Kazimierz Moskal kontrowersyjnie o podyktowaniu rzutu karnego. "Never Ending Story..."

Piłka nożna
Kazimierz Moskal kontrowersyjnie o podyktowaniu rzutu karnego. "Never Ending Story..."
fot. Cyfrasport
Trener ŁKS - Kazimierz Moskal

Piłkarze ŁKS wygrywając z Podbeskidziem Bielsko-Biała 2:1 po golu w doliczonym czasie gry zrobili kolejny krok ku ekstraklasie. - Co pomyślałem, kiedy arbiter podejmował decyzję? Never Ending Story... Kiedy zaczyna się sprawdzanie VAR, to już są kłopoty – podkreślił trener lidera 1. ligi Kazimierz Moskal.

Zwycięstwo w piątkowy wieczór jest dla łodzian bardzo cenne i zostało wyrwane w ostatnich sekundach meczu. Lider tabeli w spotkaniu 28. kolejki 1. ligi z walczącym o dostanie się do strefy barażowej Podbeskidziem pokazał nie tylko dobrą grę, ale również charakter.

 

ZOBACZ TAKŻE: Bramka w doliczonym czasie! Przełamanie lidera

 

Piłkarze Moskala od początku narzucili swój styl, ale przed przerwą – mimo kilku okazji - nie udało im się pokonać bramkarza gości. Do tego na początku drugiej połowy stracili bramkę po rzucie karnym wykonanym pewnie przez Hiszpana Joana Romana. Od tej pory łodzianie nie schodzili już z połowy bielszczan, a ich determinacja została nagrodzona – najpierw w 69. minucie, kiedy wyrównał Mateusz Kowalczyk, a następnie w trzeciej minucie doliczonego czasu gry po tym, jak piłkę do własnej bramki po strzale Dawida Korta skierował hiszpański obrońca Podbeskidzia Julio Rodriguez.

 

- Żeby wygrać taki mecz, trzeba było włożyć wiele wysiłku, umiejętności i determinacji, bo chociaż z przebiegu gry byliśmy lepsi, znów musieliśmy odrabiać straty. Nie było łatwo, ale w takich momentach widać, że to jest prawdziwy zespół. Zespół, który jest zdeterminowany, wie, jaki ma cel i do ostatniej minuty walczy o jak najlepszy wynik. Zwycięstwo w takich okolicznościach smakuje bardzo dobrze – podkreślił trener ŁKS.

 

Lider odniósł zwycięstwo po dwóch wyjazdowych remisach, ale nie zmieniło się to, że znów stracił gola po rzucie karnym. Tylko wiosną arbitrzy podyktowali przeciwko ŁKS dziewięć "jedenastek". Tym razem była to kara za zagranie piłki ręką w polu karnym Hiszpana Pirulo.

 

- Co pomyślałem, kiedy arbiter podejmował decyzję? Never Ending Story... Kiedy zaczyna się sprawdzanie VAR, to już są kłopoty – przyznał Moskal.

 

Zaznaczył przy tym, że jego piłkarze bardzo dobrze zareagowali na stratę gola.

 

- Dokonaliśmy też zmian, stawiając na frontalny atak, bo dla nas na własnym stadionie liczyło się tylko zwycięstwo. Szukaliśmy do końca rozwiązań, które przyniosą trzy punkty – przekonywał szkoleniowiec.

 

Klasę rywala docenił też trener Podbeskidzia Dariusz Żuraw.

 

- Próbowaliśmy się dziś przeciwstawić ŁKS. Gospodarze nakręcali się z minuty na minutę, także dzięki kibicom. ŁKS pokazał, że nie przypadkiem prowadzi w tabeli. Mamy problem z zespołami, które grają tak wysoko – podsumował.

 

Dzięki wygranej ŁKS ma 56 punktów, o osiem więc od drugiej Wisły Kraków i trzeciego Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. Najgroźniejsi rywale łodzian w walce o awans mecze w 28. kolejce rozegrają w sobotę i niedzielę.

 

- Co oznacza to zwycięstwo w kontekście walki o awans? Na razie to są tylko kolejne trzy punkty. Nie możemy dać się uśpić. I poczuć się zbyt pewnie. Musimy zachować czujność do końca – zaznaczył Moskal.

 

W następnej kolejce ŁKS zmierzy się na wyjeździe z Zagłębiem Sosnowiec, a Podbeskidzie podejmie Bruk-Bet Termalikę.

MS, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie