Marian Kmita: Karol III a finał Pucharu Polski

Piłka nożna
Marian Kmita: Karol III a finał Pucharu Polski
fot. PAP
Marian Kmita: Karol III a finał Pucharu Polski

Teoretycznie tytuł tego tekstu nie ma żadnego logicznego związku, ale tylko teoretycznie. Dzisiejsza uroczystość koronacji na króla Wielkiej Brytanii - jeszcze do 12:30 tylko księcia - Karola, pokazuje, jakim medialnym, popkulturowym towarem może być z pozoru konserwatywna uroczystość z ponadtysiącletnią tradycją.

Tak więc okazuje się, że nie tylko futbol może być chwilowym opium dla mas, ale i wydarzenie zakonserwowane sztywną tradycją i obrządkiem z... uwaga - 1066 roku! Opium - dla całego cywilizowanego świata.

 

Dla nas, Polaków urodzonych w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku i później, jest to też wydarzenie szczególne. Pewnie dlatego też, że kultura anglosaska generalnie, a brytyjska szczególnie, jest bliska nam właściwie od małego dziecka. Pomimo tego, że dorastaliśmy w tzw. głębokim PRL-u, dzięki odważnym ludziom, pracującym wtedy w Polskim Radio, szczególnie w jego Programie III oraz w Telewizji Polskiej, szczególnie w czasach śp. Mariusza Waltera, nasze otwarcie na Zachód było o wiele większe niżby się mogło dzisiaj wydawać. Dlatego w naszej codzienności więcej było muzyki The Beatles, Rolling Stones czy Pink Floyd niż piosenek Ałły Pugaczowej, nota bene porządnej dziewczyny, potępiającej dzisiaj zbrodnie Putina. Mogliśmy też bez specjalnego wysiłku dotrzeć nie tylko do filmów o przygodach agenta MI6 - Jamesa Bonda czy rycerza Ivanhoe, ale i prawdziwych pereł światowego kina. Dostęp do niepolitycznych z punktu widzenia ludowej władzy dzieł światowej literatury też, dla chcących, nie był najtrudniejszy.

 

ZOBACZ TAKŻE: Legia Warszawa zdobyła Puchar Polski i co dalej? "Oto klucz do sukcesu"

 

Anglia i jej specyficzna tradycja i kultura wlewała się do nas niepostrzeżenie, szykując nas do wolnościowej rewolucji "Solidarności" w latach osiemdziesiątych, nawet poprzez taki błahy fakt, jak zakłady Totalizatora Sportowego na wyniki ligi angielskiej. Wielu z nas właśnie z tego źródła dowiedziało się po raz pierwszy, że oprócz Liverpoolu, Arsenalu, Tottenhamu czy obu Manchesterów na Wyspach grają takie kluby, jak Cardiff City, Wrexham czy Queens Park Rangers. Więcej, newsy z meczów ligi angielskiej, pokazywane w wieczornym serwisie TVP, ukazywały fantastyczną atmosferę na trybunach i niedościgniony wzór kibicowania. Tak więc poznawaliśmy Anglię z dystansu żelaznej kurtyny przez całe dekady, przez sport, muzykę, film, sztukę i modę. Anglia i jej kultura, nieświadomie, była naszym przewodnikiem do tego lepszego, wedle nas, wolnego świata Zachodu. I pewnie dlatego i po 1989 r., i po wejściu Polski do Unii Europejskiej, było nam łatwiej ruszyć w świat, niż innym nacjom więzionym od 1945 roku w sowieckim systemie.


Nic zatem dziwnego, że nasz prezydent Andrzej Duda udał się do Londynu, aby osobiście uczestniczyć w uroczystości koronacyjnej księcia Karola. I pewnie też m.in. z tego powodu nie miał czasu, aby tydzień wcześniej osobiście zasiąść na Stadionie Narodowym w Warszawie i obejrzeć finał Pucharu Polski, któremu przecież osobiście patronuje. I niech żałuje nasz Pan Prezydent, bo choć rozmach wydarzenia oczywiście nie przystaje do dzisiejszych wydarzeń w Londynie, to pewnie - jako prawdziwy Polak - byłby dumny ze swoich rodaków. I tych kibicujących Legii, i tych stojących bez kompleksów za Rakowem. Byłby dumny, bo chociaż na murawie wielkiej piłki było niewiele, to widowisko jako całość, tak jak prawie każdy mecz w Anglii, musiało zachwycić nawet tych najbardziej wybrednych. Wszystko za sprawą kibiców obu drużyn, którzy poza fantastycznym i - co zaskakujące - wyjątkowo kulturalnym dopingiem przygotowali znakomity pokaz tzw. sektorówek z pomysłowymi napisami i obrazami nawiązującymi do klubowych tradycji. Postęp w poprawie odpowiedzialności kibiców był widoczny nawet wtedy, gdy odpalono flary i serce nam zamarło na nie tak dawne wspomnienie, gdy podczas finałów PP kibice rzucali race na boisko i w koronę stadionu. Teraz ani jedna nie spadła na murawę, a jedyną konsekwencją efektownych fajerwerków było trochę dymu nad boiskiem. To wszystko razem musiało się bardzo podobać. Także gościom z zagranicy. Cały mecz obejrzałem siedząc obok Prezesa łotewskiej federacji piłkarskiej - Vadimsa Lasenko. Pod marynarkę Pan Prezes założył koszulkę Rakowa na znak solidarności z Vladislavsem Gutkovskisem, reprezentantem Łotwy grającym w drużynie z Częstochowy, i przez całe spotkanie komplementował, raczej nie kurtuazyjnie. A to Stadion Narodowy jako znakomity, nowoczesny i efektowny obiekt, a to kibiców i ich zaangażowanie i pomysłowość, a to w końcu emocje w wyrównanym jego zdaniem spotkaniu Legii z Rakowem.


I rzeczywiście, emocji w tym meczu nie brakowało, ale bynajmniej nie za sprawą licznych sytuacji strzeleckich czy udanych i efektownych interwencji bramkarzy. Tym razem w budowaniu napięcia role główne zagrały obie ławki trenerskie nie ułatwiając i tak dość trudnego zadania sędziemu Piotrowi Lasykowi. Oliwy do ognia dolał też przed meczem trener Marek Papszun, domagając się (może i słusznie?), aby mecz o tak prestiżową stawkę sędziował Szymon Marciniak. Stało się inaczej i dało się zauważyć, że sędzia Lasyk pracuje na boisku pod dużą presją ławki Rakowa Częstochowa, chociaż moim zdaniem sędziował mecz bardzo przyzwoicie. Emocje z murawy przeniosły się po meczu do stadionowego tunelu, gdzie piłkarze obu drużyn jeszcze długo po gwizdku mieli sobie sporo do powiedzenia.


Tak czy owak, widowisko i jego oprawa było godne rangi trofeum. Pozytywne zmiany, rozpoczęte kilka lat temu przez ekipę Zbyszka Bońka, są udanie kontynuowane przez PZPN Cezarego Kuleszy i dzisiaj finał Pucharu Polski to już prawdziwe piłkarskie święto kibiców. Najwyższy czas, aby to za nimi, w pojmowaniu wyjątkowości tej chwili, szybko podążali piłkarze grających w finale drużyn. I... co ważniejsze, przede wszystkim ich trenerzy. Warto to zrobić, aby dopełnić wielkości dzieła, bo pod względem oprawy meczu jesteśmy już chyba dalej niż poddani Imperium Karola Trzeciego.

Marian Kmita/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie