"Szwarga trenerem Rakowa, czyli dlaczego w Częstochowie nie mogli wybrać lepiej"

Piłka nożna

Zgodnie z naszymi przypuszczeniami, trenerem Rakowa Częstochowa w przyszłym sezonie będzie Dawid Szwarga, dotychczasowy asystent Marka Papszuna, który zapowiedział odejście z klubu latem.

Mimo wielu opinii słusznych z pozoru opinii, że rzucenie trenera bez doświadczenia na tak głęboką wodę (eliminacje Ligi Mistrzów) jest szalonym wręcz ryzykiem, uważam, że taki wybór był najbardziej sensowym z możliwych.

Zobacz także: Nowy trener Rakowa chce pójść śladem Marka Papszuna. "Tożsamość drużyny zostanie zachowana"

 

Po pierwsze, skoro obecny asystent Papszuna wytrzymał u jego boku aż dwa lata, to musi być wartościowym szkoleniowcem. Wiadomo, jak ciężko wytrwać z kimś, kto narzuca katorżniczą wręcz pracę i dobiera współpracowników tak, aby od nich jak najwięcej zyskać. I nie ma sentymentów, kiedy widzi, że delikwent zaczyna dreptać w miejscu. Za siedmioletniej kadencji Papszuna pożegnało się z Rakowem siedmiu asystentów, trzech dyrektorów sportowych, dyrektor akademii, a nawet prezes. Z oczywistych powodów i wiadomo za czyją sprawą…

 

Po drugie, nie jest wielką tajemnicą, że Szwarga ma ogromny udział w tym, jak gra Raków. On proponuje wiele rozwiązań, jest bardzo kreatywny i wręcz zafiksowany na punkcie swojego rozwoju trenerskiego. Analiza, rozumienie gry, jej plan, umiejętne zarządzanie grupą ludzi i propozycje korekt na bazie popełnianych błędów w trakcie meczów, najdelikatniej rzecz ujmując: nie są mu obce.

 

Nie ma wątpliwości, że 49-letni Papszun tak długo współpracuje z 32-latkiem, bo wie, ze przy nim też bardzo korzysta. I to on polecił również właścicielowi asystenta na swojego następcę. A jak wiadomo u tego akurat trenera nie ma nic na kredyt.

 

I po trzecie, Szwarga wejdzie w tę Wieżę Babel z gotowymi rozwiązaniami. Nie musi z niczym się zapoznawać, niczego tworzyć od nowa, ma gotowca, choć pewnie trochę już wyciśniętego przed odchodzącego Papszuna. W przypadku zmiany szkoleniowca na kogokolwiek z zewnątrz, nie mówiąc już o obcokrajowcu, wejście w tak specyficzne środowisko, z tak wyrachowanym systemem gry drużyny, musiałoby zająć sporo czasu i oczywiście nie dawałoby żadnej gwarancji kontynuacji czy szybkiego zmiany stylu na jeszcze lepszy.

 

Kompletnie nie zgadzam się z byłym reprezentantem Polski Kamilem Kosowskim, który twierdzi, że postawienie na takie rozwiązanie jest złożeniem broni w walce o Ligę Mistrzów.

 

Mówiąc brutalnie: co to za różnica czy w eliminacjach odpadnie Szwarga czy Van den Brom? W Częstochowie nie za bardzo działaczom chce się budować kadrę w oparciu o polskich zawodników. Zespół od lat tworzą w ogromnej mierze obcokrajowcy, z których nic dla rodzimego futbolu w dłuższym dystansie pewnie nie będzie.

 

Dobrze jednak, że Raków nie boi się kreować i stawiać na polskich trenerów. Idę o zakład, że o tym wyborze Michała Świerczewskiego, tak jak przed laty o Papszunie, też będziemy mówić, że to był strzał w dziesiątkę.

Cezary Kowalski/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie