Messi przeszkodą dla Lewandowskiego w Barcelonie? "Nie zrozumiałbym, gdyby Robert go nie chciał"

Piłka nożna
Messi przeszkodą dla Lewandowskiego w Barcelonie? "Nie zrozumiałbym, gdyby Robert go nie chciał"
fot. PAP/EPA
Leo Messi i Robert Lewandowski

- Nie zrozumiałbym, gdyby Robert czy ktokolwiek z Barcelony nie chciał powrotu Messiego. Zaszczytem jest móc grać z takim zawodnikiem. Patrząc na to, ile Messi strzela bramek, a przy ilu asystuje, to nawet gdyby Argentyńczyk wziął na siebie wykonywanie rzutów karnych, to asystami wynagrodziłby Robertowi i nasz napastnik mógłby pobijać kolejne rekordy w liczbie strzelonych bramek – powiedział w rozmowie z Polsatsport.pl Bartosz Bosacki, przyjaciel Lewandowskiego ze wspólnej gry w Lechu Poznań.

Lewandowski przechodzi kryzys strzelecki. W 11 tegorocznych meczach ligowych trafił do siatki rywali tylko czterokrotnie, a przecież przyzwyczaił nas, że ma więcej goli niż rozegranych meczów. Tak było przez ostatnie dwa sezony w Bayernie, gdy popisywał się skutecznością 35 bramek w 34 meczach rozgrywek 2021/2022 czy nawet niebotyczną 41 bramek w 29 spotkaniach kampanii 2020/2021.

 

ZOBACZ TAKŻE: Jaka przyszłość czeka Krzysztofa Piątka? Włosi go nie chcą

 

Teraz zdobycze bramkowe przychodzą mu trudniej, więc wielu zaczyna walić w niego niczym w bęben. I mało kto dostrzega fakt, że druga linii Barcelony jest zdziesiątkowana kontuzjami, a to przecież ona odpowiada za kreowanie zagrożenia pod bramką. Kapitan reprezentacji Polski jest świetnym, ale egzekutorem. Ktoś mu musi podać w pole karne, bądź w okolice „szesnastki”. Tymczasem Ousmane Dembele jest wciąż kontuzjowany, Pedri dochodzi do formy po niej, podobnie jak Frenkie de Jong, który w ostatnim starciu z Atletico wrócił do gry po wyleczeniu urazu.

Bartosz Bosacki: Spójrzmy na tabelę i klasyfikację strzelców La Liga

Robert nie miał także żadnej zdobyczy golowej w marcowym dwumeczu reprezentacji Polski z Czechami i Albanią, za co również oberwał po głowie ciosami krytyki.

 

- Jeżeli ktoś jest Robertem Lewandowskim, Leo Messim czy innym piłkarzem o tak wielkim nazwisku, to zawsze będzie stał na świeczniku i po ewentualnych niepowodzeniach krytycy czy kibice winy będą szukać właśnie u niego – podkreśla w rozmowie z Polsatsport.pl dobry znajomy „Lewego” ze wspólnej gry w Lechu Bartosz Bosacki.

 

Bosacki nie do końca zgadza się z połajanką na Lewandowskiego i jego zespół.

 

- Patrząc w tabelę, Barcelona gra skutecznie. W rankingu strzelców La Liga Robert jest wciąż na pierwszym miejscu. To nie jest tak, że inny Robert Lewandowski strzelił te 17 bramek dla Barcy. Dokonał tego ten sam zawodnik. Zdobycie tytułu króla strzelców polega na tym, aby w całym sezonie strzelić jak najwięcej bramek i Robert jest na dobrej drodze do tego. Bez względu na to, w ilu meczach będzie zdobywał gole – akcentuje.

Bosacki o mentalności Lewandowskiego

Warto zaznaczyć, że po meczu z Elche, w którym po raz ostatni Robert trafił do siatki, oddał 14 strzałów i żaden z nich nie przyniósł powodzenia.

 

- Na pewno ta sytuacja nie pomaga, bo wszystko się zaczyna i kończy w głowie. Robert wielokrotnie pokazał, że ma mocną głowę, ale pamiętajmy, że on sam po boisku nie biega. Trzeba też zrozumieć, że nawet Lewandowski może mieć słabszy czas. Ja wiem, że kibicom jest to ciężko pojąć, bo maszyna zawsze powinna działać na najwyższym poziomie i strzelać po trzy bramki w meczu, ale, tak się nie da – uważa Bartosz Bosacki.

Bosacki: Hiszpania to nie Niemcy. Bierzmy na to poprawkę

Strzelec dwóch bramek dla Polski podczas meczu z Kostaryką na MŚ 2006 r. zwraca uwagę na fakt, że wystarczy prześledzić kariery największych piłkarzy w historii i u każdego z nich znajdziemy trwające nawet pół sezonu okresy słabszej gry.

 

- Ja do krytyki, jaka spływa na Roberta podchodzę bardzo spokojnie. Trzeba brać pod uwagę to, że Robert jest w innym kraju. Przez 12 lat był w Niemczech, teraz jest w Hiszpanii. Panują tam inne mentalność i sposób życia. Reakcje i zachowanie Hiszpanów są zupełnie inne niż u Niemców. Na to również trzeba brać poprawkę – uważa Bartosz Bosacki.

 

Sinusoida w strzelaniu bramek przez Roberta i jeszcze większa w ocenie jego postawy – tak wygląda druga część sezonu La Liga.

- W marcu też wyliczano Robertowi miesiąc bez gola, a on zareagował dwoma trafieniami w meczu z Elche i wszyscy wpadli w zachwyt: „Ach! Wrócił wielki Lewandowski!”. W kolejnym meczu Robertowi nie wyszło i znowu Robert był „be”. Takie skrajne oceny są chyba po to, żeby zaistnieć i się pokazać – zastanawia się były kapitan Lecha Poznań.

 

- Pamiętajmy o tym, że gdy spojrzymy na nazwiska piłkarzy Barcelony, to żaden z tych chłopaków nie gra na swoim normalnym poziomie, ale od Roberta się najwięcej wymaga. Gdyby Lewandowski faktycznie był taki słaby, to pewnie ktoś by miał więcej bramek od niego  - uważa Bosacki.

Bosacki o potencjalnym powrocie Messiego do Barcelony

- Liczę na to, że Robert również tak do tego podchodzi, ma spokojną głowę i będziemy się mogli cieszyć jego grą w Barcelonie i w reprezentacji Polski. Gdy słyszę głosy, że nadeszła pora, aby w kadrze Lewandowskiego już wymieniać, to łapię się za głowę i zadaję pytanie: „Ale na kogo?” – podkreśla 20-krotny reprezentant Polski.

 

W Katalonii i całej Hiszpanii coraz głośniej jest o ewentualnym powrocie Leo Messiego do Barcelony. Czy wówczas pozycja RL9 będzie zagrożona? Robert oficjalnie ucieszył się z perspektywy powrotu Argentyńczyka, ale przecież to Lionel najpewniej będzie egzekutorem rzutów karnych i najważniejszym piłkarzem dla ofensywy „Blaugrany”.

 

- Powrót Messiego nie byłby nową sytuacją dla Roberta. Przecież Lewandowski, w momencie przejścia do Bayernu, też nie był numerem „jeden”, dopiero taką pozycję sobie wypracował. Messi w PSG dla tamtejszych kibiców jest numerem „dwa” albo jeszcze niższym. Nie ma sensu bawić się w takie rozważania – powiedział Bartosz Bosacki.

 

- Nie zrozumiałbym, gdyby Robert czy ktokolwiek z Barcelony nie chciał Messiego. Zaszczytem jest móc grać z takim zawodnikiem. Patrząc na to, ile Messi strzela bramek, a przy ilu asystuje, to nawet gdyby Argentyńczyk wziął na siebie wykonywanie rzutów karnych, to asystami wynagrodziłby Robertowi i nasz napastnik mógłby pobijać kolejne rekordy w liczbie strzelonych bramek – uważa były piłkarz. 

Michał Białoński/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie