BP Ekstraklasę i aż dziesięć do lokaty dającej bezpośredni awans. W zimowym oknie transferowym kadrę Wisły wzmocnili bezrobotni w swoim kraju Hiszpanie. Czy z nimi w składzie Wisła się obudzi? Czy wywalczy awans? – Ta drużyna ma mniejszy problem piłkarski, a większy gabinetowy. Tam nie ma postaci, która by to pociągnęła – uważa Zbigniew Koźmiński, były prezes klubu.

Po pięciu kolejkach rundy jesiennej wydawało się, że nikt i nic nie zatrzyma Wisły Kraków. Granie było takie sobie, ale punkty się zgadzały. W tych pierwszych pięciu meczach Wisła nie doznała porażki, cztery spotkania wygrała i z 13 punktami patrzyła na innych z góry. Potem jednak zaczęły się schody i granie w kratkę. W końcu z posadą pożegnał się trener Jerzy Brzęczek, który chwilę wcześniej przejął pełnię sportowej władzy w klubie. Wydawało się, że będzie budował zespół na lata. Nic z tego.

Hiszpanie na ratunek

Niepowodzenia i pomruk gniewu na trybunach zmiotły Brzęczka z posady. Nowym trenerem został jego asystent Radosław Sobolewski. Wielu wierzyło w to, że on, kiedyś piłkarz z charakterem, mający na dokładkę doświadczenie w pracy z zespołem (prowadził Wisłę Płock), opanuje kryzys. Cudu jednak nie było. Bilans Sobolewskiego to siedem punktów w siedmiu meczach i tylko jedna wygrana. Pewnie dlatego na ratunek wezwano Kiko Ramireza. Były trener, obecnie dyrektor "Białej Gwiazdy" ściągnął w zimowym oknie transferowym aż pięciu Hiszpanów. Większość z nich nie miała ostatnio pracy, ale jeśli Tachi jest wyceniany przez portal "Transfermarkt" na 600 tysięcy euro, a do tego dodamy, że Ramirez ma na tamtejszym rynku rozeznanie, to jest nadzieja.


- Czy bezrobotni Hiszpanie zbawią Wisłę? W piłce nauczyłem się jednego. Dopóki nie zobaczę, to nie chcę oceniać – mówi nam były prezes Wisły Zbigniew Koźmiński. – Wiadomo, że to nie są gracze pierwszego sortu, ale najważniejsze jest to, czy trenerowi Sobolewskiemu uda się z tego, co ma stworzyć zespół. Myślę, że już po pierwszych 20. minutach meczu z Resovią będziemy mądrzejsi – stwierdza działacz.

Wisła potrzebuje lidera poza boiskiem

Poza wszystkim, zdaniem naszego eksperta, Wisła ma problem gabinetowy, a nie piłkarski. – Mnie się wydaje, że ta drużyna koniec końców awansuje. Do miejsca barażowego brakuje im naprawdę niewiele, a jeśli na drugim miejscu jest Puszcza, to nie obrażając klubu z Niepołomic, pierwsza liga nie przerasta możliwości Wisły – komentuje Koźmiński.


13-krotny mistrz Polski potrzebuje jednak lidera, przywódcy. – Prezes klubu jest młodym, sympatycznym człowiekiem, ale taki klub, jak Wisła potrzebuje czegoś więcej. Tu musi być człowiek ze spisem właściwych telefonów, obracający się w tym środowisku, a nie wyizolowany osobnik. Prezes Wisły jest pewnie mądrym człowiekiem, ale w piłce nikt go nie zna – mówi były prezes Wisły o tym obecnym, Jarosławie Królewskim.

Błaszczykowski na razie rozczarowuje

Koźmiński przyznaje, że takim liderem mógł być Jakub Błaszczykowski, ale musiałby się na coś zdecydować. Granie albo gabinet. – Na przykładzie Błaszczykowskiego widać, że nie jest tak proste zamienić strój piłkarski na spodnie i krawat. Jak przychodził, to wydawało mi się, że on swoją osobowością to wszystko obudzi. Jednak to właśnie on popełnił najwięcej błędów i nie spełnił oczekiwań. On nie ma pomysłu na siebie, nie wie, w którym kierunku ma pójść – nasz ekspert.


Być może największym błędem Błaszczykowskiego było zatrudnienie Brzęczka. – Wisła go nie przerastała, ale wygląda na to, że te rodzinne koneksje przeszkadzały. Na końcu to mu najbardziej wypominali kibice – zauważa Koźmiński.

W Wiśle nie ma już miejsca na pomyłki

Najgorsze w przypadku Wisły jest to, że tam nie ma już miejsca na błędy. – Jak nie awansują, to mogą stracić finansową płynność. Z drugiej strony, nawet jak trafi im się jakiś gorszy piłkarsko okres, to nie powinni nic robić i zmieniać, bo sami przyznali, że mają kasowy problem i dwóch, czy nawet trzech szkoleniowców, którym wciąż płacą. A ten nowy właściciel nie ma takich pieniędzy, jak kiedyś Bogusław Cupiał – puentuje Koźmiński.


Przyszłość Wisły jest teraz w rękach Hiszpanów i sztabu szkoleniowego. Wiele będzie zależeć od tego pierwszego spotkania. Chodzi o to, żeby kibice w końcu uwierzyli w ten zespół. Wtedy Wisła dostanie wsparcie, jakiego potrzebuje, a zawodnicy złapią wiatr w żagle. W innym razie trybunami wstrząsną kolejne protesty i wszystko rozsypie się na dobre.

Dariusz Ostafiński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie