Wisła idzie jak burza! Sobolewski komentuje i zdradza, co z Błaszczykowskim

Piłka nożna
Wisła idzie jak burza! Sobolewski komentuje i zdradza, co z Błaszczykowskim
Fot. Michał Białoński
Radosław Sobolewski wierzy w powrót Wisły Kraków do Ekstraklasy

- Pierwszą serię sześciu zwycięstw z rzędu miałem w Ekstraklasie, w Wiśle Płock. Pół żartem, pół serio mogę powiedzieć, że teraz udało się udowodnić, że to nie był przypadek. Na pewno w ten sposób dajemy sobie szansę na realizację celu, który jest w głowach każdego z nas. Chodzi oczywiście o awans do Ekstraklasy – powiedział w wywiadzie dla Polsatsport.pl trener Wisły Kraków Radosław Sobolewski. Już w sobotę o godz. 17:30 krakowianie podejmą Chrobrego Głogów. Transmisja w Polsacie Sport Extra.

Michał Białoński: Zanotowaliście imponującą serię sześciu zwycięstw z rzędu w Fortuna 1 Lidze. Co było kluczem do niej? Długie zgrupowanie w Turcji czy siedem zimowych transferów?

 

ZOBACZ TAKŻE: Wielki powrót legendy! Jakub Błaszczykowski w końcu pojawił się na boisku

 

Radosław Sobolewski, trener Wisły Kraków: Wszystko, co pan wymienił, było ważne. Wszystkie elementy zadziałały, każdy w klubie dobrze wykonał swoją pracę. Dlatego możemy się cieszyć z serii sześciu zwycięstw. Mam przyjemność przeżywać coś podobnego po raz drugi w karierze trenerskiej. Pierwszą taką serię miałem w Ekstraklasie, w Wiśle Płock. Pół żartem, pół serio mogę powiedzieć, że teraz udało się udowodnić, że to nie był przypadek. Na pewno w ten sposób dajemy sobie szansę na realizację celu, który jest w głowach każdego z nas. Chodzi oczywiście o awans do Ekstraklasy. Realizacja zadania staje się coraz bardziej realna, co nie zmienia faktu, że zachowujemy chłodne głowy. Całą energię poświęcimy na sobotnie spotkanie z Chrobrym Głogów. Zrobimy wszystko, by ta seria trwała, a jak ważne są dla nas punkty, to najlepiej pokazuje tabela.

 

Kamieniem węgielnym udanej jak dotąd wiosny była wyjazdowa wygrana 3:1 z Arką Gdynia. Do przerwy przegrywaliście 0:1, by po niej zdobyć trzy gole w 10 minut. Proszę uchylić rąbka tajemnicy kolegom po fachu, jak to się robi. Jakich metod użył pan w szatni, by pobudzić zespół do lepszej gry?

 

Zgadzam się z tym, że to był najważniejszy mecz dla tej tworzącej się niemal od nowa drużyny. Wiadomo, że pierwsza połowa zupełnie się nam nie układała. Trzeba też przyznać, że Arka Gdynia grała bardzo dobrze. Gospodarze nie pozwolili nam tak naprawdę na nic, a sami zdobyli jedną bramkę i dominowali. Trzeba było w szatni mocniej porozmawiać, wytknąć sobie wprost błędy, ale uczyniliśmy to wspólnie. Trzeba było dać też rozwiązania taktyczne na drugą połowę. Cieszę się też, że wytrzymałem ciśnienie. Nie ukrywam, że rodziły się myśli, aby dokonać większej liczby zmian. Natomiast dałem szansę tym zawodnikom, którzy nie za dobrze zaprezentowali się w pierwszej połowie. Dostali ode mnie kredyt zaufania i musieli udowodnić już na początku drugiej połowy, że zaprezentują zupełnie inne oblicze Wisły. Cieszę się, że te słowa trafiły i cieszę się, że zespół poszedł za tym i odniósł zwycięstwo na trudnym terenie. Mecz nam się nie układał, a nowy zespół, po raz pierwszy w tej rundzie pokazał charakter, którego brakowało chociażby w poprzednim roku.

 

Czy drużyna zaczerpnęła gen zwycięstwa od pana? Jako piłkarz słynął pan z charakteru, nieustępliwości, mitycznej jazdy na tyłku do końcowych minut. Gdy za Leo Beenhakkera rezygnował pan z gry w reprezentacji, to pół Polski płakało.

 

Chciałbym oczywiście, aby dobre cechy piłkarze czerpali od trenera, ale myślę, że to są świadomi zawodnicy o dużych umiejętnościach, ale również o wielkim charakterze do walki. Wiadomo, jaki był poprzedni rok, nie chcę do niego wracać. Najważniejsze, że tworzy się mocna grupa z zawodników, którzy już u nas byli, w połączeniu z tymi, którzy doszli zimą. Fajna, charakterna ekipa, która nie podłamuje się pojedynczymi niepowodzeniami, tylko myśli o następnej piłce i dąży do ostatecznego zwycięstwa.

 

Jesienią kibice Wisły z zazdrością patrzyli na Ruch Chorzów, który walecznością, wydzierał wygrane po golach strzelanych w końcówkach meczów. Ostatnio pokazaliście, że też to potraficie. W meczach z Odrą Opole i GKS-em Tychy rozstrzygaliście mecze w końcowych sekundach.

 

Patrzyliśmy na dokonania innych zespołów i te bramki z końcowych minut charakteryzowały Ruch Chorzów. Nam tego brakowało jesienią. Jeśli już, to traciliśmy bramki w końcówkach, a wraz z nimi punkty, które teraz byłyby na wagę złota. Być może właśnie mecz z Arką dał nam taki impuls, dzięki któremu nie robi nam różnicy, czy mecz się układa, czy nie. My i tak dążymy do celu, gramy to, co sobie założyliśmy. I każdy musi być zdyscyplinowany. Mówimy o charakterze, ale on sprowadza się nie tylko do mentalności, dzięki której piłkarz się nigdy nie poddaje, ale też cały czas wykonuje polecenia trenera i jest zdyscyplinowany taktycznie.

 

Wygraliście w tym roku wszystkie mecze, ale poprzeczka idzie w górę. Nie dość, że każdy mobilizuje się dodatkowo na tak dysponowaną Wisłę, to jeszcze czekają was starcia z Chrobrym Głogów, który zimował w barażowej szóstce, następnie z Puszczą w Niepołomicach, ze Stalą Rzeszów, na wyjeździe z Ruchem Chorzów, a po Chojniczance także z liderem – ŁKS-em i Bruk-Betem Termalicą.

 

Wiem, że wszyscy patrzą na jakość piłkarską zespołów i zgadzam się, że pod tym względem czekają nas trudniejsze mecze, a czy one w rzeczywistości będą trudniejsze, to się okaże dopiero na boisku. Pamiętajmy, że z zespołami, które są teoretycznie słabsze, ale bardzo zdeterminowane i dobrze zorganizowane w defensywie, również się nie gra łatwo. One potrafią bronić się dziewięcioma zawodnikami, w ustawieniu 1-5-4-1, przed własnym polem karnym. Z kolei zespół lepszy wręcz musi wygrać, a nie zawsze się to udaje. Wyniki to potwierdzają. Faworyci często tracą punkty z ekipami teoretycznie słabszymi, jak choćby Podbeskidzie ze Skrą, czy Arka, która tylko zremisowała z grającą w dziesiątkę Odrą Opole. Teoretycznie jakościowo słabsze zespoły urwą punkty jeszcze nie jednemu murowanemu faworytowi z górnej części tabeli. Nam udało się nie stracić ani jednego punktu w rywalizacji z teoretycznie słabszymi ekipami, co mnie bardzo cieszy. Dociskamy w tych meczach i to jest dobre zjawisko. Teraz przed nami mecze z rywalami mocniejszymi, jeśli chodzi o jakość, ale też oni również chcą atakować. Być może zatem stworzy się większa przestrzeń dla naszych ofensywnych zawodników. Najpierw jednak czeka nas konfrontacja z Chrobrym Głogów, w którym musimy zagrać dobrze i wygrać.

 

Kibice przebierają nogami i nie mogą się doczekać powrotu do gry Kuby Błaszczykowskiego. Ucieszyło ich wejście Kuby na końcówkę ostatniego sparingu z Odrą Opole. Kiedy zobaczymy Błaszczykowskiego w meczu ligowym?

 

Absolutnie, udział w sparingu przybliża Kubę do gry w lidze. Najważniejsza wiadomość jest taka, że Kuba jest, można powiedzieć, zdrowy. Potrzebuje jednak trochę czasu, aby dojść do optymalnej formy sportowej. Po tak długich przerwach zawodnicy muszą być inaczej prowadzeni i wdrażani. Mimo że jest zezwolenie sztabu medycznego, aby Kuba i pozostali rekonwalescenci (Alan Uryga i Zdenek Ondrasek – przyp. red.) uczestniczyli w stuprocentowym wysiłku, ale po tak długim rozbracie z grą muszą wrócić: czucie piłki i przestrzeni, wyczucie własnego partnera, zgranie się. Na to wszystko potrzeba po prostu czasu. Wiem, że kibice nie lubią tego sformułowania „potrzeba czasu”, ale taka jest prawda. Ale mam nadzieję, że Kuba szybko to ogarnie i jak najszybciej wdroży się do zespołu, wróci do dyspozycji sprzed kontuzji. I jeszcze w końcówce tego sezonu nam pomoże.

 

W stawce drużyn Fortuna 1 Ligi pełnicie rolę mediolańskiego Internazionale – macie 13 obcokrajowców, w tym siedmiu Hiszpanów. Czy taka szatnia jest ciężka do prowadzenia od strony komunikacyjnej?

 

Jak do tej pory nie ma żadnych problemów z tą grupą i to mnie bardzo cieszy. Komunikacja przebiega w sposób właściwy i ważna w tym również jest rola dyrektora sportowego Kiko Ramireza, który mi bardzo w tym pomaga. Wiadomo, że Kiko zna mentalność hiszpańską lepiej ode mnie. Bardzo mocno współpracujemy, żeby nie popełnić nawet najdrobniejszego błędu. Nie możemy nic zaniedbać i zwracamy uwagę na każdy element budowania zespołu.

 

Jaki język obowiązuje w szatni Wisły?

 

Polski, ale tłumaczymy też polecenia na język angielski.

 

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie