Sukces czy obowiązek? Europa powinna mieć wiosną nie tylko jednego polskiego przedstawiciela

Piłka nożna
Sukces czy obowiązek? Europa powinna mieć wiosną nie tylko jednego polskiego przedstawiciela
fot. PAP
Lech Poznań

Lech Poznań w tym sezonie w kontekście opinii na swój temat zaczyna przypominać Legię Warszawa. W stolicy - jak mówił kiedyś Aleksandar Vuković - albo była przesadna euforia po wygranej, albo odczucie nadmiernego tragizmu po porażce. A nigdy nie było ani tak dobrze, ani tak źle. Przy Bułgarskiej powinno być podobnie. A chyba nie jest.

Awans do 1/8 finału Ligi Konferencji jak najbardziej doceniam. Ale nie przeceniam. Podkreślanie, że po raz pierwszy od 32 lat polski zespół przebrnął jedną rundę na wiosnę jest ciekawe z medialnego punktu widzenia, ale wszystkie tego typu porównania z tamtymi czasami nie mają większego sensu. Legia grała wtedy ćwierćfinał Pucharu Zdobywców Pucharów po zaledwie kilku meczach jesienią, od razu w systemie KO, bez konieczności mozolnej batalii w eliminacjach i grupie. Ale za to trafiała na jeden z czołowych klubów w Europie Sampdorię Genua, a potem na Manchester United, a nie – z całym szacunkiem - na przedstawicieli piłki skandynawskiej. Znaku równości nijak nie da się postawić przy tych dwóch przypadkach. Nawet bardziej współczesne, choć nieudane, próby przejścia pierwszej po Nowym Roku rundy Legii, Wisły czy Lecha trudno jest zestawić z obecną sytuacją. Po pierwsze była to Liga Europy, siłą rzeczy podobnie złożona z lepszego towarzystwa. Więc Sporting, Standard Liege, Braga czy Ajax były zestawami solidniej jakościowo skomponowanymi niż Bodo czy Djurgardens.

 

ZOBACZ TAKŻE: Hiszpańskie media o występie Roberta Lewandowskiego. "Daleko mu do wersji z początku sezonu"

 

Z zachowaniem respektu do tego, co robi w tym sezonie w Europie Lech, to umówmy się – powinna być to dla nas codzienność, a nie zjawisko, na które czekamy od dekad. Puchar „trzeciej kategorii” musi być dla nas czymś normalnym, a nie wyjątkowym. Przecież w fazie grupowej mieliśmy Pjunik Erywań, Żalgiris Wilno czy Balkani z Kosowa, FC Vaduz z Liechtensteinu oraz irlandzki Shamrock Rovers. To ma być nasz obowiązek, a nie osobliwość.

 

Z drugiej strony nie łapmy się za głowę, że przy europejskiej marszrucie "Kolejorzowi" tu i ówdzie powinie się noga na polskich drogach. Trener John van den Brom za dużo rotuje? I to ma wpływ na potknięcia takie, jak z Zagłębiem Lubin i Śląskiem Wrocław? Przecież Holender nie robi sobie na złość, widocznie jest do tego zmuszony. Idealnie byłoby, żeby zachowywał się jak Luciano Spaletti, który mimo ogromnej przewagi w Serie A ciągle wystawia mniej więcej ten sam skład na każde spotkanie, grając w tym czasie również w Lidze Mistrzów. Materiał ludzki ma jednak inny niż szkoleniowiec Lecha. Poza tym Napoli nie ma tej chwili „w nogach” tylu meczów, co polski „rodzynek” w międzynarodowych zmaganiach. "Kolejorz" rozegra do końca sezonu co najmniej 54 mecze. Dużo. A przecież mógłby więcej, gdyby nie wywrotka w krajowym pucharze. Neapol też z "Coppą" się pożegnał. Głównie dlatego, że trener akurat wtedy wystawił rezerwowy skład….

 

Dziś mamy końcówkę lutego i Lech w Ekstraklasie wypadł poza podium. Po piętach depczą mu Pogoń Szczecin, a nawet Cracovia i Radomiak. Na żadną kolejną drzemkę i wpadkę Lech nie może sobie specjalnie pozwolić. Drużyna MUSI zagrać latem w eliminacjach do Ligi Konferencji. Musi! W innym przypadku ta cała „zabawa” nie będzie mieć sensu. Ale do maja, kiedy liga dobrnie do mety, mamy sporo czasu. Przypominam, że rok temu o tej samej porze, Legia grająca jesienią w Lidze Europy, fakt, że z mocniejszymi drużynami, nie wyszła z grupy i znajdowała się w Ekstraklasie w strefie spadkowej i miała zupełnie inne zmartwienia. Lech, mimo wszystko, choć traci do lidera z Częstochowy sporo, utrzymuje usta nad powierzchnią wody. Jeżeli dojdzie do ćwierćfinału LKE i zajmie miejsce na podium, uznam to za dobry wynik. Potem trzeba będzie go jednak potwierdzić nie tylko awansem do fazy grupowej. Ale i czymś więcej. I nie dotyczy to jedynie "Kolejorza". To, co wydarzyło się w tym sezonie, nie ma prawa być efemerydą. Nie wyobrażam sobie, by na kolejne przebrnięcie pierwszej wiosennej rundy w Europie polski klub znów musiał czekać kolejnych kilka dekad.

Bożydar Iwanow/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie